Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmowy. Pokaż wszystkie posty

15 września 2015

Pilecki. Śladami mojego taty. Z Andrzejem Pileckim rozmawiają Mirosław Krzyszkowski i Bogdan Wasztyl.


To nie jest w ścisłym tego znaczeniu biografia Witolda Pileckiego. To rodzaj książki znanego, jako wywiad – rzeka, zapis rozmów, jakie z zostały przeprowadzone z synem rotmistrza, Andrzejem Pileckim. Zapisane zostały w roku 2014 przy okazji pracy nad fabularyzowanym dokumencie o Witoldzie Pileckim przez scenarzystów Mirosława Krzyszkowskiego (również reżysera filmu) i Bogdana Wasztyla (również producenta). To swoiste powolne odkrywanie wspomnień, często już zatartych, ale skutecznie zatrzymanych w sercach rodziny. To również zapis wiadomości zbieranych przez rodzinę w ciągu wielu lat, pragnących poznać dokładne losy ukochanej osoby, bo przecież Andrzej i jego siostra Zofia tak właściwie dorastali bez ojca. Mimo tego, że Andrzej Pilecki jest już dawno po 80., nadal owe informacje zbiera, nadal żywi nadzieję, że kiedyś uda się odnaleźć grób ojca, a prochy pochować obok mamy.


Pan Andrzej Pilecki poddaje się szczegółowym pytaniom. Pierwsze siedem lat życia spędził z rodzicami w Sukurczach*.  Pamięta położenie domu, jego wewnętrzny rozkład, tryb codziennego życia, a nawet, jakie były posadzone drzewa w okolicy.  Przypomina rodzinne zachowane opowieści związane z dziadkami i rodzinami rodziców. Te ostatnie utrwalił w swojej poezji Witold Pilecki., który miał zresztą dość ciekawe zainteresowania. Czytelnik poznaje również historię małżeństwa Marii z Ostrowskich i Witolda Pileckiego. Majątek w Sukurczach został zniszczony dopiero w latach 60. XX wieku, mimo to Andrzej Pilecki odwiedzał to już puste miejsce wówczas, gdy było to już możliwe: w 1992 roku i potem w 2007 roku. 


Autorzy tak zadawali pytania, aby uzyskać odpowiedzi mające za zadanie pokazać, co wpłynęło na ukształtowanie się charakteru Witolda Pileckiego. Syn rotmistrza wraca, więc do młodości ojca, podejmowanych prac, okresu pierwszej i drugiej wojny światowej, momentu zatrzymania przez żandarmów, deportacji do KL Auschwitz, ucieczki, pobycie w Korzynówce**, gdzie powstał raport o obozie dla dowództwa AK, działania konspiracyjne, powstanie. Przy okazji wspomina trudne losy samotnej matki, wychowywanie dzieci właściwie bez bezpośredniego udziału ojca. Były jedynie rzadkie spotkania i wymiana listów z rodzicielem. Potem nastąpiło ostatnie spotkanie pana Andrzeja z ojcem, aresztowanie, osadzenie w więzieniu mokotowskim, śledztwo okraszone torturami i pokazowy proces.  Bohater książki opowiada również o późniejszym życiu bez ojca, komunistycznej propagandzie, cenzurze, szykanowaniu rodziny Pileckich, postkomunistycznej rehabilitacji i zwrocie dokumentów należących do rotmistrza. Brutalne okazało się poznanie dopiero po 43 latach daty śmierci Witolda Pileckiego, która podana była wraz z godziną, miejscem i okolicznościami wykonania wyroku.

s. 231-232

Gdy otworzyłam po raz pierwszy książkę natrafiłam na zdjęcie Witolda Pileckiego z żoną i małym synkiem. „Jaki przystojny facet i jaka szczęśliwa rodzina” – pomyślałam. Widać to zwłaszcza po oczach mamy pana Andrzeja Pileckiego. Co pozostało po tacie? Obrączka i grzebyk. Fotografie i inne pamiątki były zbierane latami przez rodzinę Pileckich w drodze spotkań osób i odwiedzanych miejsc. Ostatnia cześć książki, gdy mowa jest o ekshumacjach na „Łączce” i nadziei o odnalezieniu grobu rotmistrza, wzbudza wzruszenie.


Pan Andrzej Pilecki nie unika odpowiedzi na trudne pytania. Jeżeli nie chce kontynuować tematu, mówi po prostu dość. Rozmówcom towarzyszy na planie ekipie filmowej pełnometrażowego fabularyzowanego dokumentu o Witoldzie Pileckim. Książka wzbudza wiele emocji i niewątpliwie porusza serce. Nie jest to naukowy i suchy biogram, ale próba ukazania charakterystycznych cech osobowości rotmistrza, swego rodzaju wejście w głąb szuflady, w której kryją się zapisane karty ... często jeszcze trudne do odpowiedniego poskładania, dopasowani, odszyfrowania.



Pilecki. Śladami mojego taty. Z Andrzejem Pileckim rozmawiają Mirosław Krzyszkowski i Bogdan Wasztyl, wydawnictwo Znak Horyzont, wydanie 2015, oprawa twarda, stron 320.


* Sukurcze - nieistniejący dziś majątek w dawnym powiecie lidzkim, na terenie dzisiejszego Rejonu lidzkiego.
** Korzynówka -  zwyczajowa nazwa drewnianego domu wzniesionego w połowie XIX w. przez Joannę i Leonarda Serafińskich między zamkiem i klasztorem w Wiśniczu. Obecnie w części domu mieści się Muzeum biograficzne Jana Matejki.

15 listopada 2013

Wiem, co mówię, czyli dialogi uzdrawiające. Spotkania z Józefem Henem.


Wiem, co mówię, czyli dialogi uzdrawiające to zbiór rozmów przeprowadzonych z Józefem Henem na przestrzeni lat począwszy od 1948 roku a skończywszy na roku 2013. Wyboru i opracowania tych zarejestrowanych spotkań dokonała Magdalena Hen. Wywiady ukazywały się sukcesywnie na łamach prasy i pojawiły się między innymi w takich gazetach jak „Żołnierz Polski”, „Literatura”, „Nowe Książki”, „Konfrontacje”, „Rzeczpospolita”, „Elle”, „Gazeta Wyborcza”, a nawet „Diabetyk” czy „Moda na zdrowie”. Rozbieżność tytułów periodyków szeroka, ale też i rozmowy obracają się wokół różnych tematów.


Józef Hen to polski pisarz, scenarzysta, publicysta, dramaturg i reportażysta, pochodzenia żydowskiego (choć podkreśla, że jest człowiekiem niewierzącym[1] i ma pretensję do Boga: dlaczego nigdy nie było powodzi podczas wojny? Gdyby zalało Oświęcim, te pociągi nigdy nie mogłyby dojechać[2]) urodzony w 1923 roku w Warszawie. Jego właściwe imię i nazwisko to Józef Henryk Cukier, bowiem pierwszy raz jako „Hen” (skrót od Henryk) podpisał się w Lublinie za czasów PKWN pod jakąś fraszką w „Stańczyku”[3]. W jego zasobie twórczych umiejętności znaleźć można zarówno opowiadania, sztuki teatralne, eseje, scenariusze filmowe,  jak i powieści historyczne. Bohaterami jego książek byli między innymi Czarniecki, Kościuszko, Piłsudski i Stanisław August Poniatowski. Za każdym razem pisarz stara się poszerzać swoją wiedzę na temat języka epoki, w której umieszcza akcję książki. Aby dobrze skonstruować Crimen (wydany po raz pierwszy w 1975 roku) czytał Paska, listy Sobieskiego, dwutomową antologię Poezja polskiego baroku i powieści Sienkiewicza[4]. W tworzeniu Królewskich snów Józef Hen wykorzystał kroniki Długosza i wczytywał się w prace dotyczące tamtej epoki[5]. Gdy jednak w Crimenie mamy zastosowaną archaizację języka, to jeśli chodzi o Królewskie sny, jak sam autor przyznaje dbał jedynie o to, aby któraś z dwórek nie wychyliła się z jakąś „migreną”, a doradca z „patologią stosunków społecznych”[6]. Jest też eseistą, autorem książek o Montaigne’u, Boyu, Ksawerym Pruszyńskim. Jak podkreśla w jednym z wywiadów eseistyka zawsze bardzo go interesowała i zawsze czuł się w niej swobodnie[7]. Pisał zarówno eseje literackie jak i felietony sportowe. Na swoim koncie ma również powieści, w których na plan pierwszy wysuwa się miłość, tak jak w Odejściu Afrodyty.
 
W pozycji odnajdziemy jednak rozmowy nie tylko poświęcone twórczości Józefa Hena. Co  i raz przewijają się tematy związane z polityką, z historią Polski i jej współczesnym etapem, antysemityzmem, kulturą, literaturą, religią, orientacją seksualną pisarzy, z rolą pisarza i pisaniem. Opowiada również o rodzinie, ukochanej żonie (z którą oficjalnie nigdy nie wziął ślubu[8]), dzieciach wnukach, rodzeństwie, tych bardzo szczęśliwych (polemizuje z profesorem Kołakowskim, który stał na stanowisku, że szczęścia nie ma) i tych mniej radosnych wydarzeniach w życiu. Zaznacza autobiograficzne wątki w swoich powieściach, tak jak w Nikt nie woła.

Józef Hen lubi swoich bohaterów powieści, a co więcej czyta swoje książki po upływie czasu. Po dwudziestu latach sięgnął po powieść Crimen i jak zaznacza pomyślał wówczas sobie: Boże, jaki ja byłem zdolny![9] Ustosunkowuje się również do realizacji seriali i filmów na podstawie jego scenariuszy i książek. Nie ze wszystkiego jest zadowolony (choćby z ekranizacji Crimena przez Laco Adamika) i podkreśla, że woli kino amerykańskie, bo współcześni bohaterowie polscy reprezentują straszne chamstwo[10]. W zbiorze można znaleźć również celne uwagi Józefa Hena na temat współczesnych pisarzy, pisania i wydawanych książek. Język troszeczkę spsiał[11]- wypowiada się oceniając współczesne pokolenie twórców. 

Wiem, co mówię, czyli dialogi uzdrawiające to książka niezwykle ciekawa, dzięki której  Józef Hen daje się poznać jako doskonały erudyta, człowiek twardo stąpający po ziemi i trzymający się rzeczywistości, obeznany z historią, polityką i kulturą. Wydaje się, że najlepiej Józef Hen czuje się jednak, wówczas, gdy opowiada o własnych książkach i ich tle historycznym. Warto na koniec zaznaczyć, że w książce odnaleźć można liczne zdjęcia oraz dodatkowo szeroko opracowane kalendarium życia i twórczości Józefa Hena.



[1] Wiem, co mówię, czyli dialogi uzdrawiające. Spotkania z Jozefem Henem, wybór i opracowanie Magdalena Hen, Warszawa 2013, s. 219.
[2] Tamże, s. 235.
[3] Tamże, s. 204.
[4] Tamże, s. 61.
[5] Tamże, s. 80.
[6] Tamże, s. 83.
[7] Tamże, s. 57.
[8] Tamże, s.212.
[9] Tamże, s. 226.
[10] Tamże, s. 229.
[11] Tamże, s. 178.
 

Wiem, co mówię, czyli dialogi uzdrawiające. Spotkania z Józefem Henem, wydawnictwo Iskry, wydanie 2013, wybór i opracowanie Magdalena Hen, oprawa twarda z obwolutą, stron 344.