2 maja 2012

Bernard Cornwell, Złodziej z szafotu.

Ostatnio mam szczęście w dobieraniu bardzo dobrych lektur, które proponowane są przez wydawnictwa. Po raz kolejny również przekonałam się, jak niesamowicie dobrym i piszących w sposób niezwykle sugestywny jest Autor poczytnych książek Bernard Cornwell. Złodziej z szafotu to, bowiem wciągający historyczny kryminał osadzony w realiach dziewiętnastowiecznej Anglii.

Tym razem to nie jest przyjemny świat bali, rautów czy romansu. Mowa jest o więzieniu w Newgate, publicznych egzekucjach, szafocie, brutalnych zbrodniach i drobnych kradzieżach. W Londynie roku 1817 panuje przekonanie, że srogie kary odstraszają przestępców. Dlatego też, na egzekucję skazywano zarówno morderców jak i złodziei. Często z życiem żegnały się osoby, które były niesłusznie oskarżone, nie mogły jednak liczyć na wsparcie wysoko urodzonych osób. Takie szczęście spotkało jednak skazanego na szafot malarz Charles Corday, oskarżonego o dokonaniu gwałtu i morderstwa na hrabinie Avebury. Do ministerstwa spraw wewnętrznych wpłynął podpis samej królowej z prośbą o szczegółowe zbadanie sprawy winnego. Minister wicehrabia Sidmouth powołuje na stanowisko śledczego kapitana Ridera Sandmana, który w wyniku długów ojca utrącił majątek, dobre imię i co najważniejsze narzeczoną Eleanor. Sprzedawszy patent żołnierski, mieszkał w obskurnej i pełnej przestępców londyńskiej gospodzie. Sandman, który dotąd nie robił nic, podejmuje pracę, ale na zbadanie sprawy ma jedynie siedem dni. Tyle, bowiem dzieli Cordaya od dnia egzekucji. Po spotkaniu z oskarżonym, Sandman odkrywa nieścisłości w sprawie, a kolejne badane tropy dają śledczemu wiele do myślenia.

Cornwell znakomicie odmalował niziny angielskiego społeczeństwa ubiegłego wieku pełne zepsucia, nędzy, drastycznych postępków, zamieszkujących w mrocznych i cuchnących miejscach. To również obraz ówczesnego sądownictwa i brutalnej publicznej rozrywki, jaką był szafot.

Fabuła wciąga, a pełna zwrotów akcja jak na prawdziwy kryminał przystało jest wartka i pełna emocji. Dodać do tego wspaniały klimat powieści powstały dzięki realistycznym i plastycznym opisom. Z zapartym tchem czytelnik towarzyszy Sandmanowi w śledztwie, które musi się skończyć przed wyznaczoną egzekucją. Warto nadmienić, że Bernard Cornwell opiera swoją książkę na rzeczywistym tle historycznym, a co jest tylko wyimaginowaną wyobraźnią Autora zaznacza na końcu książki. Prawdziwy kryminalny rarytas wśród powieści historycznych.



Bernard Cornwell, Złodziej z szafotu, wydawnictwo Bellona, kwiecień 2012, przekład: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, oprawa miękka, stron 456.

8 komentarzy:

  1. Aż dziwne że jeszcze sama nie czytałam żadanej jego książki, trzeba to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna książka z pogranicza kryminału i powieści łotrzykowskiej. Podobny pomysł w polskiej literaturze realizuje Mariusz Wollny w cyklu Kacper Ryx, który gorąco polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za polecenie, bo nawet nie słyszałam chyba:)

      Usuń
  3. Koniecznie muszę dorwać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Caitri to również Twoje klimaty, więc spodoba Ci się:)

      Usuń
  4. No proszę, to Cornwell i w kryminałach się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie wole go w takiej odsłonie choć wszyscy zachwycają się trylogią arturiańską.

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.