Jaki temat można jeszcze
wyłuskać z historii II wojny światowej oprócz oczywistych i znanych wszystkim
treści? Obok życia codziennego porywającym staje się kompendium wiedzy na temat
mody i to mody w okupowanej Francji. Zresztą nie bez kozery do dnia
dzisiejszego mówi się, że Paryż jest stolicą mody. Francja to przecież ojczyzna
wielkich projektantów mody – Coco Channel, Jeanne Lanvin, Madeleine Vionnet,
Maggy Rouff, Alix, Marcel Rochas, Lucien Lelong. Nad Sekwaną w końcu lat 30. XX
wieku pracowali również cudzoziemcy: Nina Ricci i Elsa Schiaparelli, Cristobal
Balenciaga. Na polskim rynku księgarskim pojawiła się książka autorstwa Krzysztofa
Trojanowskiego zatytułowana Moda w okupowanej Francji i jej polskie echa. Pozycja ze wszech miar
interesująca, pełna niespodzianek i wydaje mi się również inspiracji dla
współczesnych wielbicieli i projektantów mody.
Jak autor donosi, dzięki temu, co działo się
na arenie politycznej, gospodarczej i społecznej, również moda ulegała istotnym
zmianom. Kobiety wyzwoliły się już dawno z gorsetu, a w ubraniach zaczęto
podkreślać linię biustu, tali i bioder. Nadal obowiązywały długie suknie
wieczorowe, a prawdziwa elegantka nie wychodziła z domu bez kapelusza i
rękawiczek. Według stylu Channel ceniono umiar, wygodę, prostotę i oszczędność.
W okresie II wojny światowej, gdy kobiety osamotnione przez walczących na
froncie mężczyzn musiały liczyć na siebie; gdy obowiązywała reglamentacja (np. na
buty od 5 stycznia 1941 roku, od lipca 1942 roku płótno, watolina, perkalina,
kaptury i odzież ochronna), istniał czarny rynek, a ceny były wysokie; moda
zaczęła ulegać kolejnym przekształceniu. Kobiety w większości zaczęły szyć same
ubrania, tworzyć swój styl według możliwości finansowych. Choć pamiętać trzeba,
że nadal część zamożnych kobiet ubierała się u krawców. W okresie wojny
pojawiły się na ulicach kobiety także w uniformach.
Krzysztof Trojanowski przedstawia etapy
kształtowania się mody francuskiej od końca lat 30.XX wieku aż po lata po
zakończeniu wojny. Z wnikliwością analizuje zmiany zachodzące w doborze
ubiorów. Pokazuje pomysły dyktatorów mody projektujących dla zamożnej części
społeczeństwa, a z drugiej strony w pełni charakteryzuje ubrania kobiet, które
nie miały zbyt wielu pieniędzy i nie pozwalały sobie na zbytki i nowe
fatałaszki. Czytelnik poznaje w zależności od panującego sezonu: formy płaszczy,
futer, spodni, sukienek, sukni wieczorowych, kapeluszy (podczas okupacji
panowała również moda na berety), bluzek, kostiumów, żakietów, butów, torebek a
nawet biżuterii i perfum. Poznać również można najlepsze wymiary danych rzeczy.
Przeczytać można, że według nowych norm z 26 października 1942 roku
maksymalna ilość materiału o szerokości 1,40 m na sukienkę wynosiła 3,25 m, na
kostium (żakiet i spódnica) 3,75 m, na płaszcz 4,25 m; o szerokości 0,50 m na
bluzkę z długim rękawem 2,65 m i o szerokości 0,90 m na bluzkę z krótkim
rękawem 2,25 m. (s.76).
Autor przedstawia najlepsze ubiory wraz
dodatkami na rower i do samochodu. Mamy możliwość poznać jak odbywały się
pokazy mody w okupowanej Francji, jaka była dola krawcowych i modelek, kim byli
klienci domów mody, w jakich miejscach i okolicznościach mimo wojny nadal
obowiązywał stosowny ubiór, jak powstał sztuczny jedwab i do jakich materiałów
sięgali projektanci oraz w jaki sposób czerpali zyski z powstających spektakli
i filmów. Większość kobiet jednak dokonywała samodzielnie przeróbek ubrań, a
te, które nie potrafiły tego robić dawały pracę właścicielkom małych pracowni
krawieckich. Samodzielnie farbowano tkaniny, szyto sukienki z chustek, apaszek
i resztek materiałów. Kreatywność ówczesnych kobiet nie znała granic. Trudnością
jednakże było zdobycie pończoch, a kobieta miała zazwyczaj jedną, dwie
sukienki, które nosiła na zmianę. Autor książki dostarcza nam również
wiadomości z zakresu ówczesnej mody męskiej. Ciekawe są części przedstawiające
wpływ mody paryskiej na modę istniejącą w Polsce.
Krzysztof Trojanowski stworzył książkę o
modzie w okupowanej Francji na postawie bogatej literatury i źródeł. Tekst
książki wzbogacają ilustracje w liczbie, ponad 350, które zaczerpnięte zostały
między innymi z ówczesnych żurnali mody, zbiorów muzealnych i prywatnych.
Pozycja zaopatrzona została również w przypisy i spis bibliograficzny. To niewątpliwie
gratka dla wielbicieli życia codziennego i historii mody.
Krzysztof Trojanowski, Moda w okupowanej Francji i jej polskie echa, Dom Wydawniczy PWN, wydanie 2014, okładka twarda, stron 452.
Krzysztof Trojanowski – adiunkt w Katedrze Filologii
Romańskiej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Absolwent
Instytutu Romanistyki Uniwersytetu Warszawskiego (1996) i studiów
podyplomowych z zakresu dwudziestowiecznego dramatu, teatru i filmu w
Studium Filologii Polskiej UMK (2000). Autor przekładów literackich i
publikacji w języku polskim i francuskim z dziedziny kultury Francji i
historii kina, m.in. monografii – Marcel Carne. Klasyk francuskiego kina (2011).
***
Zrealizowałam już bony świąteczne. Najbardziej się cieszę z albumu Romantyzm :)
***
Zrealizowałam już bony świąteczne. Najbardziej się cieszę z albumu Romantyzm :)
Świetna pozycja, jestem zachwycona po prostu. Zwłaszcza, że o Schiaparelli to dzisiaj mało kto pamięta, tak samo jak o Lelongu, a on tyle zrobiła dla haute couture. I bardzo mi się podobało to, że mimo, że książka o modzie, to mnóstwo informacji takich bardziej obyczajowych, pokazujących obraz społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńPiękne wydanie Narnii:)
To rzeczywiście bardzo ciekawa pozycja z tej sfery :) A malo takich książek na polskim rynku o tej tematyce.
Usuńdziękuję, to wydanie z 2004
Przyznam się, że zawsze oglądając filmy dotyczące tamtego okresu przypatruję się kostiumom i fryzurom aktorek. Jakoś historia mody dużo bardziej mnie interesuje niż moda współczesna ;). Książka zapewne warta zapoznania się z nią. Szkoda tylko, że nie dołączono wykrojów paru sukienek z epoki :)
OdpowiedzUsuńMyślę,że moda była ciekawsza, zwłaszcza jeżeli na ubrania było kogoś stać. Zresztą to, co nieznane zazwyczaj pociąga :)
UsuńCiekawa książka. Może kiedyś jej poszukam :)
OdpowiedzUsuńwww.rozdzial5.blogspot.com