Od paru dni podczytuję wiersze Julii Hartwig, który ukazały
się nakładem wydawnictwa a5 w tomiku zatytułowanym Gorzkie żale. Tytuł od razu skojarzył mi się ze smutnym
nabożeństwem podczas Wielkiego Postu. Trudno mi się jakoś rozstać na dłużej z
owym tomikiem. Czytam w całości, wybierając wiersze lub ich fragmenty. Maja
niezwykły dar przyciągania i zmuszania do refleksji. Być może w to wszystko
wtrąca się jesienna melancholia, a być może wspaniałe i pełne uroku zdjęcie
pani Julii na okładce, od którego trudno oderwać wzrok.
Tomik ukazał się z okazji 90. urodzin
poetki, a wiersze, jakie się w nim znalazły powstały w okresie jej choroby.
Julia Hartwig pisze o sprawach bliskich swojemu sercu, przemijaniu, samotności,
spotkanych ludziach, tragicznych chwilach, a mimo to wyczuwa się pewnego
rodzaju dystans i powściągliwość. Wiersze przesycone są jednak spokojem, choć
niejednokrotnie nawiązują do bólu, śmierci i cierpienia. Oprócz tego poetka
odnosi się do Czterech walców Szostakowicza,
W.G.
Sebalda, Chateaubrianda, Herberta, francuskiego surrealisty Roberta Desnos, rosyjskiego
pianisty Światosława Richtera. W wierszach bardziej intymnych nawiązuje do
wspomnień wiążących się z zamkiem Combourg, układa CV, zagląda do notatek. Można
też odnaleźć w tomiku wiersze, w których poetka zastanawia się nad istotą
poezji.
Warto.
Warto.
ŻEBYŚ…
staje
znieruchomiały obłok
bielejący
staja
gałęzie rozbujałych
olch
i wierzbiny
bo
ustaje na chwilę wiatr
który
je szarpał
przystaje
marszcząca się woda
w
stawie
Żebyś
ty też
przystanął
I
spojrzał
(s. 48)
Julia Hartwig, Gorzkie żale, Wydawnictwo a5, oprawa broszurowa ze skrzydełkami, wydanie 2011, Biblioteka Poetycka pod redakcją Ryszarda Krynickiego,
Tom 71, stron 62.
Marzy mi się ten tomik, A ta recenzja utwierdziła mnie w tym marzeniu.
OdpowiedzUsuńTytuł rzeczywiście kojarzy się z kościelnymi gorzkimi żalami.
OdpowiedzUsuńZa wierszami nie przepadam, ale lubię nieraz od czasu do czasu je poczytać, dlatego jak nadarzy się okazja chętnie przeczytam.
Niesamowicie się ucieszyłam, jak zobaczyłam, że recenzujesz akurat ten tomik, również mam go na uwadze i tak dobrze widzieć recenzję poezji na blogu, rzadko się pojawiają...
OdpowiedzUsuńZ serdecznymi pozdrowieniami ;)
Piękny wiek... zarówno pana Tadeusza Różewicza, jak i pani Julii Hartwig. Nie wiedziałam, że wyszedł z okazji 90-tych urodzin nowy tomik poezji. Dziękuję za wieści z potrzebnego mi dla równowagi frontu :)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo:) Tak piękny wiek, dożyć takiego w pełni władz umysłowych i jeszcze robiąc to co się pragnie to zaszczyt:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa właśnie planuję stać się właścicielką tego tomiku :)
OdpowiedzUsuńto bardzo dobrze:)
OdpowiedzUsuńMontgomerry, chciałam się przywitać po długiej przerwie, z radością widzę, że Twój blog pięknie się rozwija!
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten wpis o Pani Julii Hartwig. Ogromnie sobie cenię jej poezję, jej wrażliwość, umiejętność pisania o sztuce. Jest mi również bardzo bliska jako przyjaciółka Herberta.
Z wielką radością zamieniłam z Nią kilka słów przy okazji Festiwalu Miłosza i mam - bardzo dla mnie cenny - jej autograf.
Czytałam jakiś czas temu jej amerykańskie wspomnienia, oraz książkę o Wilhelmie (a co, nazwiemy go polskim imieniem :) Appolinaire.
Moc serdeczności dla Ciebie :)
Ado cieszę się, że powróciłaś i dziekuję Ci za wpis:) Tomik nadal czytam i ciągle i na nowo się nim delektuję. Akuratny na jesienne dni:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie