18 grudnia 2012

Sławomir Koper, Wielcy zdrajcy. Od Piastów do PRL.


Za każdym razem jak sięgam po książkę Sławomira Kopera mam nadzieję, że tym razem Autor czymś mnie zaskoczy. Podobnie było w przypadku Wielkich zdrajców. Od Piastów do PRL, które ukazały się dość niedawno nakładem wydawnictwa Bellona.  Ja jednak chyba za wiele wymagam, a może, jako historyk nie powinnam czytać tego typu książek, bo właściwie cała wiedza tuła się gdzieś w głowie. A może w opinii powinnam wyrazić swoje zdanie trzymając na uboczu swoje zdobyte wiadomości i czytać z punktu widzenia laika. Ta druga opcja w obecnej sytuacji jest niestety trudna i już chyba nie na miejscu.
 
Faktem jednak jest, że jest to książka popularnonaukowa, która przybliża czytelnikowi biografie, a bliżej pewne wydarzenia z życia postaci, które odnaleźć można na kartach polskiej historii i które zapisały się na nich w niezbyt chwalebny sposób. W galerii  osobowości tego pokroju czytelnik znajdzie między innymi historie biskupa Stanisława ze Szczepanowa, synów Władysława Hermana: Zbigniewa i Bolesława, Władysława Opolczyka, Bohdana Chmielnickiego, Hieronima Radziejowskiego, Bogusława Radziwiłła, Jakuba Szeli, targowiczanina Stanisława Szczęsnego Potockiego, Karoliny Sobańskiej z domu Rzewuskiej, Aleksandra Wielopolskiego, Wandy Wasilewskiej, Feliksa Dzierżyńskiego czy Bolesława Bieruta. O ile jednak niektórzy z pewnością zasłużyli na miano zdrajcy, to myślę, że w innych przypadkach mogłabym się spierać. Niewątpliwie zdrajcą był zarówno Hieronim  Radziejowski, który na pewien czas wolał służbę u szwedzkiego króla Karola Gustawa oraz Szczęsny Potocki, który wraz z Franciszkiem Ksawerym Branickim i Sewerynem Rzewuskim działali na rzecz Rosji i jawnie przyczynili się do upadku Polski. Obcym, bo radzieckim interesom służył Bolesław Bierut. Podstępne wobec brata zachowanie zaprezentował Bolesław Krzywousty, który oślepił Zbigniewa. Jednak w tym przypadku należy brać pod uwagę również wcześniejsze poczynania tegoż ostatniego. Nadal z perspektywy badacza wydaje się być interesującym konflikt między Bolesławem Śmiałym, a biskupem Stanisławem. Z kolei postępowanie Bohdana Chmielnickiego należy rozpatrywać z punktu zaniedbań wynikających z nieposzanowania praw trzeciego, co do wielkości narodu w Rzeczpospolitej.

Autor zaznacza, że dokonał subiektywnego wyboru postaci, kierując się własną oceną ich postępowania. Sławomir Koper pisze w przystępny sposób. Autor odwołuje się do fragmentów kronik, pamiętników, wspomnień, a zainteresowany czytelnik odnajdzie kolejną porcję lektur wskazanych przez Autora w spisie bibliograficznym. Jest to lektura lekka, choć na pewno nie jest przyjemnością czytanie o negatywnych w swoim wymiarze wyczynach naszych przodków. Niemniej dobrze się czyta i laikom powinna odpowiadać taka porcja wiedzy.
 


Sławomir Koper, Wielcy zdrajcy. Od Piastów do PRL, wydawnictwo Bellona, listopad 2012, okładka miękka, stron 352.

15 grudnia 2012

John Ronald R. Tolkien, Hobbit czyli tam i z powrotem.

Dość niedawno miał swoją premierę film Petera Jacksona, który jest pierwszą częścią ekranizacji powieści John Ronalda R. Tolkiena Hobbit, czyli tam i z powrotem. Jestem za tym, aby najpierw czytać książkę, a potem obejrzeć film (niestety odwrotna kolejność była w przypadku trylogii), więc czym prędzej zabrałam się za lekturę.  Jak może pamiętacie nie przepadam za współczesną odmianą książek fantasy, za to lubię jednak pozycje uznawane za klasykę tego gatunku. Wśród nich znalazły się książki Tolkiena. Chyba nawet obecnie Hobbit wszedł do kanonu lektur szkolnych, ale poprawcie się, jeśli się mylę.

Cała historia rozpoczyna się w chwili, gdy przed domem hobbita Bilbo Bagginsa w jego rodzinnym Shire, zjawia się Gandalf. Bilbo przyzwyczajony do swojego spokojnego trybu życia niezbyt zadowolony jest z propozycji czarodzieja, ale mimo to zaprasza go na herbatę. Ten na drzwiach domu hobbista pozostawia tajemniczy znak.  Następnego dnia do Bagginsa przybywa trzynastu krasnoludów. Wraz z nimi Bilbo postanawia wyruszyć do Samotnej Góry, gdzie znajduje się skarb, który jest pilnie strzeżony przez budzącego grozę Smauga – smoka. Ani jednak sam Bilbo ani krasnoludy nie są zadowoleni z takiego towarzystwa. Jedynie Gandalf jest dobrej myśli.  A zapewniam, że będzie to wyprawa pełna przygód i magii.

Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, dlaczego powieść ma baśniowy klimat. Tolkien posługuje się wspaniałym, barwnym, żywym językiem, który zachwyci nie jednego czytelnika, do którego zresztą narrator się, co i raz zwraca.  Opisy tolkienowskie w tej trzystostronicowej pozycji nie nużą jednak. Niewątpliwie, jako pierwsza powieść dotycząca Sródziemia, będzie też doskonałym wprowadzeniem do kolejno przeczytanej trylogii Władcy pierścienia. Tolkien stworzył legendy, specyficzny język, powołał do istnienia nowe stworzenia mające własne historie. To również książka, która przekazuje ważne wartości i jasno stawia granice miedzy dobrem a złem. Nie jestem zwolenniczką fantastyki, ale prawdziwie zapewniam, że książka pochłonie czytającego. Rozumiem jednak tych nieprzekonanych, bo twórczość Tolkiena można po prostu kochać, albo nie znosić.
 


John Ronald R. Tolkien, Hobbit czyli tam i z powrotem, wydawnictwo Iskry, wrzesień 2012, Tłumaczyła: Maria Skibniewska, okładka miękka, stron 320.
9788324402137

12 grudnia 2012

Alan Hollinghurst, Obce dziecko.

To pierwsza książka Alana Hollinghursta, którą miałam przyjemność przeczytać, choć nie napiszę, że wywarła jakieś na mnie niezatarte wrażenie. Moim skromnym zdaniem jest to głównie powieść traktująca o stosunku społeczeństwa do homoseksualizmu, która przede wszystkim ukazuje związki między mężczyznami w rożnych okresach. Dopiero na drugim miejscu wymieniłabym, że jest to powieść opowiadająca o dwóch rodzinach oraz o zmianach, jakie zachodziły w Anglii w obszarze obyczajowym i społecznym we wskazanych okresach czasowych.

W 1913 roku do posiadłości Dwóch Akrów należącej do rodziny Sawle’ów na pewien weekend przybywa młody poeta, zblazowany i beztroski Cecil Valance, którego rodzina zamieszkuje posiadłość Corley Court. Rodzina sądzi, że jest on kolegą George’a ze studiów w Cambridge, choć w rzeczywistości jest jego kochankiem. W dodatku młodym arystokratą, zresztą też nie bez przyczyny, zafascynowana jest również siostra George’a, szesnastoletnia Daphne. Pozostawionym śladem Cecila jest wiersz dotyczący jednego z zakątków Anglii, wpisany w pamiętniku dziewczyny. Niedługo potem wybucha I wojna światowa i Cecil ginie, a jego dotychczasowe życie obrasta w legendę. Tyle tylko, że biografowie chcą w nim widzieć nie tylko geja, ale również ojca jednego z dzieci Daphne, która notabene poślubiła brata Cecila. Pamiętajmy też o wspomnianym poemacie Dwa Akry, który stanie się niejako bramą do sławy Cecila.

Czytając pierwszą część książki niebotycznie miałam wrażenie, że to już gdzieś było. I tak szybko powędrowałam do swoich półek i wyszperałam Powrót do Brideshead Evelyna Waugh. Rzeczywiście postać Cecila Valance’a ma wiele wspólnego z Sebastianem Flytem, tyle tylko, że ten ostatni pochodził z rodziny średniozamożnej i wkracza w świat arystokratycznego kolegi. Po tejże części, kolejne nawiązania do Cecila ukazane są z punktu widzenia następnych pokoleń i odmiennych czasów. Z tej racji czytelnik, gdy już przyzwyczai się do bohaterów, musi się z nimi rozstać, by poznać kolejnych. Innym bezspornym faktem jest ukazanie kolejnych wcieleń danej postaci przykładowo od nastolatki do staruszki. Zmiany nie omijają również wiktoriańskiej posiadłości Corley Court.

Cecha charakterystyczną powieści Hollinghursta jest fragmentaryczność, pewnego rodzaju mozaika, wycinki zdarzeń i rozciągłość czasu narracji. Wiele, więc czytelnik znajdzie tu niedomówień i niedopowiedzeń, a o samym poecie będzie niezbyt wiele, tym bardziej, że osoby, którym był bliski nie zdradzają wszystkiego, omijają grzeszki, błędy z przeszłości, a ich wspomnienia nie rzadko skutek minionego czasu maja wątpliwą wartość. Zagadki nie zostają, więc rozwiązane, a czytelnik nie zostaje zaspokojony. Trzeba jednak przyznać, że powieść przekazuje obraz przemian społecznych i politycznych w Anglii na przestrzeni niemal stu lat, bowiem czasowo powieść kończy się w roku 2008. To również powieść opowiadająca o prawdzie, ale takiej, która skrywana jest za konwenansami i ogólnie przyjętymi zasadami.  To pewnego rodzaju historia o stosunku społeczeństwa do homoseksualizmu, które zmieniało się na przestrzeni lat.

Może ja jestem dziwna, ale książka okrzyknięta najlepszą powieścią jakoś do mnie nie przemawia, mimo, że rzeczywiście można treść uznać za intrygującą, czasem zabawną i tajemniczą. I nie chodzi tu o styl, który nie będzie odpowiadał każdemu. Denerwowały mnie chyba owe migawki, wyrywki, nierozwiązane zagadki. Zaciekawiło mnie w niej zupełnie, co innego, a mianowicie Autor próbuje pokazać, w jaki sposób może przeciętne życie urosnąć do rozmiarów legendy. Zainteresowanych odsyłam do książki, aby mogli sami wyrobić zdanie.
 


Alan Hollinghurst, Obce dziecko, wydawnictwo MUZA S.A., wrzesień 2012, tłum. Hanna Pawlikowska-Gannon, wiersze i fragm. poetyckie w tł. Katarzyny Bieńkowskiej, oprawa miękka, stron 616.

ALAN HOLLINGHURST (ur. 1954 roku w miasteczku Stroud w angielskim hrabstwie Gloucestershire), studiował literaturę angielską, pracował wiele lat jako nauczyciel akademicki i recenzent w prasie literackiej. Debiutował jako poeta, by zostać w końcu powieściopisarzem, i to zauważonym od razu, gdy w 1988 roku ukazała się jego pierwsza powieść The Swimming-Pool Library (wyd. polskie pt. Klub Koryncki). Napisał kilka powieści, w tym Linię piękna nagrodzoną Bookerem i wydaną przez MUZĘ w 2005 roku. Jest laureatem nagród literackich: Somerset Maugham Award, James Tait Black Memorial Prize, Booker Prize. Mieszka w Londynie.