Edwardiańska Anglia, Northumberland,
w północno-wschodnim zakątek niedaleko Szkocji, 1903 rok. W małej i cichej
miejscowości Heatherton dwudziestojednoletnia Margaret Lounsbury mieszka wraz z
sześcioletnią siostrą Violet u babci. Pracuje też w jej sklepie z kapeluszami. Kilka
lat temu, Margaret straciła rodziców i starszą siostrę. Zniszczyło to szczęśliwe
życie rodzinne i perspektywy na przyszłość. Teraz jej jedyną rodziną jest młodsza
siostra i schorowana babcia Hayes. Przez lata musiały borykać się z
trudnościami finansowymi. Margaret jest świadoma, że to w głównie mierze na niej
obecnie spoczywa odpowiedzialność za siostrę i babcię. Rozpamiętuje też
wydarzenia jakie miały miejsce na jeziorze. Gdy decyduje się w końcu zajrzeć do
dziennika prowadzonego przez ojca, zyskuje pewność, że być może, to co się zdarzyło
nie było wypadkiem. Maggie ma więcej siły i więcej wiary niż się jej wydaje.
Mimo życiowych tragedii zachowuje nadal wrażliwość i delikatne serce.
Tymczasem do domu po czterech lata wraca dziedzic
Morningside Manor, posiadłości położonej zaledwie sześć kilometrów od Heatherton.
To dwudziestoczteroletni Nathaniel Harcourt, niegdyś wielki przyjaciel Margaret.
Gdy po śmierci ojca zostaje spadkobiercą majątku, stara się zadbać nie tylko o
macochę i przyrodnią siostrę Clarę, ale w obliczu straty udzielić wsparcia
również Margaret i jej bliskim. Nieporozumienia i lata rozłąki mają jednak
wpływ na relacje między Nathanielem a Maggie.
Fabuła powieści jest bardzo
ciekawa. Przyjaźń z dzieciństwa ma wielką wartość. Mamy nie tylko
nieporozumienia, ale również zagadki i skrywane tajemnice. Właściwie też
zostały opisane warunki życia codziennego robotników w fabrykach (tu: Clifton
Engineering) na początku XX wieku oraz żądania poprawy warunków pracy. Wówczas
nasilały się bowiem fale strajków. Macocha Nata to osoba oschła i zimna, której
nie mogłam polubić. Osiemnastoletnia Clara wierzy w miłość. Nathaniel stara się
bliżej poznać siostrę i jej potrzeby. Najważniejsza jednak dla niego staje się
Margaret, której powoli odzyskuje zaufanie. Żywi też nadzieję na odwzajemnienie
głębszych uczuć. Należy jednak rozwiązać, to co niejasne i zawikłane, co
dziewczynie najbardziej ciąży na sercu.
Cieszyły mnie elementy dotyczące
wiary, ufności pokładanej w Bogu i modlitwie, jakie autorka wplotła w
konwersacje bohaterów. Nie ma tu nic nachalnego, a jedynie mądre słowa, które
trafiają do serca. Czytelnik obserwuje duchowy rozwój postaci. Obietnice poranka to piękne połączenie
historii miłosnej, rodzinnej zagadki i inspirujących tematów zaczerpniętych z
ówczesnego życia codziennego.
Carrie Turansky, Obietnice
poranka, wydawnictwo Dreams, wydanie 2018, tytuł oryg.: Shine Like the Dawn
(2017), tłumaczenie: Renata Czernik, okładka miękka, stron 504.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.