Książka Tomasza
Wysłobockiego zatytułowana Obywatelki.
Kobiety w przestrzeni publicznej we Francji przełomu wieków XVIII i XIX skupia się wokół walki kobiet o równe prawa w czasach rewolucji francuskiej
oraz ich działalności na arenie publicznej w okresie wyznaczonym przez z jednej
strony zwołanie przez Ludwika XVI Stanów Generalnych (1789), a z drugiej przez
czasy Konsulatu i Kodeks cywilny (1804).
Głównym celem, jaki postawił sobie autor książki było usystematyzowanie
dotychczasowej wiedzy i rozwinięcie tych problemów, które dotąd nie były
poruszane w badaniach.
W książce
zastosowany został porządek chronologiczny. Autor bierze pod uwagę wszelkie
przejawy obecności kobiet (zarówno tych wywodzących się z arystokracji jak i z
prostego ludu) w miejscach publicznych takich jak: place, ulice, kluby
polityczne, trybuny Zgromadzenia Narodowego. Analizuje również ich obecność w
gazetach, korespondencji, pamfletach, plakatach oraz zwraca uwagę na udział ich
w kreowaniu ustaw. Pokazuje również jak kobietę postrzegali osiemnastowieczni
myśliciele w Encyklopedii Diderota i
D’Alamberta, jak widziana jest kobieta w Historii
Naturalnej De Buffona, jak postrzegał płeć piękną Wolter, Rousseau, lekarz-
moralista Roussel. Pokazuje również, co kryło się pod pojęciem femme w Słowniku wydanym przez Akademię Francuską w roku 1762. Ciekawy jest
również poddany analizie przez autora spór o kobietach, jaki toczyli ze sobą
Thomas, Diderot, Galiani i pani d’Épiney.
Szczególnie
zainteresował mnie rozdział poświęcony etapom życia Francuski w XVIII wieku.
Niektóre sformułowania ówczesnych kobiet dobrze sytuowanych, które czas spędzały
na salonach, mogą dziś co prawda śmieszyć. Pani Roland w 1776 roku pisała: Prawdę powiedziawszy, strasznie się nudzę
jako kobieta [1],
a Lucile Desmoulins: Jakże dłużą mi
się miesiące i dnie! Jakże smutny jest los kobiety! Ileż trzeba się
wycierpieć!Niewolnictwo, tyrania – oto nasza dola.[2]
W rodzinach drobnomieszczańskich z kolei obowiązkiem kobiety jest praca (praczka,
koronkarka, przekupka, szwaczka) i dbanie o męża i gospodarstwo domowe.
Najważniejszym wydarzeniem z życia kobiety był ślub. Te z wyższych warstw
społecznych otrzymywały podstawową edukację i całą młodość – jak donosi autor –
spędzały głównie na przygotowywaniu się do zamążpójścia. Powołaniem kobiety było być żoną i matką.
Samotność dla kobiety oznaczała ciężkie życie.
Druga połowa książki
skupia się już na analizie źródłowej aktywności kobiet pod koniec XVIII wieku w
sferze publicznej. Autor przedstawia tło historyczne i pierwsze, bardziej
otwarte skargi kobiet na ich sytuację zapisywane w Kajetach Skarg, dotyczące
zarówno sfery traktowania jak i dostępu do polityki. Po wybuchu rewolucji
francuskiej rola kobiet wzrosła: zaczęły formalizować organizacje, być widziane
jako użyteczne patriotki, choć w ich kręgach dochodziło do kłótni i zwalczania
poglądów. Olimpia de Gouges wydaje Deklarację
praw kobiety i obywatelki, w której czytamy, że Kobieta rodzi się i pozostaje wolna i równa w prawach Mężczyźnie[3]. Według
Olimpii równość powinna być również w sferze majątku, a małżeństwo powinno być
zawierane na podstawie umowy cywilnej. Wszelkie dyskusje na temat obecności
kobiet w sferze publicznej zostaną ucięte przez zapisy Kodeksu Cywilnego, w których między innymi zapisano: Mąż winien żonie ochronę, a żona małżonkowi –
posłuszeństwo.[4]
To mąż miał dysponować nadal całym majątkiem żony, a ona powinna za nim
podążać dokądkolwiek się uda. Żona może
wnieść o rozwód w przypadku niewierności męża, jeśliby ten przyjmował konkubinę
w ich wspólnym domu.[5]
Mąż, który zdradza podlegać miał karze grzywny, ale już zdradzająca żona trafić
miała do domu poprawczego na okres od trzech miesięcy do dwóch lat. Jak widać sytuacja
kobiet nie była do pozazdroszczenia i mimo rewolucji niewiele się zmieniło w
postrzeganiu ich roli i pozycji. Od kobiet wymagano poświęcenia.
Tomasz Wysłobocki
samodzielnie dokonał również tłumaczenia na język polski wszystkich cytatów
zarówno tych z opracowań jak i tekstów źródłowych. Wykorzystał dokumenty z
epoki rewolucji francuskiej, Konsulatu i I Cesarstwa. Jak sam zaznacza w sumie
poddał analizie 79 świadectw piśmienniczych z lat 1788 -1804 dotyczących między
innymi: skarg kobiet i mężczyzn spisanych na potrzeby obrad Stanów generalnych;
przemówień wygłoszonych w klubach politycznych i parlamentu; odezwy do ludu;
pisma kierowane do organów państwowych; raporty; projekty ustaw i same ustawy
rządowe; dzienniki oraz materiały procesowe Marii Antoniny, pani Rolland,
Olimpii de Gouges, Charlotte Corday.
To pozycja
niezwykle interesująca, napisana w jasny i klarowny sposób. W książce odnaleźć można reprodukcje grafik z epok, bogato
rozwinięte przypisy, indeks nazwisk oraz bibliografię, w której tematycznie
zostały podzielone opracowania i artykuły (w większości są francuskojęzyczne). W
spisie bibliograficznym materiał źródłowy podzielony został na poszczególne
okresy, które wyodrębnione zostały z epoki rewolucyjnej i odzwierciedlają
podział na rozdziały. Na uwagę zasługuje również dodatek w postaci not
biograficznych mniej znanych postaci pojawiających się w książce.
[1] T.
Wysłobocki, Obywatelki. Kobiety w przestrzeni publicznej we Francji przełomu
wieków XVIII i XIX, Kraków 2014, s. 86.
[2] Tamże,
s. 86.
[3] Tamże,
s. 210.
[4] Tamże,
s. 334.
[5] Tamże,
s. 334.
Tomasz Wysłobocki, Obywatelki. Kobiety w przestrzeni publicznej we Francji przełomu wieków XVIII i XIX, wydawnictwo Universitas, wydanie 2014, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 380.
Tomasz Wysłobocki (ur. 1983) – romanista, historyk i
literaturoznawca zajmujący się szeroko pojętym oświeceniem francuskim
oraz dziejami społeczno-politycznymi Rewolucji Francuskiej. Od początku
swej kariery naukowej związany jest z Instytutem Filologii Romanskiej
Uniwersytu Wrocławskiego. Rozprawę doktorską napisał pod kierunkiem
prof. Krystyny Gabryjelskiej, znawczyni francuskiego klasycyzmu i
oświecenia. Jest autorem kilkunastu artykułów naukowych traktujących o
przemianach społecznych we Francji przełomu wieków XVIII i XIX.
Zdaje się, że to obowiązkowa lektura wszystkich feministek :)
OdpowiedzUsuńBo o pierwszej walce o prawa kobiet :) Tak, można ją tak odbierać, zresztą sam autor pisze o tym feminizmie.
Usuń:) jakże czasami chciałabym się nudzić, jako kobieta:) Chyba nasze przodkinie nie do końca wiedziały dokąd zaprowadzi tak ich walka. Choć oczywiście nie zazdroszczę im życia wyłącznie w cieniu panów i władców.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wówczas chciały po prostu być zauważone, ważne i mieć prawo do decydowania o swoim losie i majątku.
Usuń