16 lipca 2014

Choderlos de Laclos, Niebezpieczne związki.



Po raz kolejny wielbiciele klasyki mogą cieszyć się ze wznowienia książki autorstwa Choderlosa de Laclosa. Niebezpieczne związki są jedyną powieścią w dorobku tego francuskiego pisarza i mimo, że po raz pierwszy wydana została ona w roku 1782, to nadal cieszy się popularnością wśród czytelników. Dodajmy do tego jeszcze, że czytelnik polski ma do czynienia z niepowtarzalnym przekładem Tadeusza Żeleńskiego (Boya).  Za czasów de Laclosa uważana była za powieść niemoralną, gorszącą, pozbawioną smaku, którą dobre towarzystwo w zasadzie nie czyta, a raczej unika. To rodzaj powieści epistolarnej, czyli takiej, na którą składają się listy. To dzięki nim czytelnik poznaje zagmatwaną historię, głównych i drugoplanowych bohaterów, tych złych i dobrych, a przede wszystkim intrygi. One są właściwie kanwą całej powieści. Listy pisane są przez kilka osób, acz wzajemnie się uzupełniają i składają  w jedną spójną układankę, a czytelnik ma możliwość obserwacji sprawy z różnej perspektywy i może samodzielnie dojść do wniosku, która osoba jest dwulicowa, która chce osiągnąć cel „idąc po trupach”, która jest cynikiem i której listy podszyte są sarkazmem.

Oto markiza de Merteuil pragnie dokonać zemsty na swoim kochanku, który miał śmiałość ją opuścić. Gdy dowiaduje się, że niedługo ma w planach poślubić bardzo młodziutką i niewinną pannę Cecylię de Volanges, markiza wpada na szatański pomysł. Pragnie, aby pan młody znalazł w swojej alkowie nie dziewicę, ale już doświadczoną i wyuzdaną kobietę. Planuje wykorzystać do tego swojego dawnego kochanka wicehrabiego de Valmont, który zajęty zdobywaniem uczciwej prezydentowej de Tourvel, jednak odmawia. Nie cieszy go również perspektywa łatwej zdobyczy dziewczęcia wychowanego w klasztorze. Markiza udając przed towarzystwem cnotliwą i pobożną damę, jako przyjaciółka matki Cecylii, często widuje dziewczynę, a gdy zdobywa jej zaufanie zaczyna nią kierować. Dzięki jej podszeptom Cecylia zakochuje się w kawalerze Dancenym, a markiza wykorzystuje ten fakt i powiadamia matkę Cecylii panią de Volanges, która natychmiast wyjeżdża z córką na wieś. Tam Cecylia spotyka Valmonta. To tak na początek.

Sama fabuła jest nie dość, że zaplątana to oczywiście bardzo ciekawa. Intryga zarysowana jest  w otwarty i dokładny oraz pozbawiony delikatności sposób.  W dodatku to Francja końca XVIII wieku, wyższe sfery, arystokracja, salonowe intrygi, chore ambicje, okrucieństwo, egoizm, niedyskrecje, rządza władzy, dominacji, świat podłości, nikczemności, zdrady i wszechobecnych romansów. Towarzystwo wyraźnie się wówczas nudziło, jeżeli bezsprzecznie i na tak szeroką skalę zajmowało się takimi wymyślnymi zabawami. Niewinność w takim świecie po prostu nie miała szans utrzymania się. Prędzej czy później musiała być pożarta. 

Powieść jak najbardziej zasługująca na uwagę. Można uznać i rozpatrywać ją w aspekcie tych genialnych. Warstwa psychologiczna zdumiewa współczesnego czytelnika uniwersalnym ukazaniem relacji damsko – męskich. Nic się przecież w nich nie zmienia od wieków. To również bardzo dobra charakterystyka ówczesnego okresu: libertynizm rządzi! Książka napisana jest w sposób mistrzowski, język jest bogaty, a w niej samej odkryć można szeroką gamę uniwersalnych i trafnych myśli. Nie ma tu ckliwości i sentymentalizmu, a raczej brutalność, zaś czytelnik zyskuje świadomość, że autor pragnął przedstawić prawdziwe oblicze francuskiej arystokracji. Niezaprzeczalnie warto przeczytać.
 



Choderlos de Laclos, Niebezpieczne związki, Literacki Egmont, wydanie 2014, seria Romans Wszech Czasów, przełożył i wstępem opatrzył Tadeusz (Boy) Żeleński, oprawa miękka, stron 288. 

18 komentarzy:

  1. Sięgasz po klasykę... Mam stare wydanie, chyba z Wyd. Literackiego w płóciennej oprawie. Czytałam lata temu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam stare wydanie odłożone na półce "na potem". Zawsze sięgałam obok, nie wiem czemu.

      Usuń
  2. Książka wydaję mi się naprawdę godna uwagi. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ją lubię, choć czytałam dawno temu i część wspomnień już się zatarła. Bardzo się cieszę, że klasyka jest wznawiana, choć akurat w przypadku 'Niebezpiecznych związków' często spotykam się z opiniami, że to nuda, flaki z olejem i kiepścizna. Dobrze, że jeszcze ktoś tego rodzaju prozę docenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej użyłabym zupełnie odmiennych określeń :) To chyba też zależy od podejścia i wieku, w którym jest czytana przez osobę. Niegdyś byłam bardzo pruderyjna, więc film mi zupełnie wystarczył na lata całe :) A to błąd.

      Usuń
  4. Książka jak najbardziej dla mnie :3
    Pozdrawiam,
    Natalia :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Klasyka, której nie znam ; > Wstyd się przyznać. Kiedyś chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jedna z moich ulubionych książek. Napisana w świetnym stylu, ponadczasowa, a jednocześnie przekazująca wiedzę o życiu francuskiej arystokracji w XVIII w. W wydaniu, które czytałam zamieszczono świetne słowo wstępne (albo posłowie, już nie pamiętam) T. Boya-Żeleńskiego, które było doskonałym uzupełnieniem lektury. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To również jest wydanie z wstępem autorstwa Tadeusza Żeleńskiego o czym zapomniałam wspomnieć :)

      Usuń
  7. Podpisuję się pod wypowiedzią kaye, słuchałam niedawno audiobooka i z chęcią wrócę ponownie. Książka fantastyczna, podobnie, jak zrobiony na jej podstawie film z Close, Pfeiffer i Malkovich'em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, to chyba teraz się skuszę raz jeszcze na audiobooka, przyda się przy haftowaniu. Jestem ciekawa jaki miałabym po literaturze papierowej, odbiór :) Wspomniany przez Ciebie film oczywiście widziałam. Jest jeszcze wersja z Colinem Firthem "Valmont" z 1989 roku.

      Usuń
  8. Jedna z moich ukochanych książek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mistrzowska, acz do moich ukochanych to ją raczej nie zaliczę :) Wolę spokojniejsze dawkowanie emocji :)

      Usuń
  9. Wyłamię się: czytałam kilka lat temu i bardzo mi się nie podobała :( Głównie dzięki formie- nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że wszystkiego dowiadujemy się z listów bohaterów. Wydawało mi się to takie sztywne, pozbawione życia i emocji.
    Wbrew temu co zawsze twierdzę, że książka lepsza od ekranizacji, to tutaj miałam inne odczucia. I to jeszcze w stosunku do adaptacji uwspółcześnionej. Miała wszystkie te uczucia, których w powieści mi zabrakło i z przyjemnością ją oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi podpasywała, bo w ogóle lubię tego typu literaturę pisaną z pierwszej ręki. polecam "Listy wybrane" Jane Austen, choć to nie powieść.Zawsze to jednak coś innego od klasycznej powieści.

      Usuń
  10. Film oglądałam pewno ze dwa razy. Pod każdym względem świetny.
    Książkę też już mam, jakieś starsze wydanie sobie nabyłam w ubiegłym roku więc jest przede mną, a forma listów mnie nie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto wiec zajrzeć, filmy mam na dvd, acz niestety w najbliższych latach na pewno ich sobie nie przypomnę :)

      Usuń
  11. Lubię, choć najpierw oglądałam film i to film chyba bardziej lubię. Potem sięgnęłam po książkę i zaskoczyła mnie forma, pamiętam. Na początku trudno było wgryźć się w specyficzny świat listów.
    Ale jak już... Jedna z książek, które warto mieć na półce.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.