Warszawski Dom Wydawniczy
Warszawa 1992
przekład Tadeusz Żeleński (Boy)
ISBN 83-85558-06-3
stron 238
Honoriusz Balzac przenosi nas do miejscowości Saumur, małego prowincjonalnego miasteczka nad Loarą. Saumur jest typem miejscowości, gdzie ludzie głownie utrzymują się z handlu. W nim to znajduje się dom, w którym mieszka pan Grandet z żoną i córką. W rodzinie Grandeta od 35 lat służyła Nanon. Niegdyś był on majstrem bednarskim, a w wieku 40 lat ożenił się z córką bogatego handlarza desek. Za uzyskane pieniądze kupił w okolicy winnice, stare opactwo i kilka folwarków. Potem udało mu się jeszcze odziedziczyć trzy spadki. W Saumur był człowiekiem szanowanym i poważanym, toteż przez kilka lat pełnił ważne funkcje urzędnicze w miasteczku. Nikt jednak nie znał dokładnie wysokości jego dochodów, choć podejrzewano, że Grandet posiada sporo pieniędzy. Gospodarz domu nigdy jednak nie podejmował gości na obiad, nie przyjmował zaproszeń, nie wydawał pieniędzy ani na jedzenie ani na remonty ani na ubrania. Codziennie wydzielał świece łojowe, chleb i resztę jedzenia córce i Nanon. W kominku było palone tylko od święta, nawet zimą, toteż dom był nie tylko ponury, zaniedbany, ale wszędzie panowała wilgoć. Był oszczędny do granic możliwości, czyli innymi słowy mamy tu do czynienia z wielkim skąpcem. Pani Grandet była zupełnie podporządkowana mężowi..
Jedynie parę osób miało wstęp do jego domu między innymi: pan C. de Bonfons nominowany na prezydenta bratanek pana rejenta Cruchot, ksiądz, pani de Grassins z synem Adolfem i jej mąż bankier. Istniała zresztą mała rywalizacja pomiędzy tymi rodzinami. Chodziło, bowiem o rękę córki Grandeta – panny Eugenii. W 1819 roku w dniu dwudziestych trzecich urodzin w domu Grandeta zjawili się z życzeniami Cruchotowie i rodzina des Grassins. Niespodziewanie zjawia się z Paryża również syn brata Grandeta – Karol Grandet. Autor przedstawia go, jako typowego dandysa, bawidamka, a mimo to zrobił on wielkie wrażenie na Eugenii. W liście skierowanym do brata, Grandet z Paryża prosił Grandeta z Saumur o opiekę nad Karolem i zapowiadał swoje samobójstwo z powodu bankructwa. Wkrótce dzienniki paryskie doniosły o śmierci Grandeta. Od tej pory Eugenia zaczęła spędzać coraz więcej czasu z zrozpaczonym Karolem, który zaczął dostrzegać w niej kobietę. Spotkania ułatwił wyjazd ojca Eugenii. Stary Grandet obiecał jedynie opłacić Karolowi podróż do Indii, za co Eugenia postanowił mu powierzyć swoje złoto. Przed wyjazdem młodzi wyznają sobie miłość. Czy miała ona jednak szanse w świecie gdzie podstawą egzystencji jest pieniądz?
Powieść czyta się szybko. Balzac szczegółowo przedstawia prowincjonalne życie oraz ówczesne stosunki międzyludzkie. Ważną rolę w tych stosunkach odgrywa pieniądz. Jego wpływ przybiera charakter destrukcyjny. Dla pieniędzy Cruchotowie i rodzina des Grassins walczą o pozyskanie ręki Eugenii, jedynej starego dziedziczki Grandeta. Pomnażanie pieniędzy nawet kosztem zdrowia żony namówienia córki do zrzeczenia się majątku matki na rzecz ojca, jest celem starego Grandeta. Nawet Karol uzależnia swoją przyszłość od pieniędzy. W tym wszystkim jedynie Eugenia wydaje się mieć czyste sumienie i potrafić dzielić się majątkiem z innymi. To również historia dobrej i naiwnej dziewczyny, która przeżywając pierwsze uczucie, na nim chciała oprzeć całe swoje życie.
To oczywiście klasyka literatury, ale na pewno nie jest to żadne arcydzieło. Można tu jednak znaleźć wielką dawkę balzakowskiej ironii. Nie ma tu też baśniowego zakończenia, a charakterystyki postaci są dobitnie zarysowane.
"Eugenię Grandet" przeczytałam kilka miesięcy temu. Zmęczyła mnie i rozczarowała, tak więc w stu procentach zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że nie jest to arcydzieło.
OdpowiedzUsuńJa będę czytał całą komedię ludzkę po kolei, więc na Eugenię przyjdzie czas. Życz, proszę, powodzenia :)
OdpowiedzUsuńLirael nie powiem, że pisanie Balzaka strasznie mi się tez podoba.
OdpowiedzUsuńGrześku oczywiście życzę Ci powadzenia:)
pozdrawiam serdecznie
Nawet jeśli nie jest to arcydzieło, to i tak chciałabym przeczytać. Niestety, na stwierdzeniu, że "chciałabym" dość często się u mnie kończy :)
OdpowiedzUsuńTo trzeba się postanowienia trzymać:) Wiem, nie jest łatwo:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Pamiętam styl Balzaka z "Ojca Goriota" z liceum. Byłam jedną z nielicznych, którym się podobał. Czas sięgnąć po jakieś inne tytuły autora.
OdpowiedzUsuń