28 marca 2018

Ewa Dzieduszycka, Podróżniczka.


Hrabina Ewa Dzieduszycka miała niezwykle barwne życie. Była miłośniczką podróży, wycieczek górskich oraz wielbicielką sztuki. Odwiedziła nie tylko kraje europejskie, ale także Afrykę północną, Palestynę, Indie. Wrażenia z ostatniej wyprawy zostały wydane w formie książki w 1912 r. O wielkiej pasji hrabiny i jej fascynacji odkrywaniem nowych miejsc świadczą wspomnienia, które zostały wydane nakładem Wydawnictwa Literackiego w książce zatytułowanej „Podróżniczka”. To pozycja, którą czyta się z wielką przyjemnością, bowiem Ewa Dzieduszycka była wnikliwą obserwatorką życia i gawędziarką. Obok spraw dotyczących życia codziennego, opisywała członków rodziny, znajomych, swoje podróże. To fascynujące świadectwo minionych czasów. 

Ewa z Koziebrodzkich Dzieduszycka (1879-1963) była córką Władysława Koziebrodzkiego właściciela ziemskiego, dramaturga, posła w galicyjskim Sejmie Krajowym, członka Rady Państwa, prezesa Towarzystwa Tatrzańskiego. Matki nie znała, bowiem zaraz po urodzeniu na wychowanie ją i jej starszą siostrę wzięła ciotka matki, Aniela Kielanowska. To majątek Kozłowo pod Lwowem stał się prawdziwym domem sióstr, których matka zmarła na gruźlicę w 1883 r., a ojciec zajęty pracą odwiedzał jedynie sporadycznie. Hrabina pisała, że miała szczęśliwe dzieciństwo i młodość. Cioteczna babka dbała, co prawda o surowe wychowanie dziewcząt, ale dwór w Kozłowie był otwarty dla gości. Siostra Ewy, Anna Koziebrodzka (1878-1925) zaręczyła się z sąsiadem Tadeuszem Bochdanem (1870-1918) mając już szesnaście lat, a niedługo potem wyszła za mąż. Mieli ośmioro dzieci. 


Ewa poznała przyszłego męża Władysława Dzieduszyckiego, syna Wojciecha, podczas swojego pierwszego karnawału spędzanego we Lwowie. Od ślubu w 1900 r. do 1939 r. mieszkała w rodzinnym majątku Dzieduszyckich, Jezupolu koło Stanisławowa. W okresie I wojny światowej mieszkała przez pewien czas w Austrii, potem w Stanisławowie. Miała troje dzieci: Juliusza (Julek), Marię Anielę (Nela) i Wojciecha (Tunio). Po wybuchu wojny w 1939 r. przeniosła się z mężem do Stanisławowa, a potem do Lwowa, gdzie Władysław został przez Rosjan aresztowany i zamordowany w więzieniu. Prawdziwe jego losy nie są jednak znane.  Juliusz (1901-1974) ożenił się z Kazimierą Stablewską, z którą miał dwie córki: Emilię i Ewę. Aniela (1902-1981) wraz z córkami: Ewą, Anną i Lilą została zesłana do Kazachstanu (Anna zmarła jako szesnastolatka podczas zsyłki), a potem przedostały się na Bliski Wschód, gdzie po trzech latach rozłąki spotkała męża Witolda Cieńskiego (właściciela Ossowiec leżących niedaleko Jezupola). Po wojnie mieszkali w Londynie, potem na stałe wrócili do Polski.


Tunio (1912-2008) ożeniony z Marią Kostecką (Myszką), z którą miał syna Antoniego (1937-1997), robił karierę śpiewaczą, ale został aresztowany i przetrzymywany w obozie w Pustkowiu. Wykupiony dzięki zabiegom rodziny i przyjaciół. Został ponownie aresztowany wraz z całą rodziną i matką Ewą Dzieuszycką, osadzony na Montelupich i wywieziony do obozu Gross-Rosen. Jego żona Myszka zmarła w obozie Bergen-Belsen. W 1946 r. ożenił się z Haliną Świątkówną, z którą miał córkę Małgorzatę, współredaktorkę wydanych wspomnień. W 1958 r. aresztowany po nagraniu na prywatny użytek lwowskich piosenek. Po śmierci drugiej żony, ożenił się w 2000 r. z Ireną Małecką. W 2006 r. odkryto jego przeszłość agenturalną. W 1949 r. podpisał bowiem zobowiązanie współpracy z UB. Odkrycie było szokiem dla bliskich. 


 Ewa Dzieduszycka po zwolnieniu z więzienia przebywała w Zarszynie wraz z wnuczką. Po wojnie zamieszkała z synem Wojciechem i jego rodziną w poniemieckiej willi we Wrocławiu, gdzie zmarła w 1963 r. Wydane wspomnienia spisała w latach 1961-1963, po tym jak złamała nogę w biodrze.

W opowieściach hrabiny mimo, że napisanych w sposób zajmujący i przyciągający, brak jest jednak własnych refleksji na temat życia i ocen działania bliskich osób i znajomych. Nie trwoniła czasu na opisywanie emocji i wewnętrznych kłopotów rodzinnych. Opisy dotyczące własnego ślubu czy aresztowania męża pozbawione są jakichkolwiek uczuć. Choć wydaje mi się, że owa suchość w relacjach to droga, która została z góry wybrana podczas spisywania wspomnień przez autorkę. Być może nie chciała ranić żyjących, być może nie chciała przenosić na papier tego, co wówczas nią targało, być może nie potrafiła owe uczucia opisać, bo słowa w zderzeniu z tymi wydarzeniami wydawały jej się miałkie i mało znaczące. Była jednak kobietą zaradną, rozwijającą swoje pasje, miłośniczką książek i podróży, z optymizmem podchodzącą do życia. 


W książce znaleźć można wiele anegdot i zasłyszanych opowieści przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Autorka przypomina wiele historii związanych z teściem Wojciechem Dzieduszyckim. Już na pierwszych stronach wspomnień odnaleźć można informację, że w dworze w Kozłowie przechowywane były serwisy z saskiej porcelany, które babka piszącej odziedziczyła po swojej krewnej Krasińskiej, która wyszła za księcia saskiego. Na strychu miała być przechowywana suknia ślubna Franciszki oraz dywan na którym brała ślub. Pałac w Kozłowie, podobnie jak dwór w Jezupolu zostały spalone w czasie I wojny światowej. Dzieduszyccy po wojnie wybudowali nowy dom w Jezupolu. Autorka opisała sposoby wychowania, nauczycielki, rozrywki, wizyty, modę, urządzenie dworów. Z bliskich osób na dłużej zajmuje się osobą brata swojego ojca, Kazimierza Koziebrodzkiego, który był m.in. w Persji, Peru i Brazylii. Z werwą opisuje swoje pierwsze podróże i atrakcje turystyczne we Lwowie, Nicei, Frankfurcie, Wenecji, Zakopanem, Paryżu, wyprawy górskie w Tatry i Karpaty. Poświęca uwagę wyprawom z teściami i mężem. Dzieci wówczas pozostawały w majątku rodzinnym pod opieką nań i nauczycielek. Jest pod wrażeniem poznanych osób: Henryka Sienkiewicza, Kazimierza Tetmajera, Teodora Axentowicza, kuzynów Malczewskich. Oprócz podróży opisuje przełomowe zdarzenia z życia codziennego: niefortunne polowanie w Jezupolu, podczas którego została postrzelona; zakup roweru; pierwsze narty; śluby; utratę bliskich. 


Podróżniczka to książka pasjonująca, zabierająca czytelnika w przeszłość. Autorka pisze wnikliwie i z zaangażowaniem. W opisach jej podróży widzieć należy romantyczność, realizację marzeń, magiczne doświadczenie. Podróżuje jednak zawsze w warunkach luksusowych, jest turystką, która „nie widzi” brudu, izolowana jest od hałaśliwych tubylców i panującego upału. W podróży z teściami do Paryża korzysta z osobnego wagonu. Autorka trzyma się chronologii wydarzeń, choć zapiski nie są wolne od retrospekcji, gdy jej się coś akurat przypomniało. To lektura, która z pewnością zasługuje na uwagę. Warto nadmienić, że wspomnienia rozwinięte zostały poprzez dodatkowy tekst np. opis dworu w Kozłowie zaczerpnięty z dzieła Romana Aftanazego czy noty biograficzne. 



Ewa Dzieduszycka, Podróżniczka, Wydawnictwo Literackie, wydanie 2018, okładka twarda, stron 600.

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie ksiazki, z wielka przyjemnoscia przeczytalam Twoja recenzje, jak rowniez fragmenty ksiazki...wspanily jezyk, ktorym poslugiwano sie przed stuleciem. Musze ja miec!!! Juz wrzucam do koszyka, dziekuje i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję za dobre słowo, książka z pewnością zasługuje na uwagę :) Jest wciągająca, szybko się czyta i dodatkowo zawiera wiele informacji wyjaśniających. Dla mnie jest bardzo czytelna.
      serdeczności

      Usuń
    2. Juz kupilam , rodzice mi przywioza latem:)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że nawet za parę miesięcy podzielisz się tu swoją opinią i napiszesz czy się myliłam, czy też nie :) Pozdrawiam z centrum Polski :)

      Usuń
  2. To faktycznie przeczytałaś ją w momencie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W momencie? Chodzi o dobry moment czytania czy o czytanie w moment? Książkę - mimo grubości- wepchnęłam do torby i czytałam w pociągu w zeszłym tygodniu. W mijającym miesiącu nadrobiłam przez to parę godzin w czytaniu :)

      Usuń
    2. O czytanie w moment, nie przez kilka dni, ale w jeden dzień i szybciutko po otrzymaniu. A moment jest zawsze dobry na dobrą książkę.

      Usuń
    3. Czytam na bieżąco chyba, że coś wypadnie np. wieczorami padam na twarz ze zmęczenia :) A ta akurat w dwa dni, dzięki też podróży pociągiem w dzień, bo nocą to jak zwykle :)

      Usuń
    4. Tylko lata doświadczeń i miara swoich możliwości (mam nadzieję, że to nie kpina :))).
      serdeczności

      Usuń
    5. Pisałam na serio. Sama mam ciągle za duże stosiki w stosunku do ilości czasu. W dodatku nie mogę czytać podczas jazdy, a książkę tę sama chciałabym już przeczytać, ale wyżej wymieniony stosik.

      Usuń
    6. ja nie liczę tego, co sama kupuję.. oo, tu są stosiska.

      Usuń
  3. To całkiem pokaźny tom, jak wynika z Twojego zdjęcia!
    Przeczytałam Twoją recenzję i nabrałam apetytu na wspomnienia Ewy Dzieduszyckiej.
    Podpis pod fotografią ślubną brzmi jak anegdota! Świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele jest jednak zdjęć i wtrąceń np. dowcipy, anegdoty dotyczące Wojciecha Dzieduszyckiego, teścia hrabiny Ewy. Bardzo dobze to ze sobą współgra :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.