2000 r.
Jest to zbiór szkiców Zbigniewa Herberta z podróży do Grecji. Książka została opracowana przez samego autora i złożona w wydawnictwie Czytelnik w roku 1973. Wówczas ze względu na sytuację w kraju, nie ukazała się. Pisarz pierwszy raz był w Grecji w roku 1964. W książce możemy odnaleźć szkice na temat Krety, krajobrazu greckiego, Akropolu, wyspy Samos, Etruskach i łaciny.
W "Labiryncie nad morzem" Akropol zajmuje najwięcej miejsca. Piękno opisu sąsiaduje z ogromną wiedzą historyczną, którą poeta ubarwia wieloma ciekawymi anegdotami. Dowiadujemy się, że największa świątynia Akropolu – Partenon kosztowała 469 talentów, czyli tyle, ile wynosił roczny trybut składany Atenom przez dwieście miast związkowych.
W "Labiryncie nad morzem" Akropol zajmuje najwięcej miejsca. Piękno opisu sąsiaduje z ogromną wiedzą historyczną, którą poeta ubarwia wieloma ciekawymi anegdotami. Dowiadujemy się, że największa świątynia Akropolu – Partenon kosztowała 469 talentów, czyli tyle, ile wynosił roczny trybut składany Atenom przez dwieście miast związkowych.
Udział w budowie był proporcjonalny do zamożności obywateli. Ateńczyk
posiadający jednego niewolnika był zobowiązany do przywiezienia dziesięciu
wózków marmuru; ten, który zatrudniał dwóch wolnych rzemieślników i trzech
niewolników, zawierał kontrakt na wzniesienie kolumny. Praca nad jedną kolumną
pochłaniała 50- 110 dni[1].
Herbert informuje czytelnika ile zarabiali cieśle, złotnicy, malarze. Nawiązuje też do innych podróżników, których, fascynował i przyciągał Akropol, o rysownikach, którzy w różnych epokach wykonali wiele szkiców, uwieczniając nieistniejące już dziś szczegóły.
Piszac o Krecie , Herbert nawiązuje do historii wielkich odkryć Evansa. Dużo miejsca poświęca kulturze minojskiej. Jest natomiast rozczarowany wizytą w Muzeum w Heraklionie. "...chciałem kochać, uwielbiać, padać na kolana i bić czołem przed wielkością...", a tymczasem freski nie przemówiły do niego, patrzył na nie bez wzruszenia. Tłumaczy to tym, że to tylko rekonstrukcja, według niego nieudolna i nieudana.
Herbert dokonuje również próby opisania krajobrazu greckiego.
Jest to krajobraz wymykający się opisowi przez samą swoją naturę. Niepodobna...
wykroić z tego splątania błękitu, gór, wody, powietrza i światła żadnego widoku
i powiedzieć - to jest Grecja[2].
Pisarz tłumaczy się ze swej fascynacji antyczną Grecją i Rzymem w Lekcji łaciny, ostatnim eseju zmieszczonym w książce. Pojawia się tam nauczyciel łaciny zwany przez uczniów „Grzesiem”, i powracamy wraz z autorem do czasów, gdy zasiadał w szkolnej ławie.
Kto tylko przeczyta tę książkę ulegnie fascynacji Herberta kulturą grecką.
Czyżby teraz "Barbarzyńca w ogrodzie" czekał na swoją kolej? ;) Zawsze chciałam przeczytać te eseje Herberta o kulturze europejskiej, ale jakoś jeszcze nigdy się nie zebrało.
OdpowiedzUsuńNiestety "Barbarzyńcy w ogrodzie" narazie nie udało mi się dorwać:) Będzie na pewno w najblizszej przyszłości.
OdpowiedzUsuń