„Papierowy motyl” to książka smutna i bardzo wzruszająca. Podkreśla, bowiem kruchość ludzkiego życia. Uczy, że każda godzina, minuta i sekunda są ważne. Nigdy nie możemy być, bowiem pewni tego, co przyniesie nam kolejny dzień.
Jeśli mielibyśmy wymienić chorobę, która powoli, w okrutny sposób zabiera nam ukochaną osobę, to na pewno każdy z nas pomyśli o nowotworze. Rzadko, kiedy chorobę te udaje się pokonać. W książce z chorobą nowotworową walczy córeczka Lidii, pięcioletnia Sonia. Jest to białaczka, zwana inaczej leukemią. Lidia za wszelką cenę stara się uratować córkę przed śmiercią. Jest samotną matką, która w trzecim miesiącu ciąży dowiadując się, że jej ukochany ma żonę i dziecko w Londynie, postanawia zerwać z nim wszystkie kontakty. Mimo to ów mężczyzna przez pięć lat nieustannie, co kilka tygodni wysyła jej smsy.
Lidia nie może liczyć na pomoc rodziny, ponieważ wychowała się w domu dziecka. Przez Internet poznaje panią Zofię, która z biegiem lat staje się nie tylko opiekunką i gosposią, ale i prawdziwą podporą dla Lidii i jej córeczki. Wsparcie dostaje również od odnalezionej po wielu latach przyjaciółki z bidula Hanki, która też ma swoją życiową, tragiczną historię. Lidka zarabia jako tancerka erotyczna w klubie nocnym. Dzięki temu stać ją na potrzeby materialne, ale przede wszystkim na leczenie małej Sonii. Dopiero z czasem, gdy szuka dawcy do przeszczepu szpiku dla córeczki, odkrywa swoją przeszłość i poznaje siostrę swojej matki, ciotkę Karolinę Smith. Matka urodziła ją jako niespełna szesnastolatka. Wbrew niej odebrano jej dziecko i umieszczono w bidulu, gdzie miało znaleźć nowych rodziców. Lidia dowiaduje się również, że jej matka zmarła jako osiemnastolatka na ostrą białaczkę.
Czy mała Sonia pokona chorobę? Aby się dowiedzieć, należy sięgnąć do książki Mariki Krajniewskiej. Nie jest to literatura łatwa. Nie ma tu pytań do Boga o przeznaczenie, a ni rozważań na temat śmierci. Książka rozpoczyna się mocnym akcentem. Czuje się jednak siłę walki i niepodawania się. Nie ma rezygnacji. Autorka podkreśla, że ludzie mający dzieci zdrowe, nawet nie zdają sobie sprawy, jakie mają szczęście. Zapominają o tym, co jest najważniejsze i z czego powinni się cieszyć. Sama czytając książkę, patrzyłam na moją małą córeczkę i ze strachem myślałam, a co by było gdyby….
Tytułowy papierowy motyl jest, więc symbolem delikatności i kruchości ludzkiego życia. .
Oj, ciężko by mi było przeczytać tę książkę. Przyznam, że zwykle stronię od podobnej tematyki, nie oglądam filmów na ten temat (a kilka już zdążyłam obejrzeć), nie czytam o tym książek. Zbyt wiele mnie to kosztuje. To nie znaczy, że nie chcę, by takie książki czy filmy powstawały. Powinny powstawać. Są na pewno potrzebne.
OdpowiedzUsuńMyślę, że są potrzebne bo otwierają nas na to co niekiedy nas nie dotyczy.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń