prebook |
Jeżeli nie czytałaś/eś Prostego
układu, a chcesz przeczytać lub też czytałaś/eś a masz w planach przeczytać
Zranione uczucia to proszę, daruj sobie czytanie tego, co poniżej. Druga część
nie istnieje bowiem bez pierwszej, tak jak trzecia nie będzie egzystowała bez
drugiej i pierwszej. To trylogia – kontynuacja.
Kto czytał opinię dotyczącą
pierwszej części, ten wie, że nie było tam ani achów, ani ochów. Z ciekawością
zaczęłam część drugą, nie wiedząc co mnie czeka. Po zamknięciu ostatniej strony
czułam się lekko oszołomiona (czytaj: przytkana). Powieść stoi na nieco wyższym
poziomie niż część pierwsza, ale to nie oznacza, że nie jest tak samo 'popaprana'
w fabule. Zaczyna się od tego, że Łucja chce się odseparować od Dymitra.
Oczywiście nie jest w stanie tego zrobić, bo po pierwsze ma do niego słabość, po
drugie: zdaje sobie sprawę, że go kocha, a po trzecie: pracują razem. Mimo więc
początkowego sprzeciwu Łucja ponownie ulega Dymitrowi i zgadza się kolejny raz
na układ. Nic dobrego z tego nie wynika, bowiem przeżywa déjà vu.
To by było na tyle.
Połowa akcji ma miejsce we Francji i stanowi opisy erotycznych zbliżeń. Nic więcej się nie dzieje. Owszem pojawia się Igor i Justyna (bez komentarza, co to za bohaterka), ale tak naprawdę zaczyna się coś zmieniać i nabierać tempa z chwilą zdecydowanego kroku Łucji dotyczącego sfery uzewnętrznienia uczuć.
O ile mogę zrozumieć postępowanie Łucji, o tyle Dymitr stał się dla mnie typem mężczyzny, którego nie życzyłabym żadnej kobiecie. Wyuzdany, odrażający bawidamek, kobieciarz, ‘pies na baby’, w dodatku cham, bo to już nie można nazwać nawet arogancją. Jego postać straciła na atrakcyjności, mimo utrzymania wstawek pisanych z jego perspektywy i odnoszących się do przeszłości. Domyślam się, że jego osobowość drastycznie ulegnie zmianie w trzeciej części. Łucja jest notorycznie poniżana, a granice szacunku Dymitra wobec niej zostały przekroczone kilka razy. Z drugiej strony jest Igor, brat Dymitra, który jest obok Łucji, czeka, liczy na więcej, a po cichu swoje knuje. Bracia nadal nie pałają do siebie miłością.
Połowa akcji ma miejsce we Francji i stanowi opisy erotycznych zbliżeń. Nic więcej się nie dzieje. Owszem pojawia się Igor i Justyna (bez komentarza, co to za bohaterka), ale tak naprawdę zaczyna się coś zmieniać i nabierać tempa z chwilą zdecydowanego kroku Łucji dotyczącego sfery uzewnętrznienia uczuć.
O ile mogę zrozumieć postępowanie Łucji, o tyle Dymitr stał się dla mnie typem mężczyzny, którego nie życzyłabym żadnej kobiecie. Wyuzdany, odrażający bawidamek, kobieciarz, ‘pies na baby’, w dodatku cham, bo to już nie można nazwać nawet arogancją. Jego postać straciła na atrakcyjności, mimo utrzymania wstawek pisanych z jego perspektywy i odnoszących się do przeszłości. Domyślam się, że jego osobowość drastycznie ulegnie zmianie w trzeciej części. Łucja jest notorycznie poniżana, a granice szacunku Dymitra wobec niej zostały przekroczone kilka razy. Z drugiej strony jest Igor, brat Dymitra, który jest obok Łucji, czeka, liczy na więcej, a po cichu swoje knuje. Bracia nadal nie pałają do siebie miłością.
W Zranionych uczuciach rolę
główną dostały trzy osoby Łucja, Igor, Dymitr. W tle są jeszcze ich rodzice.
Zupełnie nie ma natomiast przyjaciółek Łucji i ich chłopaków, bohaterów drugoplanowych poznanych i mocno wyeksponowanych w części pierwszej.
Rozumiem dlaczego, bo to w treści wychodzi. Tyle tylko, że druga część w ten
sposób staje się mdła, skupiona jedynie na Łucji, oderwana od pierwszej mimo,
że jest to kontynuacja.
Zranione uczucia są bardziej wyważone i mniej tej szaleńczej gonitwy. Mamy więc tendencję wzrostową. Styl nadal jest płynny, a słownictwo znacznie mniej naszpikowane wulgaryzmami. Zakończenie jest otwarte (trochę mało realistyczne) i trzeba czytać na pewno kolejną część, aby dowiedzieć się, jaki ta historia będzie miała kres. Nie omieszkam, bo jednak czytanie wciąga. Szkoda tylko, że cała historia została podzielona na trzy książki wydawane w odstępie kilku miesięcy. Mam wrażenie, że to zaszkodziło tej opowieści.
Zranione uczucia są bardziej wyważone i mniej tej szaleńczej gonitwy. Mamy więc tendencję wzrostową. Styl nadal jest płynny, a słownictwo znacznie mniej naszpikowane wulgaryzmami. Zakończenie jest otwarte (trochę mało realistyczne) i trzeba czytać na pewno kolejną część, aby dowiedzieć się, jaki ta historia będzie miała kres. Nie omieszkam, bo jednak czytanie wciąga. Szkoda tylko, że cała historia została podzielona na trzy książki wydawane w odstępie kilku miesięcy. Mam wrażenie, że to zaszkodziło tej opowieści.
K.A. Figaro, Zranione uczucia,
wydawnictwo Lipstick Books w ramach Grupy Wydawniczej Foksal, premiera 14
sierpnia 2019, cykl: Rozchwiani, t. 2, okładka miękka, stron 350.
Hm... Tak że tego... Osobiście nie odważyłabym się na powtórkę z rozrywki, zbyt wiele kosztowało mnie przeczytanie pierwszej części :)
OdpowiedzUsuńOd jednej z koleżanek blogowych usłyszałam coś w stylu, że jestem "cierpiętniczką" :) ciekawość jednak zwyciężyła :)
Usuńpozdrawiam
Druga część na pewno była lepsza. Mam nadzieję, że trzecia będzie jeszcze lepsza.
OdpowiedzUsuńOgólnie zgadzam się z Tobą co do charakteru Dymitra, ale osobiście uważam, że jego wstawki były o wiele lepiej napisane niż reszta książki, o czym zresztą wspominam w recenzji u mnie.
Zgadzam się z opinią - zwłaszcza w zakresie tego, że Dymitr z mężczyzny intrygującego stał się bohaterem zdecydowanie negatywnym. Nie jestem pewna, czy rzeczywiście autorce zależało na takim przesunięciu wrażeń.
OdpowiedzUsuńNo cóż, w zapowiedziach jest już trzecia część, ale nie mam ochoty już nawet czytać.
Usuń