To już nie taka wiekiem młoda powieść. Jej autor to niemiecki pisarz Paul Keller, który żył w latach 1873-1932. Jego grób znajduje się na cmentarzu świętego Wawrzyńca we Wrocławiu. Kiedy więc pisał powieść Marie Heinrich. W oczekiwaniu na miłość, rzeka Odra była jeszcze niemiecką rzeką, podobnie jak cale zachodnie rubieże dzisiejszej Polski. Dziwne miałam wrażenie, gdy czytałam o tym, co dziś polskie, w powieści określane, jako niemieckie.
Akcja powieści rozgrywa się na początku XX wieku, w głównej mierze we wsi
Bystrzyca na Śląsku leżącej nad górnym biegiem jednego z dopływów Odry.
Czytelnik bliżej poznaje majątek Heinrichów, który był najładniejszą i zadbaną posiadłością
w całej wsi. W skład jego wchodził okazały dom, sto osiemdziesiąt morgów[1]
ziemi uprawnej, łąki, obszary zalesione, siedem koni, obora z fryzyjskim bydłem[2],
stodoły, stajnie. Tu mieszkała wdowa Heinrich ze swoimi dziećmi, które nie wyfrunęły
jeszcze z rodzinnego gniazda. Urodziła dziesięcioro dzieci, z których czworo umarło,
a dwie najstarsze córki wyszły za mąż. W domu pozostali: Karl, Marie, Bernard i
Klaus. Tyle, że Karl, mimo, że najstarszy w ogóle nie interesował się zarządzaniem
gospodarstwa, za to często szynkował w gospodzie. To na Marie spoczęła większość
obowiązków i to ona namówiła matkę do tego, aby sporządziła testament.
Dwudziestodwuletnia młoda kobieta, uważała, że nie należała do ładnych kobiet i
że wskutek tego, nigdy nie wyjdzie za mąż. Postanowiła zarządzać posiadłością dla
dobra swoich młodszych braci nie żądając od matki nic w zamian poza skromnym
uposażeniem i obietnicą zamieszkania w domu do śmierci. Mimo to Marie tęskni za
miłością i przyjaźnią. Gdy poznaje nowego nauczyciela Klausa jej postawa w tej
kwestii zostanie zweryfikowana. Dziewczyna jednak będzie miała na głowie
problemy rodzinne i troszczenie się o gospodarstwo.
To powieść napisana stylem dziś już nie spotykanym w literaturze. Czuje się
pewnego rodzaju wyniosłość, powagę, szlachetność, estymę. Zwracają uwagę
niestosowane już dziś zwroty grzecznościowe, metody wychowawcze i wpojone
zasady oraz zabobony, które starano się przestrzegać. W powieści znaleźć można również
wiele nauk moralizatorskich i pochwałę podstawowych wartości opartych na katolicyzmie.
To nie jest jednak romantyczna historia o miłości dwojga zakochanych, ale
przede wszystkim to historia młodej kobiety i jej rodziny, która musiała
znaleźć w sobie mnóstwo sił, aby sprostać w życiu postawionym zadaniom. Kto
chciałby się znaleźć zupełnie w innym świecie, ten jak najbardziej powinien sięgnąć
po wspomnianą książkę.
Paul Keller, Marie Heinrich. W oczekiwaniu na miłość, wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2013, tłumaczenie Bronisław Pionke, okładka miękka, stron 274.
Interesująca książka, bardzo.)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuńSzalenie mnie zainteresowałaś. Nie słyszałam o autorze ale z chęcią to nadrobię i zapoznam się z nim bliżej :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ta książka by mi się spodobała. Muszę się na nią rozglądnąć! Bardzo ciekawa recenzja ;)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja wiele mówi o tej książce, choć nie wprost. Dostosowałaś jej charakter do stylu powieści i zrobiłaś to znakomicie. Świetne podsumowanie, podajesz tylko fakty - właśnie takie jest pisarstwo Kellera.
OdpowiedzUsuńDla mnie jego styl jest tak bardzo niemiecki - suchy, sztywny, jakby mu kij za koszulę włożono. Brr, aż się zimno robi. Jak najbardziej inny świat - ale na pewno nie taki, jaki chciałabym odwiedzić.
Dziękuję za miłe słowa. Zawsze się martwię, że za dużo napiszę.
Usuńmiłej niedzieli
Można by dodać, że przy czytaniu tej książki można się nieraz zasmucić, ale często również pośmiać, a co najważniejsze się pocieszyć, że przywary jakie są częste wśród nas, były również żywe
Usuństo lat temu wśród zupełnie immego społecznośstwa. Bronisław Pionke
Jak najbardziej zgadza się:) Dziękuję za wpis. Pozdrawiam
Usuń