Szkoła wdzięku Madame Chic to trzeci tom
serii z poradników autorstwa Jennifer L. Scott. To książka, która ma pomóc
kobiecie w dniu codziennym nie zapomnieć o tym, czym jest klasa i dobry gust.
Układ książki jest właściwie taki sam jak w przypadku poprzednich tomów.
Podział na części, które posiadają wewnętrzne rozdziały. Z kolei w każdym z
nich odnaleźć można wspomnienie o Madame Chic, stosunek samej autorki do jej zasad
oraz kilka wyselekcjonowanych porad względem potencjalnej czytelniczki.
Mamy więc
rozdział, w którym autorka pisze, że warto mieć klasę, rozdział poświęcony
prezencji i rozdział o lekcjach eleganckiego stylu życia. Trochę w tym
wszystkim można odnaleźć powtórek ze wcześniejszych tomów. Niektóre rzeczy mnie
trochę śmieszyły, bo nie przywiązuję do nich w ogóle uwagi. Przykładowo w
tabelce po stronie „kobieta z klasą” znalazłam sformułowanie „jest starannie
uczesana”, a po stronie „kobieta bez klasy”, przeczytałam: „ma brudne włosy”.
Otóż włosy myję codziennie, ale ani ich nie suszę, ani nie układam. Przeczesuje
palcami, albo grzebieniem, idę spać i wszystko. Uważam też, że nie mówię ładnym
językiem („kobieta z klasą”), ale też nie jest to zupełnie język prymitywny
(„kobieta bez klasy”). Nota bene w dalszej części książki, autorka radzi jak
wypracować dobry styl mówienia między innymi należy pochłaniać książki
(pochłaniam). I niestety garbię się („kobieta bez klasy”) i nie dbam o poprawną
postawę („kobieta z klasą”). Ciekawy jest podział autorki książki na aktorów i
aktorki z klasą obecnie i kiedyś oraz podanie wzorców literackich.
W rozdziale
„prezencja” mowa jest o ubraniach i zasadach ich kupna czy doboru. Jeszcze raz
Jennifer L. Scott powtarza, że w domu nosi wieczorem to, co nosiła w ciągu
dnia. W kuchni na wierzch zakłada fartuch. Nie nosi więc dresów (też jestem ich
przeciwniczką), a jedynie to, co ma w szafie. Podkreśla, że to jedynie dziesięć
rzeczy. Mówicie, co chcecie, ale ja po powrocie do domu muszę założyć świeżą
koszulkę czy sukienkę, a nie paradować w tej, którą miałam przez wiele godzin
na sobie w pracy. Prawda jest również taka, że chodzę w tym, co mam. Nie oszczędzam
pieniędzy na drogie ubrania, bo nie widzę w tym sensu. Na podstawie tego, co w
szafie (a nie jest tego wiele), dobieram i łączę w zależności od pór roku. Autorka
powtarza swój sposób na wypracowanie własnego stylu, który poznałam już w
pierwszej części. Zasada przewodnia to jak najmniej ubrań w szafie, podział na
podstawowe i eleganckie, dodatki (apaszki, szale, buty, torebki, biżuteria).
Autorka ma również uwagi w sprawie noszenia szlafroków i jak ubrać się
stosownie do okazji. Ponownie radzi jak dbać o swoją urodę: paznokcie, brwi,
włosy, makijaż. Dalej czytamy o dobrych manierach, przyjmowaniu gości i
zachowaniach w miejscach publicznych.
Autorka
podkreśla, że wszyscy możemy żyć elegancko, z klasą, z poszanowanie kultury i
manier. Każdy może się zmieniać, doświadczać czegoś nowego, kształtować nawyki.
To jednak zależy od naszego nastawienia do życia. Nienaganne maniery i
dystynkcja to cechy, które kobieta może w sobie kształtować niezależnie od
zawartości pieniędzy i zdania krewnych. Należy jednak zmienić przede wszystkim
sposób myślenia i uwolnić energię.
Po raz kolejny
Jennifer L. Scott przypomina zasady, jakimi kierowała się Madame Chic i
francuski okres w swoim życiu. O ile jestem pewna, że Madame Chic jest kobietą z
klasą, o tyle po przeczytaniu trzech książek - poradników, nie jestem przemóc
się, aby powiedzieć tego samego o autorce. Do tej pory spotkałam w swoim życiu
kobiety, które chciały być kobietą z klasą (typ „ą” i „ę” jak ja to nazywam).
Nie wiem jakby się starły, nigdy tej klasy nie będą miały. Siano z butów. Spotkałam
jednak także kobiety, które ów wdzięk, czar i klasę mają w sobie. Rzeczywiście
widać to w sposobie zachowania, gestach, w postawie, w ruchach i podczas
rozmowy, ale jest to u nich naturalne. Tak jakby z tym czymś się urodziły. Bardzo łatwo jest stworzyć swój wizerunek
na potrzeby bloga - poradnika. Jak naprawdę wygląda rzeczywistość i czy obecna
Jennifer L. Scott to naturalna, zawsze uśmiechnięta i pełna optymizmu kobieta, tego absolutnie nie zweryfikuję.
Jennifer L. Scott, Szkoła wdzięku Madame Chic. Jak być damą w każdej sytuacji?, Wydawnictwo Literackie, wydanie 2016, przekład Agnieszka Kuc, seria: Madame Chic, tom 3, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 242.
Też nie lubię chodzić w domu w tym samym co miałam na sobie cały dzień. Nie jest to może wykwintny strój, ale też nie dres. ;) Ot koszulka i jakieś spodnie. Na pewno nie mam 10 rzeczy, ale też nie noszę aż tak dużej liczby ubrań, raczej jest to zestaw ograniczony do 20-30. Kiedyś muszę się namówić na porządny przegląd całości, selekcję i wyrzucenie tych, których nie zakładałam od lat, bo w szafie nie mam miejsca na to, w czym chodzę aktualnie. Wieczny problem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję trzeciej części tej serii. Pozdrawiam :)
Co jakiś czas robię selekcję ubrań. Po dzieciach oddaję dalej. Nasze zazwyczaj się już nie nadają, bo są schodzone na amen. Mamy jedną - dodam zwykłą sklepową - szafę na dwoje, w której jest multum innych rzeczy oprócz ubrań :) Nie może więc ich być za wiele :)
Usuńdziękuję za dobre słowo:)