28 czerwca 2022

Lucy Maud Montgomery, Anne z Avonlea.


    Przyznam się, że na początku nie byłam zbyt dobrze nastawiona do nowych wydań książek z cyklu, której pomysłodawczynią była Lucy Maud Montgomery. Wielka reklama nowego tłumaczenia, niespotykane tytuły plus graficzne okładki zrobiły w moim wówczas podejściu do sprawy swoje. Wszystko zaczęło mi się kojarzyć jedynie z komercją. Nie zawsze to co rozreklamowane oznacza, że coś będzie wspaniałe i bardzo dobre. Jak to dobrze jednak się mylić! Zmiana następowała stopniowo, bowiem z natury jestem nieufna. Zaczęło się od tego, że uczestniczyłam online w spotkaniu organizowanym przez wydawnictwo Marginesy z tłumaczką książek Panią Anną Bańkowską. Wiele wątków, nad którymi dyskutowano na fb w grupie dotyczącej książek Ani i stronach blogowych (powołuje się również na nie Pani Bańkowska) w końcu zrozumiałam. Po drugie Pani Anna emanuje ciepłem, mówi, to co myśli, opowiada swobodnie o swojej pasji i pracy tłumacza, jest spostrzegawcza i posiada zmysł dedukcji, obserwacji i odpowiedniej analizy. W zupełności przekonała mnie do tego, aby czytać książki w nowym tłumaczeniu.


     Nie zaczęłam jednak od pierwszego tytułu, który dopiero zresztą do mnie dotarł, ale od drugiego: Anne z Avonlea. Książka po raz pierwszy w Polsce była opublikowana w 1924 roku. Szesnastoletnia Anne zostaje w Avonlea, aby opiekować się Marillą. Rozpoczyna jednak również pracę nauczycielki, przeżywa nowe perypetie zarówno z uczniami, jak i nowymi mieszkańcami wioski. Jest też Koło Entuzjastów Avonela, w której młodzi działają, a w domu pojawiają się sześcioletnie bliźniaki.


      Książkę przeczytałam z ogromną przyjemnością. Nowe tłumaczenie nadaje świeżości książce, nacechowane jest humorem, swobodą, lekkością, ale na pewno nie natarczywą nowoczesnością (czego się bałam). W dodatku grafika, za którą odpowiada Anna Pol, tym razem w cudownej tonacji zieloni i żółci, kojarzy mi się z latem. W ogóle grafiki są inne, mogą być powodem kontrowersji, ale ostatecznie mając już dwie książki w domu z tego cyklu i widząc okładkę trzeciej w zapowiedziach, przekonałam się do niej. To wszystko nabrało swoistej miękkości, wdzięku i finezyjności. Tłumaczka wspaniale oddała atmosferę Avonlea i bardzo łatwo wyobraźnia przeniosła mnie do fabuły. Dobra zabawa gwarantowana. W zapowiedziach sierpniowych wydawnictwa Marginesy jest już Anne z Redmondu. Warto przekonać się samemu.

 

Lucy Maud Montgomery, Anne z Avonlea, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2022, tytuł oryginalny: Anne of Avonlea, tłumaczenie: Anna Bańkowska, okładka twarda, stron 320. 


5 komentarzy:

  1. Całość cyklu o Ani czytałam wielokrotnie, były czasy, kiedy musiałam przynajmniej raz na rok przeczytać Anię, najchętniej, jako przerywnik pomiędzy nauką do egzaminów, no ale przyszła praca, a ja stałam się poważną matroną i Ania towarzyszyła mi coraz rzadziej. Podobnie, jak ty podchodzę nieco nieufnie do nowego wydania, choć zbiera ono świetne recenzje. Myślę, że na początek mojej nowej drogi życiowej (czyli po zakończeniu pracy) zapoznam się z nowym wydanie, aby samej się przekonać, czy nowa Ania mi podchodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W całości przeczytałam pierwszy raz cykl jako osoba dorosła spodziewając się córki. Od tamtej pory fascynacja trwa. Ania jest uniwersalna, wróć Małgosiu do książek, to zobaczysz. Ja teraz odkrywam i zwracam uwagę na zupełnie inne sprawy np. dużo jest nawiązań do Biblii - na co zwróciła uwagę Autorka strony na fb - "Dziewczynko, mówię ci wstań" oraz grupy Biblia z Anią z Zielonego Wzgórza i L. M. Montgomery. Bardzo polecam grupy polskie prowadzone przez Panią Bernadettę : np. Życie i twórczość L.M. Montgomery, czy blog Kierunek Avonlea. Nie ma co odkładać na "potem" :) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Nie wiem, czemu wyświetlił się mój komentarz jako anonimowy, miałam aktualizowane oprogramowanie i coś się poprzestawiało.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.