Delfina i inne Bożeny Krzywobłockiej (1929 -2004) to zbiór esejów o
naturze historycznej, ale mających raczej luźną konsystencję. Brak tu
przypisów, choć na końcu książki podana jest wybrana bibliografia. Warto nadmienić,
że do książki dołączono ilustracje, oczywiście czarno – białe. Wiele jest
natomiast cytowanych fragmentów źródeł, ale też ułożonych specjalnie dialogów. Rzeczywiście
jest to praca z pogranicza wiedzy historycznej, anegdoty i legendy. Na książkę złożyło
się jedenaście esejów poświęconych postaciom historycznym i literackim, ale
ukazujących również dawne tło obyczajowe z elementami historii.
Bożena Krzywobłocka powraca do
legendy jaką owiany był pałac przy ulicy Senatorskiej w Warszawie, którego
posiadanie nie przyniosło szczęścia żadnemu z właścicieli. Przedstawia historię
redemptorystów znanych, jako bracia benoni czy braci zmartwychstańców. Zajmuje
się losami Stanisława Kostki Potockiego, Edwarda Raczyńskiego, Delfiny z
Komarów i oczywiście jej kochanka Zygmunta Krasińskiego, Deotymy (Jadwigi Łuszczewskiej), Juliana
Ochorowicza (prekursora postaci Jana Ochockiego z Lalki Bolesława Prusa), rodzinę Działyńskich, Zamoyskich, kardynała
Jana Puzyny, kawiarnianego filozofa Franca Fiszera. Czytelnik wkroczy na salony
Łuszczewskich, odwiedzi Paryż i Niceę, Rogalin, Kórnik (Tytus Działyński obrażał się jak ktoś pisał Kurnik), uczestniczyć będzie w
improwizacjach i prelekcjach, będzie przesiadywać godzinami przy kawiarnianych
stolikach.
Przyznaję, że większość z tych
historii jest mi znana w jeszcze szerszym zakresie niż w formie, jakiej zastały
zaprezentowane w książce. Losy Zygmunta Krasińskiego, Jadwigi Zamoyskiej,
Edwarda Raczyńskiego są mi bliskie z racji kręgu zainteresowań. Cieszę się mimo
to, że nieco więcej dowiedziałam się o Julianie Ochorowiczu, który wykonywał
doświadczenia nad hipnotyzmem, leczył hipnozą i wykorzystywał swój przyrząd – hipnoskop.
Szkice historyczne Bożeny
Krzywobłockiej mimo upływu lat od ich pierwszego wydania, nadal mogą wydawać
się interesujące i zachęcić do pogłębienia wiedzy w interesującym czytelnika
temacie.
Bożena Krzywobłocka, Delfina i inne, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1971, oprawa miękka z obwolutą, stron 294 + ilustracje.
Bardzo interesująca książka. Dawno już nie czytałam esejów, więc może się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMam "Delfinę..." w swoich zbiorach, ale inna okładka. Kiedyś była różowa z obwolutą i wizerunkiem damy z czasów - powiedzmy - Księstwa Warszawskiego. Ponieważ książka się rozsypała dałam do klejenia, ale okładki mi nie zachowano.
OdpowiedzUsuńKrzywobłocka świetnie pisze, do tego była wielką miłośniczką i znawczynią dziejów Warszawy.
Szkoda, że obecnie nikt nie wznawia jej książek. Świetnie napisana jest także "O mieszkańcach zamku warszawskiego".
Moje wydanie jest właśnie o takiej okładce jak powyżej. To raczej obwoluta, pod nią właściwie mało interesująca strona jedynie z tytułem i autorem. Krzywobłocka była historykiem, który potrafił potrafił dzielić się wiedzą bez nadętej oprawy. Rzadko komu to wychodzi.
UsuńNa "Delfinę..." raczej się nie skuszę ale chciałabym przeczytać "Wielkopolskie damy" również tej autorki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M.M
Wskazaną książkę też mam w planach :)
Usuńpozdrawiam
Ten hipnoskop bardzo mnie zaintrygował. Nie słyszałam o tym urządzeniu, ani że był ktoś, kto leczył za jego pomocą. Muszę poszukać informacji na ten temat. :)
OdpowiedzUsuńPragnę zwrócić uwagę na jedną rzecz. Pani Bożena Krzywobłocka to bardzo nieciekawa postać. Zagorzała komunistka o tendencjach nacjonalistycznych, członkini faszyzującego i antysemickiego "Grunwaldu", bliska nacjonalistycznemu myśleniu Filipskiego i Porębskiego, do Sejmu chciała wejść z listy Leppera. Kim był Lepper i Samoobrona, to wszyscy wiedzą. Nie wiem, może znakomicie pisała i jej książki są bardzo ciekawe, ale ja mam duże trudności w braniu ich do ręki. Może niepotrzebnie o tym pisze, ale zaskoczyło mnie pojawienie się jej nazwiska w "Słowem malowane", który to blog bardzo wysoko sobie cenię.
OdpowiedzUsuńHolly,gdybym w dobieraniu lektury brała tylko pod uwagę pogłądy polityczne,to primo- większość książek jakie przeczytałam,byłaby dla mnie zakazana,secundo-nie mogłabym ani studiować,ani być historykiem,bo jako ten musiałam poznać pisma ideologiczne różnego autoramentu. Krzywobłocka nie pisze tu o swoich poglądach i zapatrywaniach. To eseje na temat przeszłości-świata kultury i literatury.Nawet nie zajmuje się polityką tamtego czasu. Podkreślam też,że blog ten nie służy mi do uwypuklania moich poglądów-tak jak obserwuję na niektórych blogach.Moje słowa kieruję pod adresem książki,którą przeczytałam.Nie należy więc ani tego bloga cenić,ani przeceniać,to jedynie zapiski uwalniające myśli,a nie jakaś wyrocznia i sąd nad autorami ksiąźek.
UsuńWiem, wiem...to tak jak na przykład z Celine'm (Podróż do kresu nocy" czy też z innymi pisarzami francuskimi, którzy nie popisali się podczas drugiej wojny światowej kolaborując z Niemcami czy też głosząc w jawny sposób poglądy antysemickie. Spotkali się z ostracyzmem ze strony wielu intelektualistów. Czy możemy oddzielać to, co pisali, od ich poglądów? Czy można czytać książki ludzi o poglądach faszystowskich czy antysemickich nawet jeśli to, o czym piszą tych spraw nie dotyczy? Piszesz, że Ty sobie takiego pytania nie zadajesz oraz, że Cię to nie interesuje. Ja zareagowałam jedynie na nazwisko Pani, która swego czasu była synonimem ludzi spod znaku dzisiejszego "Naszego dziennika" i tyle, ale wierzę Ci, że jej opowieści historyczne są bardzo ciekawe. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNa pytania co zadajesz, każdy powinien sobie odpowiedzieć samodzielnie. Uważam, że nie można ani nikomu dobierać lektury, ani nikogo krytykować za takowy własny dobór. Jeden lubi Radio Maryja, "Nasz Dziennik", a innemu odpowiada Gazetę Wyborcza i TVN, a jeszcze inny słucha Trójki, ogląda Teleexpress i Wiadomości. Tyle ludzi, ile poglądów.
UsuńJeżeli zajmowałabym się sferą polityki, rozkładała na czynniki pierwsze biografie Autorów, ich życie prywatne i publiczne - prowadzenie tego bloga nie miałoby żadnego sensu. Świat pisarzy interesuje mnie tutaj tylko od strony tego, co i jak napisali.
dobrej niedzieli