29 grudnia 2012

Natalie Zemon Davis, Kobiety na marginesach. Trzy siedemnastowieczne życiorysy.

Natalie Zemon Davis (ur. 1928) z tego, co się doczytałam jest kanadyjską i amerykańską (stąd zaznaczyłam dwie opcje w tagach) historyczką specjalizującą się we wczesnym okresie nowożytnym. Jest profesorem historii na uniwersytecie w Toronto. W Polsce ukazała się dotychczas jedna książka tej Autorki, która stała się międzynarodowym bestsellerem - Powrót Martina Guerre’a (wyd. Zysk i S-ka, 2011). Opowiada ona o słynnym procesie sądowym, zrekonstruowanym na podstawie źródeł i ukazujący ukazuje losy Martina Guerre’a, jego żony Bertrande de Rols i Arnauda du Tilha, który podszywa się pod Martina w czasie jego długiej nieobecności. Wydaje mi się być nietuzinkową pozycją.

Tym razem jednak miałam możliwość przeczytać autorstwa Natalie Zemon Davis  Kobiety na marginesach. Na książkę złożyły się trzy siedemnastowieczne życiorysy kobiet: żydówki Glikl bas Juda Lejb, katoliczki Marie de l’Incarnation i protestantki Marii Sybylli Merian. Zaczyna się dość nietypowo, bo Autorka zamiast zwykłego wstępu proponuje czytelnikowi wykreowaną rozmowę swoją z bohaterkami książki właśnie na temat tego, co napisała o nich.  Intrygująco zaprasza czytelnika do wgłębienia się w opowieści i osiąga swój cel. 

Są to trzy odrębne opowieści o losach trzech różnych kobiet, które łączy to, że każda z nich jest przywiązana do swoje wiary, wszystkie pochodziły ze skromnych rodzin, poznały moc słowa drukowanego, wpływ na ich życie miało oddziaływanie struktur społecznych ( m.in. posłuszeństwo wobec męża i rodziców), w dodatku każda miała silny, twardy charakter, co pozwoliło im być nietypowymi kobietami jak na XVII wiek.  Autorka opiera się na bogatej bazie źródłowej. W przypadku Glikl bas Juda Lejb i Marie de l’Incarnation są to przede wszystkim spisane przez nie ich życie, pisma i listy, a jeśli chodzi o Marii Sybylli Merian Autorka szuka wskazówek do jej poznania w pracach etymologicznych jej autorstwa. 

Glikl bas Juda Lejb w wieku 12 lat została obiecana Chaimowi, a dwa lata później została jego zoną. Urodziła mu czternaścioro dzieci, z których dwanaścioro przeżyło wiek dziecięcy. Gdy miała 43 lata owdowiała, ale szybko wzięła odpowiedzialność za interesy męża. Założyła warsztat w Hamburgu, w którym produkowano pończochy, od Żydów kupowała perły, sortowała je i sprzedawała kupcom, sprowadzała towary z Holandii i sprzedawała w swoim sklepie, wyjeżdżała na targi do innych miast, pożyczała i spłacała, wystawiała weksle w całej Europie. Starała się też jak najlepiej aranżować małżeństwa swoich dzieci. Była kobietą interesów swoich czasów. Swoja autobiografię zaczęła pisać po śmierci pierwszego męża. Wspomnienia te są najstarszą znaną autobiografią żydowskiej kobiety. Glikl podzieliła narrację na siedem ksiąg, które odpowiadały siedmiu dekadom, tworzącym życie każdego człowieka. Zasady tej trzymała się przez 30 lat. Złożyły się na to nie tylko wydarzenia z życia rodziny, ale również przypowieści religijne i anegdoty oraz opisy niebezpieczeństw czyhających na Żydów od wyznawców innych religii.

Losy Marie de l’Incarnation właściwie Marie Guyart, mogą tez poruszyć niejednego czytelnika. Relacje ze swojego życia wysłała z Quebecu swojemu synowi do Paryża w roku 1654. Wyszła za mąż w wieku 17 lat, urodziła syna w wieku 18 lat, a już rok później była wdową. Gdy jej syn Claude miał 11 lat, wstąpiła do zamkniętego klasztoru urszulanek w Tours. Przez całe życie była związana z Bogiem, miała doświadczenia mistyczne, umartwiała swoje ciało (za pomocą pokrzyw, łańcuchów, biczowania, włosiennicy i spania w łóżku z gołych desek) i wykazywała się w działalności charytatywnej. Za sprawą jezuitów i wsparciu Madeleine de La Peltrie wyjechała do Kanady, aby założyć klasztor i prowadzić szkołę dla dziewcząt- filles sauvages (dzikusek). W pismach Marie można odnaleźć nie tylko jej losy i wewnętrzne rozważania, ale także stosunek zakonnicy do siebie samej, do jej syna i jego świata we Francji, a także do różnych ludów i języków Nowego Świata.

Trzecia bohaterka to Maria Sibylla Merian urodzona we Frankfurcie nad Menem w roku 1647 i pochodziła z rodziny artystów. Przy ojcu uczyła się rysować, posługiwać akwarelami, malować martwą naturę i próbowała miedziorytnictwa. Od dziecka obserwowała przyrodę i zajmowała się badaniem owadów. W wieku 18 lat wyszła za mąż, potem urodziła córki, ale cały czas prowadziła obserwacje, nie ustawała w malowaniu i pisaniu.  Jej praca nie poszła na marne, bowiem jeszcze za jej życia ukazało się drukiem parę książek. Będąc bardzo religijną przystąpiła do „Kościoła Zreformowanego, funkcjonującego w odosobnieniu od świat, teraz zgromadzonego w Wieruwerd we Fryzji”. Jej małżeństwo właściwie przestało istnieć. Johann Andreas otrzymał rozwód i ponownie się ożenił. Marię czekała jednak przygoda w Nowym Świecie i badania prowadzone w Surinamie.

To jedynie częściowo zarysowane życiorysy bohaterek książki Natalie Zemon Davis, która skrzętnie analizuje pozostawione przez nie pisma i cytuje ich fragmenty. Tekst książki to zaledwie 220 stron, reszta przypada na bogato rozbudowane przypisy. Czytelnik odnajdzie tu również indeks i ilustracje. Praca napisana jest przystępnym językiem i jest rzeczywiście intrygująca.
 



Natalie Zemon Davis, Kobiety na marginesach. Trzy siedemnastowieczne życiorysy, Wydawnictwo Naukowe PWN, wydanie 2012, seria wydawnicza: Mikrohistoria, tłumaczenie Bartosz Hlebowicz, okładka miękka, stron 381.

6 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie. Autorki nie znam.Dzięki za recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za polecenie, lubię czytać o ciekawych kobietach.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Arcyciekawa recenzja arcyciekawej książki! Lubię tego rodzaju publikacje. Była taka Polka (niestety nie mogę sobie przypomnieć szczegółów), która po śmierci męża i odchowaniu dzieci wstąpiła do klasztoru. Może sobie przypomnę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję:)
      Św. Jadwiga śląska, z tego co pamiętam urodziła Henrykowi Brodatemu siedmioro dzieci, a po jego śmierci wstąpiła do klasztoru. Też się umartwiała za życia i nosiła włosiennicę, ale to było średniowiecze jeszcze.
      Pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.