Strony

18 kwietnia 2009

Zbigniew Herbert, Labirynt nad morzem.

Zeszyty Literackie
2000 r.

Jest to zbiór szkiców Zbigniewa Herberta z podróży do Grecji. Książka została opracowana przez samego autora i złożona w wydawnictwie Czytelnik w roku 1973. Wówczas ze względu na sytuację w kraju, nie ukazała się. Pisarz pierwszy raz był w Grecji w roku 1964. W książce możemy odnaleźć szkice na temat Krety, krajobrazu greckiego, Akropolu, wyspy Samos, Etruskach i łaciny.

W "Labiryncie nad morzem" Akropol zajmuje najwięcej miejsca. Piękno opisu sąsiaduje z ogromną wiedzą historyczną, którą poeta ubarwia wieloma ciekawymi anegdotami. Dowiadujemy się, że największa świątynia Akropolu – Partenon kosztowała 469 talentów, czyli tyle, ile wynosił roczny trybut składany Atenom przez dwieście miast związkowych.



Udział w budowie był proporcjonalny do zamożności obywateli. Ateńczyk
posiadający jednego niewolnika był zobowiązany do przywiezienia dziesięciu
wózków marmuru; ten, który zatrudniał dwóch wolnych rzemieślników i trzech
niewolników, zawierał kontrakt na wzniesienie kolumny. Praca nad jedną kolumną
pochłaniała 50- 110 dni[1].



Herbert informuje czytelnika ile zarabiali cieśle, złotnicy, malarze. Nawiązuje też do innych podróżników, których, fascynował i przyciągał Akropol, o rysownikach, którzy w różnych epokach wykonali wiele szkiców, uwieczniając nieistniejące już dziś szczegóły.

Piszac o Krecie , Herbert nawiązuje do historii wielkich odkryć Evansa. Dużo miejsca poświęca kulturze minojskiej. Jest natomiast rozczarowany wizytą w Muzeum w Heraklionie. "...chciałem kochać, uwielbiać, padać na kolana i bić czołem przed wielkością...", a tymczasem freski nie przemówiły do niego, patrzył na nie bez wzruszenia. Tłumaczy to tym, że to tylko rekonstrukcja, według niego nieudolna i nieudana.

Herbert dokonuje również próby opisania krajobrazu greckiego.



Jest to krajobraz wymykający się opisowi przez samą swoją naturę. Niepodobna...
wykroić z tego splątania błękitu, gór, wody, powietrza i światła żadnego widoku
i powiedzieć - to jest Grecja[2].

Pisarz tłumaczy się ze swej fascynacji antyczną Grecją i Rzymem w Lekcji łaciny, ostatnim eseju zmieszczonym w książce. Pojawia się tam nauczyciel łaciny zwany przez uczniów „Grzesiem”, i powracamy wraz z autorem do czasów, gdy zasiadał w szkolnej ławie.

Kto tylko przeczyta tę książkę ulegnie fascynacji Herberta kulturą grecką.

[1] Z.Herbert, Labirynt nad morzem, Zeszyty Literackie, Warszawa 2000, s.100.
[2] Tamże, s.59.

2 komentarze:

  1. Czyżby teraz "Barbarzyńca w ogrodzie" czekał na swoją kolej? ;) Zawsze chciałam przeczytać te eseje Herberta o kulturze europejskiej, ale jakoś jeszcze nigdy się nie zebrało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety "Barbarzyńcy w ogrodzie" narazie nie udało mi się dorwać:) Będzie na pewno w najblizszej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.