10 czerwca 2017

Krystyna Mirek, Cena szczęścia.



Cena szczęścia to druga część w cyklu Saga rodu Cantendorf Krystyny Mirek. Fabuła książka właściwie rozpoczyna się w momencie, gdy kończy się pierwsza część. Jest dzień po przyjęciu na zamku, w czasie którego młodziutka Kate Milton została narzeczoną hrabiego Aleksandra Cantendorfa. To za sprawą miejscowej znachorki Alice i madame Eleonor  zostaje przygotowana do pełnienia przyszłej roli. Aleksander jest zauroczony przemianą Kate, ale nie znosi tkwić w okowach konwenansów. Świadomy jest jednak, że powinien pozamykać stare sprawy, aby rozpocząć nowe życie u boku Kate. Isabelle Adler, wieloletnia kochanka hrabiego, tak łatwo nie zrezygnuje z mężczyzny, dla którego porzuciła męża. Szuka więc rozwiązania, które spowodowałoby wyjście z impasu. To ona i Alice, która pragnie odnaleźć prawdziwe źródło pochodzenia są właściwie głównymi bohaterkami drugiej części sagi. To na ich historii głównie skupiła się autorka, bowiem te z kolei maja bezpośredni wpływ na przyszłość Kate i Aleksandra. Pamiętać również należy o nierozwiązanej zagadce śmierci czterech poprzednich żon hrabiego. Zagadkowa jest też gospodyni pani Hammond. W tle jeszcze rodzina Miltonów i niezamężne ciotki Aleksandra. Mamy więc intrygi, tajemnice i miłość.


Czytając książkę zasypiałam dwa razy. Czytam nocami, więc może w tym tkwi przyczyna (a może nie). Mam wrażenie, że autorka „przegadała” fabułę. Myśli trawiące bohaterów, psychologiczne analizy, jałowe opisy, które nie wnoszą nic konkretnego do fabuły książki, okrutnie mnie nużyły. Widoczny jest zupełny brak tła historycznego, o czym pisałam już w przypadku pierwszej części. Moim zdaniem samo umiejscowienie akcji w XIX wieku, gdzieś w mrocznym zamku i wyimaginowanej miejscowości na angielskiej bliżej nieokreślonej prowincji, niestety nie wystarczą, nawet w przypadku, gdy jest to romans. Brak jest realiów związanych z życiem codziennym i obyczajami. To mniej więcej tak, jakbym czytała baśń o Kopciuszku. Nie do końca rozumiem intencje autorki, aby fabułę umiejscowić w XIX wieku, jeżeli w ogóle tego okresu w książce nie można jako czytelnik poczuć. Może w ten sposób pisze się łatwiej?


Dobrze zarysowane są za to osobowości bohaterów. Autorka próbuje ukazać ich wewnętrzną walkę i zmagania, a także czynniki, które wpłynęły na zachowanie i podejmowane decyzje. Z drugiej strony bohaterowie są zbyt domyślni w rozwiązywaniu pewnych spraw. Od razu wiedzą i wyciągają prawidłowe wnioski (!). Dzieje się tak przykładowo, gdy Kate czyta znalezioną karteczkę. Zupełnie też nie wiem jakim cudem Isabelle miała zupełną pewność, że jedno spotkanie z Robertem będzie skutkować tym, co nastąpiło. Mamy pewnego rodzaju dramaturgię wydarzeń, która nie jest do końca przekonywująca. Problem też mam z użyciem słowa „saga”, bowiem nie jest to wielopokoleniowa historia rodziny (jak np. Forsyte’ów czy Poldark’ów). 


O ile pierwsza część w jakiś sposób mnie zainteresowała, o tyle druga rozczarowała. Współczesny język i sformułowania nie są również zaletami powieści. Czytając pierwszą część żywiłam nadzieję, teraz jestem pełna wątpliwości. W książce oczywiście nie znajdziemy rozwiązania wątków. Należy szukać ich w części trzeciej, która niebawem.



Krystyna Mirek, Cena szczęścia, wydanie 2017, wydawnictwo Edipresse Książki, cykl: Saga Rodu Cantendorfów, tom 2, okładka miękka, stron 336.



Saga rodu Cantendorfów 
1.   Tajemnica zamku (15.02.2017 r.)
2.   Cena szczęścia (maj 2017 r.)
3.   Prawdziwa miłość (planowana premiera w lipcu 2017 r.).

4 komentarze:

  1. Dla mnie już minął czas czytania tego typu książek więc nie napiszę, że mnie zainteresowały....okładki też jakoś do mnie nie przemawiają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nadal lubię, może dlatego jestem tak wybredna w sferze tego gatunku:)

      Usuń
  2. Jestem tutaj pierwszy raz i bardzo mi się podoba. O książce słyszałam i może ją przeczytam w przyszłości...Kto wie??

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.