Wielbicieli biografii osób żyjących w XIX wieku oraz życia codziennego
polskich arystokratycznych sfer ucieszy zapewne fakt, że ukazała się książka
autorstwa Magdaleny Jastrzębskiej opowiadająca o Marii Beatrix z Krasińskich
Raczyńskiej (1850- 1884). Bohaterka książki Pani
na Złotym Potoku to córka poety doby romantyzmu Zygmunta i Elizy z
Branickich Krasińskich, mieszkańców pobliskiej z mojej perspektywy Opinogóry.
Świadomość tego, że jako dziecko przebywała w Opinogórze, a potem
niejednokrotnie ją odwiedzała i spacerowała parkowymi alejkami, spowodowało to,
że do historii jej życia podeszłam nazbyt emocjonalnie. To tu w podziemiach
kościoła spoczywają prochy jej ojca i braci. Nie zapominam przy tym również o
blisko położonym Krasnem, gdzie w kościele spoczywają prochy jej matki Elizy z
Branickich Karsińskiej oraz jej wuja, a potem ojczyma Ludwika Krasińskiego. Z
drugiej strony podziwiam upór Marii Beatrix, ambicję, nietuzinkowe
zainteresowania jak na młodą kobietę wywodzącą się z arystokratycznych sfer i
podkreślanie swojej polskości objawiające się w różnych sytuacjach. Przykładowo
nawet przebywając w Paryżu posyłała po polskie toalety, aby wspierać rodzimy
przemysł.
Przyznać trzeba, że Magdalena Jastrzębska spędziła nie mało czasu na
poszukiwaniach wszelkich źródeł dotyczących Marii Raczyńskiej. Jak sama we wstępie
przyznaje, materiały do książki zbierała przez kilka lat dociekliwie studiując
tło obyczajowe i kulturowe II połowy XIX wieku, przeglądając pozytywistyczną
prasę i dokumenty w archiwach. Do niektórych dokumentów zniszczonych podczas II
wojny światowej, a mających wpływ na poszerzenie wiadomości o życiu pierwszej hrabiny
Raczyńskiej, nikt już jednak nie dotrze. Do zdobycia niezbędnej wiedzy Autorka
osobiście poznała miejsca związane z Marią Beatrix: Opinogórę, Krasne, Rogalin,
Złoty Potok. Ten ostatni stanowił wiano posagowe bohaterki książki i to z nim
wiązały się jej najpiękniejsze wspomnienia rodzinne.
s.102// Intercyza przedślubna Marii Krasińskiej i Edwarda Raczyńskiego, pierwsza strona dokumentu ze zbiorów Archiwum w Złotym Potoku |
Maria Beatrix zmarła mając zaledwie 34 lata, a mimo to jej życie nie było
wolne od trosk i smutnych zdarzeń. Przeżyła śmierć rodziców i trojga
rodzeństwa, przez mężczyznę utraciła przyjaźń swojej szwagierki Róży, była
niezbyt lubiana przez bywalców salonów i ze względu na indywidualny sposób
zachowania określana, jako histeryczka i kobieta szalona, co więcej nie
znalazła również szczęścia w małżeństwie, podupadła na zdrowiu, dała się omamić
wynalazkom medycznym i w dodatku zmarła w dość niewyjaśnionych okolicznościach.
Wydaje się jednak, że w życiu bywały chwile, gdy była szczęśliwa. O mało, co
nie znalazła się na skandynawskim tronie, uwielbiała zdobywać wiedzę i pisać,
choć nie wierzyła w swoje możliwości. Słoneczną iskierką był w jej życiu syn
Karol.
Magdalena Jastrzębska zaprosiła czytelnika w podróż śladami Marii Beatrix.
Wraz z Autorką czytelnik ma możliwość odwiedzić miejsca, w których bywała,
dowiedzieć się nie tylko o jej życiu, ale również o historii małżeństwa jej
rodziców, losach rodzeństwa i najbliższej rodziny nawet po jej śmierci. Autorka
znakomicie kreśli ówczesne tło obyczajowe epoki, modę na podróżowanie, stan
majątkowy poszczególnych siedzib czy osób. Ciekawostką jest wyszczególnienie wyposażenia
i kosztowności, które za sprawą Marii Beatrix pojawiły się w Złotym Potoku w
sierpniu 1878 roku.
W książce odnajdziemy fragmenty prowadzonej przez naszą bohaterkę
korespondencji. Wielkim atutem wydanej pozycji są również stare fotografie i
zdjęcia z archiwum prywatnego Autorki. Plusem są również przypisy, w których
Autorka tłumaczy między innymi kim były
wymienione wyżej przez nią osoby. Dość ważną stronę stanowi spis
bibliograficzny z uwzględnieniem podziału na materiały archiwalne, źródła
drukowane i opracowania.
Książka zasługuje niewątpliwie na uwagę czytelnika. Jest jednak jedno
„ale”. Oprawa graficzna zasługuje jak najbardziej na uznanie, ale tego samego
nie mogę powiedzieć o korekcie tekstu. Podczas czytania natknęłam się na parę
literówek i pomyłkach w datacji. No i najgorsze – przynajmniej tak jest w moim egzemplarzu
-: na stronie 160 tekst urywa się raptownie na niedokończonym zdaniu, ba nawet
wyrazie. Na kolejnej stronie czytelnik odnajdzie już nowy całkowicie akapit. To
jedyne minusy tej pracy, która nie zasłużyła moim zdaniem na takie
potraktowanie.
wirtualnie w Opinogórze (2012)
Zachęcająca recenzja i przeuroczy blog! Uwielbiam historię więc z nieskrywaną przyjemnością sięgnę po książkę, szkoda tylko, że edytor się nie popisał ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a do przeczytania książki jak najbardziej zachęcam:)
UsuńZ uwagą i zaciekawieniem przeczytałam Twoją recenzję. Głos czytelnika - i to jeszcze tak wyrobionego - jest dla autora ważny, bo to zawsze inne spojrzenie na tekst, który zna się tak dobrze, że przestaje się patrzeć na pewne rzeczy obiektywnie.
OdpowiedzUsuńZachwyciła mnie Twoja kompozycja - stary dokument i czerwona róża! Ma to zdjęcie niesamowity urok!
Literówki w książce znalazłam chyba dwie (dotyczą pisowni ą lub ę), natomiast na stronie 160 rzeczywiście jest... niedopatrzenie przy tzw. składzie książki. "Zgubiono" dosłownie 4 wyrazy kończące zdanie o współpracy Stefanii z prezydentową Mościcką, które łączyło "bowiem zamiłowanie do pracy społecznej".
No cóż, jak to się mówi, mleko się rozlało...
Książka ta jest dla mnie bardzo ważna, choć długo wahałam się, czy pisać o córce Krasińskiego. Tak niewiele o niej było wiadomo...
Dziękuję za Twoja recenzję. Zamieszczę link do niej u mnie na blogu.
Pozdrawiam:))
Dziękuję bardzo za miłe słowa. Są jeszcze omyłki w datacji też dwie- zamiast 18.. jest raz 19.., a innym razem 17.., choć to dotyczy wydarzeń z XIX wieku i można się zorientować po zdaniu. Chyba, że źle coś przeczytałam.
UsuńPrzyznać się muszę, że ja w ogóle miałam małe wyobrażenie o Marii Beatrix. Twoja książka uzupełnia poważną lukę co do wiadomości o jej życiu. Poza tym uwielbiam w książkach przypisy, które czytam oraz spis bibliograficzny, który lustruję pod kątem przyszłego zdobycia nowych pozycji. Niektóre prezentowałaś u siebie na blogu, ale innych jeszcze nie znałam.
Dziękuję za dokończenie urwanego zdania, dopiszę sobie w książce:)
serdeczności
Bardzo chciałabym te książkę nie tylko móc przeczytać ale mieć w swojej biblioteczce. Zachęciłaś do lektury znakomicie.)
OdpowiedzUsuńW biblioteczkę moją książka jak najbardziej znakomicie się wpisała:)
UsuńZachęcająca recenzja. Jako grafik mogę dodać że niestety literówki ą, ę zdarzają się często, ale zgubienie wyrazów... Oj... Szkoda, bo książka piękna.
OdpowiedzUsuńAle to już wina wydawnictwa niestety.
UsuńPrzed chwilką byłam na blogu autorki, który znalazłam przypadkiem, bo książkę (urodzinowy prezent od córki) przeczytałam i pobiegłam do internetu szukać czegoś o autorce tej pracy. Bo na okładce nic o autorce nie ma, a dziś przeważnie książki podają biogram czy zdjęcie twórcy. No ale to już sprawa Pani Jastrzębskiej, że nie chciała o sobie nic napisać.
OdpowiedzUsuńNa blogu Jastrzębskiej jest odsyłacz do tej ciekawej recenzji, z którą się zgadzam, bo moje przemyślenia są takie same.Też zwróciłam uwagę na to urwanie tekstu.
Pozdrawiam.Mariola Włodarczyk
Dziękuję za miłe słowa pod adresem recenzji:)Gratuluję córki, która dobiera dla mamy tak wspaniałe książki. A blog Autorki bardzo polecam, jestem częstym tam gościem:)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Książka rzeczywiście bardzo ciekawa, ale w moim egzemplarzu jest jeszcze gorzej, bo nie ma w ogóle stron od 129 do 144. Jestem rozczarowana, bo nie poznałam ostatnich lat życia głównej bohaterki:-(
OdpowiedzUsuńTo jeszcze lepszy ewenement. Przykro mi.
Usuńserdeczności
Opowieść ciekawa - dobrze sie czyta. Książka naprawdę warta polecenia!
OdpowiedzUsuń