Pewnego lata Irene Hannon to powieść, której akcja toczy się w miasteczku Waszyngton w stanie Missouri i nad rzeką Missouri. To tu po latach, tym razem nie tylko w odwiedziny, ale na dłuższy pobyt, przymuszona jest wrócić Val z Chicago. To z tym miasteczkiem związane było całe życie jej siostry Karen, która tu została, wyszła za mąż, urodziła córkę i przez lata opiekowała się matką. Tyle tylko, że tym razem nastoletnia córka Karen, Kristen złamała nogę, a po przebytym zawale Margaret potrzebowała stałej opieki przynajmniej przez jakiś czas, aby móc wrócić do jako takiej fizycznej sprawności. Poza tym Karen czuła się sfrustrowana, zaniedbana, podporządkowana i uległa wobec matki, a nastolatka przeżywała jeszcze rozwód rodziców. Wobec prośby siostry, Val decyduje się spędzić lato w rodzinnym mieście. Do tej pory nie za bardzo istniała jakakolwiek nic porozumienia między siostrami. Jej pobyt, sobotnie rozmowy przy kawie, wymiana zdań na temat życia, stanu zdrowia i manipulacji matki, spowodowała, że siostry zbliżyły się do siebie. Poza tym Val dzięki zaplanowanej rehabilitacji matki poznaje przystojnego doktora Davida i jego córeczkę Viktorię. Z kolei Karen nie rezygnuje z przynależności do chóru kościelnego, który zaczął być prowadzony przez Scotta dochodzącego do siebie po samochodowym wypadku.
Pewnego lata stykają się ze sobą
losy kilkorga osób, a splot wydarzeń zaważy na dalszym ich życiu. To ciepła
powieść opowiadająca o tym, że każdy z nas skrywa w sobie tajemnice, ból po
przebytych traumatycznych wydarzeniach i ma nadzieję na lepsze jutro, na
zmiany. Mimo odległości, okazuje się, że to, co łączy rodzinę jest stałe i na
tyle silne, aby znosić liczne upokorzenia, narzekania i biadolenia, tak jak w
przypadku Karen, lub też mimo wielkiej niechęci wrócić po latach do rodzinnego
miasta, tak jak to uczyniła Val. Istnieje tu też wskazówka jak sprostać
nawarstwiającym się problemom i przeciwnościom. Tu też mowa jest o nadziei,
wierze i miłości. Dobra lektura na dni z jesiennym deszczem za oknem.
Irene Hannon, Pewnego lata, wydawnictwo Replika, wydanie 2013, tłumaczenie: Piotr Kuś, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 392.
Ostatnio wszystkie książki Repliki bardzo przypadają mi do gustu. Myślę, że i na tą mogę się skusić :)
OdpowiedzUsuńMoże nie wszystkie, ale jest teraz w czym naprawdę wybierać:)szczególnie kobiety mają ten przywilej:)
UsuńInteresująca. Lubię takie o zwykłych ludzkich losach , z których na dodatek bije optymizm.
OdpowiedzUsuńJuz sama okładka jest przyciągająca wzrok.
Niby lato w tytule, ale fiolet kojarzy mi się z lawendą i wrzosem:)
UsuńTo raczej odcień różu niż fiolet.
Usuńja jednak będę uparta przy fiolecie, choć róż brudny się przebija:)
UsuńIdąc na kompromis to lila róż.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Niech będzie:)
UsuńJeśli ktoś potrzebuje lekkiej lektury - ta będzie odpowiednia ;) I okładka taka ładna :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta książka.
OdpowiedzUsuńTo jest moja pierwsza książka została przetłumaczona na język polski. Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba! Irene Hannon
OdpowiedzUsuńMnie się podobała:)Bardzo dziękuję za odwiedziny i wpis:) Serdeczności:)
UsuńNo a pierwszy dzień jesieni za nami, także przyszedł czas i na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńwarto:)
UsuńJakoś tak nie do końca do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńKażdy inaczej odbiera lekturę :)
Usuń