23 marca 2014

Julian Tuwim, Moja miłość.


Dzięki tej niewielkiej objętościowo książce czytelnik poznaje Tuwima od bardzo prywatnej strony, doświadcza bowiem jak wielkim uczuciem darzył poeta swoją żonę Stefanię. O etapach tej miłości pisze w przedmowie książki Tadeusz Januszewski.  Poznali się w Łodzi w roku 1912. Tuwim miał wyprzeć swoją żonę w dorożce, a w poznaniu jej pomógł mu kolega. Panna Stefania Marchwówna z Tomaszowa Mazowieckiego po pięciu dniach jednak wyjechała, ale pozostawiła zakochanego po uszy w niej Juliana. Ten pisał do niej żarliwe listy, powstawały też wiersze i poematy o miłości. Stefania była jego muzą i wielką, jedyną miłością. Po siedmiu latach – siedmiu jesieniach- została jego żoną. Nadal jednak nawet po upływie lat zarówno w listach do żony, jak i w utworach literackich, Tuwim dzieli się tęsknotą i miłosnymi uniesieniami.


Część z tych wierszy i listów znajdziemy w tomiku Moja miłość, który ukazał się nakładem wydawnictwa Iskry.  W zachowanych listach, ułożonych w książce w sposób chronologiczny, tytułował narzeczoną "jasną, kwietną, najcichszą panienką", „kwiatkiem, swoim błękitnym”, żonę - "Stefusią słodką", „sercem drogim”, „Serduszkiem swoim”, „Stefulinką”, „najmilszą Stefusią”, „Stefurką” „ "swoim dziwem i Jezusikiem", „swoją zawsze i wiecznie najsłodszą i najświętszą Stefcią”,, "dziecinką swoją pierworodną i świętą". Listy są wyrazem miłości, ale i tęsknoty w chwilach rozłąki między zakochanymi. Listy pisane na samym początku znajomości są pełne wątpliwości i jeszcze niepewności wobec uczuć Stefani wobec niego. Gorliwie jednak zależy mu na tym, aby zdobyć uznanie i miłość młodej dziewczyny. Gdy jest już pewien jej uczuć, upaja się swoim szczęściem. Ubóstwia żonę, uwielbia, uważa się za wielkiego szczęściarza. W chwilach rozstania określa siebie jako „biednego samotnika”. Jestem w ogóle przestraszony życiem, kiedy Cię nie ma o pięć kroków ode mnie[1]. Jest  kochankiem, mężem i przyjacielem. Z drugiej strony Julian tak jak każdy mężczyzna daje czasami upust żartobliwego zniecierpliwienia i niezrozumienia wobec żony.

Pomijam brak litery „j” w trzecim od końca słowie tego zdania, ale, jeżeli mnie pamięć nie myli, posłałem Ci 550 złotych i 15 dolarów. Marychnie dałaś 125 złotych, a więc wydałaś 425 zł i 15 dolarów przez jeden tydzień?[2]

Od razu jednak wybacza małe grzeszki, bowiem dodaje w kolejnej linijce: Na zdrowie, Stefuszko! Za kilka dni dostaniesz gotówkę. W listach można odnaleźć też żartobliwy, a zarazem pełen delikatności i tkliwości głos Tuwima.

Z kolei wiersze wydają się dopełnieniem listów i jawnym potwierdzeniem i wyznaniem uczuć Juliana. Owe wiersze miłosne to niemalże modlitwy i litanie opiewające miłość i namiętność do Stefani, której zresztą wiele utworów poeta w ciągu swojego życia dedykował. To erotyki pełne namiętnych uniesień, otwartości, subtelnej pochwały ciała kobiety i miłosnych zaklęć. Niektóre z wierszy rejestrują niepewność, tęsknotę, marzenia, rozterkę i są pełne niedopowiedzeń. Poeta zalecał, że Trzeba kochać po majowemu, Jak najgłupiej i jak najprościej. Cierpieć, ginąć, nie wiedząc czemu, Nie dla ciebie, lecz dla miłości[3]. Wiele z tych wierszy śpiewali Ewa Demarczyk, Czesław Niemen, Marek Grechuta. Najbardziej znane to: Grande Valse Brillante, Mimozami jesień się zaczyna, Wyratuj ty mnie z męki. W lirykach widoczna jest wirtuozeria operowania słowem.

Zarówno listy jak i wiersze są świadectwem tego, jak Tuwim czule potrafił pisać o miłości. Nie wstydził się wyrażania swoich uczuć wobec żony. Nic się nie zmienia mimo upływu lat trwania związku. Wiele w jego słowach odnaleźć można głębokiej czułości, szacunku, umiłowania nie tylko ciała, ale i duszy towarzyszki życia. Nie jest to miłość zaborcza, ale taka, która pozwala rozwijać się i cieszyć wolnością zainteresowań drugiej osoby. Tuwim niewątpliwie pokazuje jak można opiewać miłość w poezji, ale również jak tę miłość pielęgnować i wpływać na jej rozwój jako mężczyzna. Uczucie, jakim darzył żonę było głębokie, intensywne, barwne, niepozbawione wrażliwości, jedyne, niepowtarzalne. Płakać można ze szczęścia, jeżeli się tak kocha, jak ja Ciebie. [4]


[1] Julian Tuwim, Moja miłość, Warszawa 2014, s. 39. 
[2] Tamże, s.40. 
[3] Tamże, s. 91. 
[4] Tamże, s.46.



Julian Tuwim, Moja miłość, wydawnictwo Iskry, wydanie 2014, wybór i opracowanie Tadeusz Januszewski, oprawa twarda z obwolutą, stron 116.

10 komentarzy:

  1. Czytam teraz "Tuwim. Wylękniony bluźnierca", ale na bank sięgnę po "Moją miłość".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszą czytałam i teraz przy tej okazji przypomniałam sobie o związku Tuwima ze Stefanią :)

      Usuń
  2. Rozbudziłaś tym wpisem mój apetyt na książkę "Moja miłość". Autor prywatnie, w zapiskach, listach, wierszach odsłania często jeszcze jedną twarz. Minął właśnie Rok Tuwimowski...

    OdpowiedzUsuń
  3. O, jakże brzmi zachęcająco i czule. Już sam Twój wpis jest jak wyznanie, zatem nie sposób odrzucić tej miłości Tuwima. Na pewno po nią sięgnę. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń


  4. Czy zna Pani smutną kategorię listów,które się pisze lecz...których się nie wysyła?
    Od takich listów zaczyna się książka, a potem:
    Kocham Cię dalą-dalą-
    Nie przychodź...Po co?Po co?
    (Dni się tęsknotom żalą,żalą...)
    Stań się uśpioną Nocą,Nocą...
    i inne.
    Boy chyba znał tę miłość Tuwima , bo pisał:Nagle dostał dziwnej manii,że chciał tylko od Stefanii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Zygmuncie,tak znakomicie znam ten rodzaj listów. Znam również ten rodzaj listów,który pisze się do siebie w celu przeczytania za ileś tam lat :)
      Dziękuję za wpis, serdeczności.

      Usuń
  5. Powinno być: "Marychnie dałaś 125 zł" :) Poza tym bardzo trafna i zachęcająca do lektury recenzja. Pozdrawiam serdecznie!

    Piotr

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.