15 marca 2016

Niall Ferguson, Dom Rothschildów. Prorocy finansów 1798-1848.




Właściwie nie wyobrażałam sobie, że opowieść o Rothschildach będzie aż tak pokaźnych gabarytów. Gruba, to gruba, nie takie się czytało. Mina mi zrzedła, jak tylko otworzyłam stronę – czcionka bardzo mała i jeszcze mniejsza w obrębie cytatów. Sam wstęp zajmuje 60 stron z podziałem na rozdziały. Potem mamy już właściwą treść, aczkolwiek zaznaczam, że to jedynie tom pierwszy, który szczegółowo traktuje o początkach wielkiej fortuny bankierskiej rodziny w latach 1798 – 1848. Bez żadnej błazenady przyznaję się, że książki nie czytałam w całości. Po pierwsze dla mnie to lektura na kilka miesięcy, do dawkowania. Po drugie wykazuję minimalne zainteresowanie sprawami finansowymi na poziomie wszelkiego rodzaju cyferek, porównań, konsoli, weksli etc. Jestem jednak świadoma, że istnieją entuzjaści przyswajania wiedzy historycznej nawet w takiej formie. Czytałam obecnie jedynie obszerne fragmenty i na tej podstawie mogę powiedzieć, że Niall Ferguson pisze w sposób płynny i elastyczny. To ponad 760 stron właściwego tekstu, plus dwa dodatki poruszające sprawy ekonomiczne oraz spis ilustracji, spis tabel i indeks nazwisk. Na początku książki na szczęście dla czytelnika (bo przy powtarzających się imionach i tym samym nazwisku, można się w koligacjach pogubić), dodane zostało drzewo genealogiczne rodziny. 


Niall Ferguson rozpoczyna historię od XII wieku, potem jednak już wiele uwagi poświęca protoplaście rodu Mayerowi Amschelowi Rothschildowi, który wrócił do Frankfurtu w 1764 roku z Hanoweru, gdzie nabywał doświadczenia mające mu pomóc w zdobyciu pozycji dworskiego bankiera. Przy okazji dowiedzieć się można, że Rothschild to dosłownie „czerwona tarcza”[1]. Pierwsi Rothschildowie handlowali między innymi suknem. Amschel handlował rzadkimi monetami i medalami. We Frankfurcie prowadził transakcje z Wilhelmem, dziedzicznym księciem Hesji – Kassel. W 1769 roku Amschel otrzymał tytuł dworskiego bankiera, a w 1770 poślubił Gutle, szesnastoletnią córkę bankiera księcia Saksonii – Meiningen i otrzymał posag liczący 2400 guldenów. Z dziewiętnaściorga (sic!) narodzonych dzieci przeżyło dziesięcioro. Amschel zaczął udzielać kredyty, wzbogacił się i umocnił swoją pozycję na tyle, że mając pięciu synów podzielił majątek i ustanowił rozgałęzienia interesów w miastach: Frankfurt (Amschel), Londyn (Nathan), Neapol (Carl), Wiedeń (Salomon) i Paryż (James). Głównodowodzącym po śmierci ojca został Nathan. Amschel podkreślał, że najważniejsza jest współpraca między gałęziami i przede wszystkim zachowanie braterskiej jedności. Synowie skwapliwie stosowali się do zasad wprowadzonych przez ojca, bowiem wszystko podlegało wspólnej dyskusji i ustaleniom, co miało przyczynić się do ich sukcesu. Mayer Amschel ustalił zasadę, której ściśle przestrzegano przez kolejne sto lat. Interesy należały tylko do potomków w linii męskiej, kobiety zaś otrzymywały jedynie solidne posagi (te jednak i tak zostawały w rodzinie). Odsunięte były od wszelkich spraw związanych z przedsiębiorstwem, ksiąg i korespondencji. Listy prywatne pisano po hebrajsku (w trzecim pokoleniu młodzi odstąpili od tego), a listy służbowe sporządzane przez urzędników w językach niemiecki, francuskim bądź angielskim. 

s. 302

Przed 1824 roku Rothschildowie wybierali swoje drugie połówki spośród innych rodzin żydowskich, często takich, z którymi prowadzili interesy. Po 1824 roku Rothschildowie zaczęli zawierać małżeństwa z Rothschildami, bowiem w prawie żydowskim nie istniały ograniczenia według stopni pokrewieństwa. Innymi słowy zawierano małżeństwa między kuzynami (w latach 1824-1877 tego rodzaju małżeństw było piętnaście wśród bezpośrednich potomków Mayera Amschela)[2]. Chodziło przede wszystkim o zachowanie jedności wszystkich pięciu domów i niedopuszczenie do udziałów w przedsiębiorstwie ludzi z zewnątrz. Nie były to oczywiście małżeństwa z miłości, choć pewnie czasami uczucia rodziły się z biegiem lat. Wskutek tak aranżowanych związków, często małżonkowie nie pasowali do siebie, a mężowie mieli kochanki, toteż mężczyznom z rodu Rothschildów pozwalano mieć „burzliwą młodość”. Rothschildowie mieli również to szczęście, że nie przekazywali wadliwego dziedzicznego genu[3].



Niall Ferguson moim zdaniem mało jednak poświęcił miejsca sprawom prywatnym Rothschildów. Nie wchodzi w głębsze analizowanie tej sfery. Jeżeli to robi, to raczej porusza jedynie głośne sprawy. Zaletą są tutaj jednak cytowane fragmenty listów, które pozwalają czytelnikowi na wyobrażenie sobie stosunków panujących między małżonkami. Założeniem autora było jednak ukazanie przede wszystkim przedsiębiorczej natury Rothschildów, więc się z łatwością godzę na takie ujęcia tematu. Wiele emocji wzbudza historia Hannah Meyer, która porzuciła wiarę ojców, przeszła na chrześcijaństwo (neofitka) poślubiając z miłości szlachetnego Henry’ego FitzRoya. Skandal został opisany w „The Times”.[4] Hannach nie został usunięta poza nawias rodziny na zawsze, ale była jednak traktowana z lekceważeniem przeznaczonym dla wizerunku „kobiety upadłej”.  Hannach przekroczyła pewną barierę zamkniętego kręgu.


   
Rothschildowie stali się rodziną wielką i bogatą. Kupowano reprezentacyjne rezydencje na wsi i za granicą; urządzano przyjęcia i bale, wieczorne kolacje dla dyplomatów i polityków; polowano na zwierzynę łowną, dostosowywano się towarzysko, toteż widoczna była pewnego rodzaju asymilacja kulturalna. Rothschildowie uzyskali tytuł szlachecki (baronów) od cesarza Franciszka II, otrzymali herb i prawo do używania przedrostka „von” (lub „de”). Przyjmowano zaszczyty i kolejne awanse, bowiem uważano, że ułatwi to dostęp do ludzi sprawujących władzę. Ferguson szczegółowo opisuje rodzaje, formy i zasady zawierania kontraktów, udzielania pożyczek, pozycji Rothschildów w sporach na arenie międzynarodowej, wykorzystywanie przez rodzinę politycznych problemów poszczególnych państw, inwestowanie w linie kolejowe i inne intratne przedsięwzięcia. Zwraca również uwagę na przyczyny kryzysów finansowych i ich wpływ na przedsiębiorstwo Rothschildów. Charakteryzuje działalność całego systemu i sieci stworzonej przez bankierską rodzinę. 


Widoczne jest, że Niall Ferguson mozolnie pracował nad historią rodziny Rothschildów, bowiem książka jest szczegółowa i analityczna. Wiele tu cytatów, cyferek, statystyk i finansowego żargonu. Ferguson bardzo się stara, aby obalić najbardziej złowieszcze mity na temat Rothschildów. Świat ekonomii i bankowości jest niewątpliwie brutalny. Mimo to, Ferguson przedstawia ową źle rozumianą grupę w bardzo pozytywnym świetle. Pojawia się obraz postępowych filantropów, oddających cześć zarobków na ubogich członków społeczności; ludzi, którzy patronują i kolekcjonują wytwory sztuki ( za najbardziej atrakcyjną rodzina uznała sztukę siedemnastowiecznej Holandii); ludzi patronujących najsławniejszym kompozytorom i wykonawcom XIX wieku oraz pisarzom (Honore de Balzac, Heinrich Heine).

To interesująca książka o świecie finansjery i polityce XIX wieku, na którą należy przygotować określoną (całkiem nie małą) strefę czasu.


[1] N. Ferguson, Dom Rothschildów. Tom 1 - Prorocy finansów 1798 -1848, Wydawnictwo Literackie 2016, s. 75. 
[2] Tamże, s. 301. 
[3] Tamże, s. 309. 
[4] Tamże, s. 510.
 


Niall Ferguson, Dom Rothschildów, Tom 1 - Prorocy finansów 1798-1848, Wydawnictwo Literackie, wydanie 2016, Przekład: Katarzyna Bażyńska - Chojnacka, Piotr Chojnacki, oprawa twarda, stron 804.

strona Autora

4 komentarze:

  1. Pasjonujące źródło informacji o rodzie Rothschildów i świecie wielkiej finansjery. Szkoda, że to, co nas zazwyczaj najbardziej interesuje, zostało potraktowane marginalnie, ale autor miał po prostu inne cele. Imponujące dane genealogiczne, zbiór faktów, a do tego ilustracje pogłębiające wiedzę czytelnika o tamtych czasach. Warto przynajmniej przejrzeć. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko zgadza się i oczywiście jako historyk wzięłam to pod uwagę :) Książka jest wydana bardzo starannie, bibliografia pewnie będzie w drugim tomie. Nie porzucam ją, bo nadal jest na szafce obok mnie.
      serdeczności

      Usuń
  2. O, ja Cię kręcę! Must read! Dzięki za info!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.