Są to wspomnienia prof. dr hab. Mariana Fuksa, miłośnika historii i muzyki. Jest on autorem licznych publikacji. Współpracował z wieloma czasopismami, encyklopediami, a sporadycznie z radiem i telewizją. Pisał na tematy dotyczące między innymi wojskowości, historii prasy, historii Żydów w Polsce i na świecie oraz ich udziału w nauce i kulturze. Wiele publikacji poświecił muzyce. Doktorat uzyskał za pracę Problematyka polskiego czasopiśmiennictwa wojskowego w latach 1918–1939. W roku 1978 habilitował się na UW, przedłożywszy pracę Prasa żydowska w Warszawie 1823–1939. Od dzieciństwa interesował się też muzyką. Prof. Fuks odnalazł w 1963 roku miejsce urodzenia Stanisława Moniuszki w Ubielu na Białorusi. Zorganizował tam jedyne na świecie Muzeum Moniuszkowskie. Powstało też wiele artykułów poświęconych twórczości Moniuszki, Chopina, Szymanowskiego, Beethovena i innych. Od wielu lat współpracuje z Filharmonią Narodową w Warszawie, gdzie jak podkreśla, ku swojej radości jest zapraszany na każdy koncert.
Profesor Fuks wspomina swoje dzieciństwo, młodość, czasy wojny. Ciekawe są jego zapiski dotyczące aresztowania i osadzenia w sowieckich więzieniach i łagrach. Uwolniony został w wyniku umowy generała Sikorskiego z rządem sowieckim. Dwa lata spędził w przyjaznej atmosferze na uralskim osiedlu Inzer. Walczył następnie w szeregach 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Holocaust pozbawił go rodziny: rodziców i dwóch sióstr oraz wielu krewnych, znajomych i przyjaciół.
W wojsku pozostał do roku 1967. W tym czasie ożenił się, a na świat przyszły dzieci. Od 1968 r. jest natomiast pracownikiem naukowym Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Przez dwa lata był jego dyrektorem, a następnie przez 20 lat redagował kwartalnik „Biuletyn ŻIH”.
Nie jest to typowa autobiografia, która pozwalałaby poznać autora w przekroju zachowującym czas: od urodzenia po dzień dzisiejszy. Książkę tę można, bowiem czytać nawet od środka, bo każdy rozdział poświecony jest pewnemu zagadnieniu. Jest to pozycja ciekawa, w której dużą rolę odgrywają również fotografie oraz fragmenty z prac prof. Fuksa. Autor wspomina smutne czasy wojenne. Czasami jednak szkice są napisane z przymrużeniem oka i z pewną dozą humoru. Czyta się je z przyjemnością, tym bardziej, że pisanie profesora charakteryzuje tak zwane „lekkie pióro”.
Pewnie by mi się spodobała, bo lubię książki wspomnieniowe.
OdpowiedzUsuńJa też lubię:)
OdpowiedzUsuń