Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Islandia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Islandia. Pokaż wszystkie posty

30 września 2016

Hubert Klimko-Dobrzaniecki, Zostawić Islandię.



Temat Islandii stał mi się bliższy za sprawą bloga Jarka i jego wakacyjnej podróży. Stwierdziłam, że książka Huberta Klimko-Dobrzanieckiego pozwoli jeszcze poznać ten kraj od podszewki, od tej drugiej, nieznanej strony. Autor mieszkał na Islandii około dziesięciu lat. Wydaje się więc, ze przez tyle lat można poznać klimat, mieszkańców, nastroje, zwyczaje, nawyki i przyzwyczajenia. Mogłaby powstać rzeczywiście fantastyczna książka o ludziach i nieznanych zakątkach wyspy… .Mogłaby… 


Moim zdaniem autor zmarnował książkowy potencjał. To raczej próba autobiografii, zapisku pewnych wydarzeń, ujęcia swojego życia nie z perspektywy otaczającego środowiska, ale własnego „ja”. Egocentryzm na pełną skalę. W tej książce nie można znaleźć nic konkretnego ani o Islandczykach ani o Islandii. Przeczytać można o kucykach, filmach, banalnych sprawach, anegdotkach, ale takich „ni z gruszki ni z pietruszki”. Wiele jest za to elementów z życia autora, które z Islandią nie mają za wiele wspólnego. Styl, chcący uchodzić za luzacki, wzbudził moją irytację. O szlachetności języka i pięknej polszczyzny nie należy tu mówić. 

Pisząc szczerze, więcej dowiedziałam się o Islandii z blogu Jarka, niż z książki Huberta Klimko-Dobrzanieckiego. Książkę ratują jedynie fotografie, ale poza nimi nie znajdziecie tu prawdziwego oblicza Islandii, a ja go z niej w ogóle nie poznałam. Czy, aby wydać książkę, potrzebne dziś jest już tylko nazwisko?


Hubert Klimko-Dobrzaniecki, Zostawić Islandię,  Noir sur Blanc, wydanie 2016, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 125 + fotografie.


Islandia na zawsze