1 listopada 2023

J. R. R. Tolkien, Christopher Tolkien, Ballady Beleriandu.

 


Ballady Beleriandu to trzecia część cyklu Historia Śródziemia opracowana przez Christophera Tolkiena. Zawiera Ballady o dzieciach Húrina, porzucone wiersze przedstawiające ucieczkę Noldolich z Valinoru, losy Eärendela i dzieje upadku Gondolinu, Balladę o Leithian, Balladę o Leithian rozpoczętej na nowo. To wczesne mity i legendy, które doprowadziły do ​​napisania epickiej opowieści – Silmarillionu. Nigdy Tolkien nie ukończył żadnego z poematów. W​ większości są to powtórzenia opowieści poznanych w poprzednich częściach cyklu, ale - jest to wiersz, a nie proza. Poza tym znawcy dostrzegą niuanse w szczegółach i kolejnej ewolucji w opowieściach. Historia Śródziemia jest moim zdaniem przeznaczona dla zagorzałych fanów Tolkiena. Jeśli jednak czytaliście wszystko Tolkiena, musicie przeczytać serię 12 książek, co też sama postanowiłam zrealizować. Na nowo odkryłam Tolkiena i bardzo się z tego cieszę. Na pewno przed czytaniem należy mieć już za sobą Silmarillion.


Ballada o dzieciach Húrina z rozmachem opowiada tragedię Túrina Turambara. Zaczyna się od schwytania Húrina, a kończy, gdy Finduilas zakochuje się w Túrinie w salach Nargothrondu. Ballada o Leithan to główne źródło opowieści o Berenie i Lúthien w Silmarillionie, opowiadającej o Wyprawie Silmarila i spotkaniu z Morgothem w jego podziemnej fortecy. To oczywiście poematy. Jako humanistka zainteresowałam się ich specyficzną budową, która została zresztą objaśniona w komentarzach do tekstów. To wiersze pisane w stylu staroangielskim. Ballada o dzieciach Húrina to wiersz aliteracyjny. Jest to system metryczny oparty na tonicznej zasadzie ekwiwalencji wersów, w którym funkcję systemowego środka instrumentacji pełniła aliteracja, a nie rym. Czyli bardziej po ludzku: ten sam dźwięk powtarza się dwa lub trzy razy w każdym wersie. Zapewne widocznie jest to dokładnie w wersji oryginalnej niż tłumaczonej. Poemat jest potężny, poruszający i bardzo sugestywny. Podobnie zbudowane są wiersze porzucone. Natomiast Ballada o Leithian zawiera rym, widoczny już w przekładzie polskim (ośmiogłoskowe kuplety). Od razu zaznaczę, że jestem pełna podziwu dla pracy, jaką wykonały tłumaczki. Zdałam sobie również sprawę, że przy utworze aliteracyjnym, Tolkienowi nigdy nie brakowało odnalezienia właściwych słów. Jego znajomość języka angielskiego była więc nieosiągalna dla zwykłego człowieka. Zauważalny jest ogrom pracy, wysiłku i poświęconego czasu.




Po raz kolejny można obserwować jak zmieniał się dany tekst, jak ewoluował, jakie poprawki zostały w nim wprowadzone przez Tolkiena. W pozycji zawarto rozbudowane uwagi do tekstów, przypisy, a na końcu indeks. Uwzględniono także godną uwagi szczegółową krytykę Ballady o Leithian, dokonaną przez C.S. Lewisa, przyjaciela i współpracownika Tolkiena, który przeczytał ją w 1929 roku.

Nie jest to lektura łatwa i lekka, ale za to jest satysfakcjonująca. Wymaga uwagi i koncentracji, toteż warto ją sobie przyswajać w odpowiednich proporcjach. Zachwyca głębia wyobraźni Tolkiena. Na stronach książki po raz kolejny ujawnił się ogromny talent i geniusz profesora. Tym razem w formie poematów epickich.

 

 

J. R. R. Tolkien, Christopher Tolkien,  Ballady Beleriandu, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2023, tytuł oryg.: The Lays of Beleriand, tłumaczenie Agnieszka Sylwanowicz „Evermind”, wiersze przełożyła: Katarzyna Staniewska „Elring”, cykl: Historia Śródziemia, t. 3, oprawa twarda z obwolutą, stron 502.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.