Betsey Dobson to
młoda kobieta, która jak na razie nie ma szczęścia ani do pracy, ani do miłości.
Nie ukończyła londyńskiego Instytutu Szkoleń dla Pracujących Kobiet, bo została
z niego wydalona dwa tygodnie przed końcem. W dodatku to wszystko przez to, że
wdała się w romans z Averym Nashem, co nie wpłynęło na poprawienie jej wizerunku
kobiety dobrze prowadzącej się. Pomimo, że była dokładną i skrupulatną maszynistką,
uważała, że powinna zadbać bardziej o swój los. Mimo zakazu wykorzystała swoje
miejsce pracy w firmie do napisania fałszywego listu polecającego na kolejne
stanowisko. Oczywiście za nic przepraszać nie chciała i pracę jako maszynistki
straciła, w dodatku została bez żadnych oszczędności na życie. Pożegnawszy się
z siostrą i wściekłym szwagrem, mając jedynie niewielki sakwojaż i klatkę
kanarka, wyjeżdża z Londynu do nadmorskiego Indensea do hrabstwa Hampshire. Na
stacji docelowej spotyka młodego inżyniera Johna Jonesa i mimo utraty zdobycia
listu polecającego udaje jej się poprawić swoją konduitę zarówno zawodową,
finansową, jak i wkrótce uczuciową. Elizabeth dostaje posadę menadżera
wycieczek.
Betsey Dobson
to przedstawicielka kobiet, które w ostatnich latach XIX wieku, a u progu XX
wieku, postanowiły opuścić rodzinne gniazda i prowadzić samodzielne życie. Wiąże
się z tym zdobycie wykształcenia i następnie pracy. Jest uparta, niepokorna,
zawzięta, mówi, co myśli i mam w nosie sztywną etykietę i konwenanse. Ówczesna feministka,
emancypantka, sufrażystka, choć oczywiście żadna z niej aktywistka. Kobieta wie,
czego chce i na pewno dąży do realizacji wytyczonego celu. Jest ambitna,
inteligentna oraz znamionuje się chłodnym i surowym zmysłem obserwacji. W pracy
korzysta z nowatorskich pomysłów i za wszelką cenę chce udowodnić, że jako
kobieta wypełniając zadania na powierzonym jej stanowisku, nie jest ani trochę
gorsza od mężczyzn.
Miłość pisana na maszynie to oczywiście
romans, ale z dobrze zarysowanym tłem obyczajowym i społecznym. Postacie są
niebanalne, a panna Betsey nie jest mdlejącą dziewczyną, acz kobietą z charyzmą
i zacięciem. Powieść jest też sztampowa, wiadomo jak się skończy, ale
wielbiciele gatunku powinni być mimo wszystko zadowoleni.
Alison Atlee, Miłość pisana na maszynie, Dom Wydawniczy PWN, Imprint, wydanie 2014, tłumaczenie Jerzy Aleksandrowski, okładka miękka, stron 456.
Mam wrażenie, że nie polubiłabym specjalnie głównej bohaterki :)
OdpowiedzUsuńKochana masz literówkę na początku :) 'na razie' Ci się źle napisało - też tak czasami mam jak się spieszę z pisaniem
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco. Mam wrażenie, że bohaterka ma charakterek :) Czyli musi być ciekawie.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie. Czy ta maszyna w tytule wskazuję na wiele wspomnień o niej, czy raczej jest aluzją do tej pracy maszynistki?
OdpowiedzUsuń