12 lipca 2014

Agnieszka Tyszka, Koniki z Szumińskich Łąk. (seria)




Za powstanie nowej i ciekawej serii książek dla dzieci, a szczególnie dla dziewczynek, odpowiada Agnieszka Tyszka. Nie, to nie są książki ani z wampirami w tle, ani z innymi fantastycznymi stworami czy stosowaną przez bohaterów magią.  Tego typu książki nieodłącznie kojarzą mi się z lekturami z dzieciństwa. Przeznaczone są dla dzieci między 8 a 12 rokiem życia, ale zapewniam, że równie dobrze mogą czytać osoby dorośle. Mamy tu spokojny tok narracji; nastrój małej miejscowości z drewnianym kościółkiem, skromną biblioteką, sklepikami, remizą, budynkiem zlikwidowanej poczty i starym, opuszczonym dworem Polickich; działa tu Koło Gospodyń Wiejskich, organizowany jest turniej kucyków i dzień dyni.  Plastycznie opisane są dni płynące w Szuminie i życie mieszkańców. Dzięki Konikom z Szumińskich Łąk bliżej poznać można wspaniałą okolicę oraz stadninę Szumińskie Łąki


Bohaterkami trzech książek, jakie miałam możliwość przeczytać, są trzy dziewczynki. Każda z nich jest narratorką jednej z części i opowiada daną historię z własnej perspektywy. Dziewczynki są przyjaciółkami, w razie potrzeby niosą pomoc, doradzają, wspierają się, rozwiązują zagadki, ale również i przekomarzają się. Oczywiście jak tytuł serii głosi, bohaterami stają się tu również konie ze stajni Szumińskich Łąk. W każdej części poznajemy również świat ludzi z perspektywy zwierząt.


Klara opowiada o sobie, swojej rodzinie, szkole i  miłości do kucyka islandzkiego noszącego imię August. Szumińskie Łąki należą do rodziców Klary. W tej części poznajemy również w jaki sposób konik islandzki o imieniu Roki znalazł się w stajni w Szuminie. Paulina, która przybyła do Szumina z Warszawy i od jakiegoś czasu z mamą Ariettą poszukującą odnowy w sferze metafizycznej mieszka w wyremontowanym spichlerzu nad kawiarnią „ U Augusta”, opowiada w swoim pamiętniku o kucyku islandzkim o imieniu Roki. Dziewczynka nie jest zachwycona nowym miejscem pobytu i nie należy też do grzecznych latorośli. Poznajemy również nowego mieszkańca stadniny – Gwiazdora. Hania to bohaterka książki zatytułowanej Marcysia. W Szuminie mieszka od urodzenia, a jej mama jest bibliotekarką. Jej ulubionym koniem z Szumińskich Łąk staje się Marcysia, ale do stadniny przybywa też nowy koń - Siwy.


To historie, które zostały bardzo dobrze zaprezentowane przez Agnieszkę Tyszkę. Słownictwo jest bogate, czyste i pięknie brzmiące. Rzadko spotykam w ten klasyczny sposób książki napisane dla dzieci. Fabuły nie są naciągane i nie ma tu żadnego zbytniego fantazjowania. Książki pokazują, że również w małych miejscowościach, takich zabitych dechami, tkwi siła, urok i czar. Zachęcają również do innego spojrzenia na otaczającą nas przyrodę oraz pokazują, że warto opiekować się zwierzętami. Myślę też, że w pewien sposób oddziałują na czytelnika, że warto angażować się w życie malej społeczności. 

W książkach odnaleźć można ilustracje autorstwa Marty Krzywickiej. Mimo, że pozbawione kolorów, osobiście mnie roztkliwiły. To chyba sentyment do grafiki, jaką spotykałam w lekturach w okresie swojego dzieciństwa. 

Miałam opisać owe pozycje osobno, ale stwierdziłam, że nie ma to najmniejszego sensu, jeżeli książki składają się na jedną serię. To bardzo dobry wybór lektury dla dzieci.




Agnieszka Tyszka, Marcysia. Koniki z Szumińskich Łąk, Literacki Egmont, wydanie 2014, ilustracje Marta Krzywicka, oprawa miękka, stron 174.
Agnieszka Tyszka, Roki. Koniki z Szumińskich Łąk, Literacki Egmont, wydanie 2014, ilustracje Marta Krzywicka, oprawa miękka, stron 164.
Agnieszka Tyszka, August. Koniki z Szumińskich Łąk, Literacki Egmont, wydanie 2014, ilustracje Marta Krzywicka, oprawa miękka, stron 164.

strona autorki

12 komentarzy:

  1. Moi uczniowie (zwłaszcza dziewczynki) uwielbiają takie książki.
    Strasznie bym chciała zobaczyć tę serię w mojej szkolnej bibliotece.
    Znam kilka pozycji Pani Tyszki i bardzo je sobie cenię. Cieszę się, że podjęła się napisania serii w modnym ostatnio temacie dla dzieci w wieku młodszo szkolnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seria nie jest droga, warto podsunąć tytuły paniom bibliotekarkom (lub panu). Być może uwzględnią w grafiku zakupów w tym roku szkolnym :)

      Usuń
    2. To ja jestem tą bibliotekarką :)
      Czekam tylko na pierwsze fundusze w nowym roku szkolnym :)

      Usuń
    3. Ależ szczęściara!
      P.s. Też mam kwalifikacje do pracy w bibliotece szkolnej :)

      Usuń
    4. To najlepsza praca, jaką można sobie wymarzyć :)

      Usuń
  2. Moja córka już trochę za stara, ale seria fajna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stara? :)) Nie lubię tego określenia, bo od razu kojarzy mi się z tym, że sama jestem stara :)

      Usuń
  3. Podobają mi się książki Agnieszki Tyszki. Tak jak piszesz, przypominają dobre stare książki dla dzieci i młodzieży :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moi siostrzeńcy też już trochę wyrośli, ale seria rzeczywiście ładnie się prezentuje, a czarno-białe ilustracje są bardzo ładne, może to właśnie z powodu braku kolorów roztkliwiają, bo przypominają nie tak kolorowy okres naszego dzieciństwa. Choć to chyba nie do końca jest prawdą, pamiętam kolorowe ilustracje Szancera w moich książeczkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie swoje dalekie dzieciństwo przez to niezbyt pamiętam. Chyba oprócz tego, że gdy pojawiały się w domu mandarynki, to był znak, że są święta :) Są oczywiście książeczki, które miały staranną szatę graficzną w kolorze i które dotykałam z nabożną czcią.

      Usuń
  5. Jak widzę takie książeczki to od razu mi żal, że nie mam wnuków.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.