Ojej, już
dawno tak długo książki nie czytałam. Być może dlatego, że była to doskonała
lektura podczas podróży pociągami, natomiast jakoś zupełnie nie sprawdzała się
jako książka do poduszki. Przeleżała więc na stoliku nocnym ładnych parę
miesięcy i od czasu do czasu wędrowała ze mną do stolicy. W międzyczasie przeczytałam stos innych książek. Po ostatniej wyprawie
stwierdziłam, że nie ma co odwlekać i w końcu powieść doczytać. Czekają przecież
kolejne części sagi.
Cztery Łabędzie to szósty tom serii Dziedzictwo rodu Poldarków (w domu mam
już kolejne dwie: Fala gniewu i Przybysz z morza, a Taniec młynarza ma premierę już w kwietniu), który został wydany w
1976 roku. Fabuła obejmuje lata 1795-1797. W rodzinie Rossa Poldarka zapanowała
finansowa stabilizacja. Wraz z Demelzą są przyjmowani w najważniejszych domach
w hrabstwie oraz sami podejmują gości. Tymczasem George Warleggan zyskuje
stanowisko sędziego pokoju, a następnie posła w parlamencie. Ziarno niepewności
w stosunku do ojcostwa drugiego dziecka Elizabeth zasiała w jego sercu
umierająca babka. Jedynie ta sprawa będzie burzyć wewnętrzny spokój George’a.
Stosunki między Warlegganami a Poldarkami mają kruche znamiona, ale rodziny
unikają większych konfrontacji.
Tymczasem w
życiu Demelzy pojawił się kolejny adorator, Hugh Armitage. Tym razem młoda
kobieta ulega fascynacji mężczyzną i nie ukrywa niczego przed Rossem. W tej
części bliżej poznajemy również dalsze losy Morwenny Chynoweth, teraz już pani
pastorowej, o której nie może zapomnieć brat Demelzy, Drake Carne. Z
małżeńskimi problemami mierzą się lekarz Dwight i Caroline Enys. Kolejny brat
Demelzy, Samuel Carne zakochuje się w Emmie, która słynie w okolicy z niezbyt
dobrej reputacji. Testowane są zaufanie, pasja, namiętność, komunikacja, rola
religii i lojalność. Nie wiem jak wy, ale mam osobisty wstręt do postaci
Ossiego Whitwortha.
Autor świetnie
nakreślił tło społeczne, obyczajowe i historyczne. W Anglii jest to walka
torysów z wigami, pierwsze wystąpienia robotnicze, gdzieś w tle mamy do
czynienia z rewolucją francuską i pierwszymi wyprawami Napoleona. Winston
Graham nie tworzy więc wizji wspaniałego, wyspiarskiego świata, ale zachowuje
perspektywę historyczną ówczesnych zawirowań politycznych na arenie
europejskiej.
Tytułowe Cztery łabędzie to Demelza, Caroline,
Elizabeth i Morwenna. Łabędź wg słownika
symbolizuje doskonałość, piękno, czystość, szlachetność, godność,
samotność, wdzięk, muzykę, poezję, płodność, zazdrość, śmierć, wieczność,
śnieg, lato, czas, przemijanie, słońce. Winston Graham po raz kolejny doskonale
przekazał szeroką gamę emocji i scharakteryzował składniki miłości. Pokazuje
wiele introspekcji i przemyśleń bohaterów. Książka zasługuje jak najbardziej na
uwagę.
Winston Graham, Cztery łabędzie, wydawnictwo Czarna
Owca, wydanie 2017, tytuł oryg.: The Four
Swans, tłumaczenie: Tomasz Wyżyński, cykl; The Poldark Saga #6 (Dziedzictwo Rodu Poldarków, tom 6), oprawa miękka, stron 604.
Sporo tego Poldarka.... Nie sądziłam, że aż tyle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. i zapraszam do mnie :)
Kasia
http://misskatherinesblog.blogspot.com
12 tomów, które powstawały na przestrzeni lat. Każda powieść cudowna :)
Usuńa czy Ossiego da się lubić? - karaluch jeden - pac pac i nie ma ;)
OdpowiedzUsuńdobre :)))
UsuńSzkoda mi Morwenny, kobieta wówczas nie miała lekko. Z drugiej strony jej siostra, która była nastolatką! Co za czasy!