14 sierpnia 2009

Wojciech Bobilewicz, Trzy filiżanki Etiopii. W krainie zatrzymanego czasu.


To już druga bardzo ciekawa pozycja podróżnicza na temat Czarnego Lądu, którą w ostatnim czasie przeczytałam. Dodajmy, że obie obok pozycji Kazimierza Nowaka "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd", ukazały się nakładem Wydawnictwa Sorus. Podkreślam, że podobnie jak poprzednia książka również i ta zasługuje na uwagę. Pełno w niej osobistych zapisków, wrażeń, naturalnych uniesień. Po za tym lubię książki, które zawierają bogatą bazę fotograficzną, a ta również do nich należy.

„Trzy filiżanki Etiopii” powstały dzięki podróży autora Wojciecha Bobilewicza do Etiopii, który odbył nią w 2003 roku wraz z trzema współtowarzyszkami: Sylwią, Magdą i Agnieszką. Jest to swego rodzaju subiektywny przewodnik po tym kraju. Oprócz bowiem własnych doświadczeń z podróży, autor przytacza podstawowe dane o Etiopii, takie jak: waluta, czas, kalendarz, religia, języki, noclegi, dojazdy, transport, wynajem. Po za tym znaleźć w niej możemy rozmówki amaharsko - polskie. Bobilewicz odbył trzy podróże ze stolicy Etiopii Adis Abeby: na południe, na zachód i na północ. Ostatnią podróż autor przechorował (miał paratyfus i kłopoty ze spuchniętą nogą, zakażenie skóry wskutek ukąszeń owadów). Skrzętnie opisał swoją styczność z miejscową medycyną i lekarzami.

Uczestnicy podróż odwiedzili miasta i wsie etiopskie. Poznali zwyczaje okolicznych plemion: plemię Mursich w dolinie rzeki Omo, gdzie jest zwyczaj wkładania w dolne wargi kobiet glinianych krążków; plemię Hamerów, gdzie kobiety maja blizny na plecach od uderzeń witkami od mężczyzn na własne życzenie przed obrzędem trzykrotnego przejścia młodzieńca po grzbietach byków. Nota bene ów młodzieniec przez trzy miesiące był na przymuszonej głodówce, aby osiągnąć odpowiednią wagę do tego wyczynu. Plemię Gellebów wciąż oprawia skóry zwierząt w tradycyjny sposób, a charakterystyczną ozdobą ciała plemion Bumi jest skaryfikacja - nacinanie skóry w skomplikowane wzory geometryczne i krzywizny.

Bobilewicz zwraca również uwagę na etiopskie zabytki. Nie są one przechowywane ani w gablotach, ani w muzeach odpowiednio chronionych, a za odpowiednią opłatą można je zobaczyć i potrzymać np. ozdobny krzyż z XVI wieku. Autor zwraca uwagę na architekturę kościołów etiopskich. Charakteryzuje również głeboką wiarę Etiopczyków, jakoby Arka Przymierza była przechowywana na terenie Etiopii, w Aksum. Nikt jej nie wiedział oprócz jednego człowieka, który pilnuje Arki. Turyści wielokrotnie słuchaja modlitw mnichów w języku gyyz. Bobilewicz miał również możliwość wejść do klasztoru Debre Damo, do którego wstępu nie mają kobiety oraz zwierzęta tej płci oprócz kur i kotek. Wejście do klasztoru jest ponad 15 metrów nad ziemią. Uczestnicy podróży maja również możliwość odwiedzenia trzynastu (dwunastu o mniejszym kształcie plus trzynasty większy wybudowany dla patrona Etiopii świętego Jerzego) kościołów w Lalibeli połączonych systemem korytarzy.

Dzięki autorowi poznać można etiopską gościnność. Ludzie tam są życzliwi, zawsze uśmiechnięci i niezmiernie ciekawi różnorodnością kultur i obyczajów. Oczywiście „opieka” nad turystami to źródło zarobku dla miejscowych. Odwiedzając jednak plemiona, każde zdjęcie musiało być opłacone birami. Ludzie z plemion nie zatrzymują jednak pieniędzy dla siebie, wszystko oddają wodzowi. Podkreślić również trzeba jeszcze zróżnicowanie klimatu i krajobrazu Etiopii. Tylko w jednym jeziorze można kąpać się spokojnie, bowiem w pozostałych wodach kryją się cerkarie, które wkręcają się w skórę człowieka i z krwioobiegiem przedostają do narządów wewnętrznych.

Takie to oto ciekawostki można miedzy innymi znaleźć w książce Bobilewicza. Warto wiec przeczytać. Tytułowe trzy filiżanki wzięły swoją nazwę od trzech filiżanek kawy, które zawsze są serwowane w etiopskich domach. Należy wypić kilka łyków ze wszystkich trzech.

2 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie.
    Podobają mi się też te trzy łyki z każdej filiżanki - może wprowadzę taką tradycję w moim domu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza filiżanka w Etiopii to abol - zauroczenie, rozgrzewa krew, otwiera serce i duszę, skłania do rozmowy. Druga filiżanka to t'ona, słabsza od poprzedniej - spokojna kontemplacja. Trzecia to baraka - błogosławieństwo, można ją chłonąc w mileczeniu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.