W dniach, kiedy TVP1 zrobiło widzom niespodziankę (jedną z dwóch, druga to Downton Abbey - od 4 marca) i zaczęła
nadawać serial o Annie German powstały w koprodukcji rosyjsko-ukraińsko-polsko-chorwackiej,
z miłą chęcią przeczytałam książkę Marioli Pryzwan. Nie jest to jednak zwykła biografia
porządkująca i chronologicznie ukazująca życie znanej niegdyś piosenkarki. Autorka
książki oddała przede wszystkim głos samej Annie German, podejmując się niełatwego
zadania dokonania wyboru fragmentów wywiadów, jakie Anna German udzieliła między
innymi prasie polskiej, włoskiej i radzieckiej. Znaleźć tu również można urywki
listów do przyjaciół, artykułów czy przeniesiony na kartkę tok audycji
radiowych. Całość wzbogacona została przez fotografie pochodzące z rodzinnego archiwum
udostępnionego Autorce przez męża Anny German, Zbigniewa Tucholskiego. Są tu także
zdjęcia płyt, dyplomów, nagród, plakaty reklamujące koncerty, wycinki z gazet.
Mariola Pryzwan pogrupowała owe urywki wypowiedzi piosenkarki według
pewnego klucza. Czytelnik dowie się na jego podstawie, co Anna German sądziła
między innymi o umiejętnościach aktorskich w zawodzie piosenkarza, o piosenkach,
jakie wykonywała, o piosenkach włoskich i radzieckich, o komponowaniu, o
śpiewaniu czy jak postrzegała macierzyństwo. Wśród tych fragmentów znalazły się
również wspomnienia piosenkarki dotyczące dzieciństwa, więzi łączących piosenkarkę
z babcią i mamą, wypadku samochodowego i przeżyć związanych z długą rehabilitacją
po nim.
Z licznych zamieszczonych w książce fotografii patrzy piękna, utalentowana
wokalnie, ale również mądra i inteligentna kobieta. Dodatkowo wybrane wypowiedzi
wpływają na to, że powstaje obraz wrażliwej, dobrej i ciepłej Anny German. Wizerunek
niemal idealny. Brakuje mi jednak słowa od Autorki, jej ustosunkowania się do
pewnych faktów. Nic nie ma też na temat choroby piosenkarki i ostatnich latach życia.
Co prawda w pozycji zamieszczone zostało kalendarium, ale to jednak nie daje pełnego
obrazu. Mimo to warto jednak zajrzeć do książki. Polecam ją zarówno jej dawnym
wielbicielom jak i ludziom, którzy jeszcze nie słyszeli piosenek w jej
wykonaniu.
Mariola Pryzwan, Anna German o sobie, wydawnictwo MG, wydanie 2012, oprawa twarda, stron 240.
Ja się wahałem co do tej książki. Ostatecznie sobie odpuściłem na dzień dzisiejszy.
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, że autorka nie zdecydowała się podsumować, spuentować swojej książki. Mimo wszystko - idealny prezent dla mojego męża :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Myślałam o tej książce, jednak w końcu nie sięgnęłam po nią. Bardzo lubię biografie, a Anna German miała niezwykłe życie, także myślę, że się zdecyduję.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest jedyną już okazją by poznać Annę German, właśnie dzięki temu, że autorka oddała głos piosenkarce. Chociaż trzeba brać poprawkę na to, że w PRL-u o wielu rzeczach nie mogła powiedzieć. A szkoda...
OdpowiedzUsuńZgadza się nie mogla, dlatego wychwalanie wszystkiego co radzieckie może trochę wydawać się śmieszne z naszej perspektywy.
UsuńOglądałam pierwszy odcinek serialu, zainteresowała mnie jej postać. Gdy zmarła byłam małą dziewczynką, więc nie pamiętam jej nawet z TV. Zaintrygowała mnie jej uroda - szlachetne rysy twarzy.
OdpowiedzUsuńWiem, że moja mama ma jeszcze winylową płytę z piosenkami Anny German. Płyta jest, ale nie ma na czym jej odtworzyć...
Dla mnie była piękną kobietą. Też jej nie pamiętam za bardzo.
UsuńA z płyt miałam i winylowe, które kupowałam ja i siostra i pocztówkowe po mojej mamie i jej siostrach. tyle, że jako młoda i głupia nastolatka, pocztówkowe oddałam koleżance za coś tam, a winylowe sprzedawałam i zostało parę. Ale to człowiek był głupi...
A co myślisz o tym serialu emitowanym przez Tvp? oglądałam ale ja akurat miałam mieszane uczucia
OdpowiedzUsuńByłam zrozpaczona w piątek, bo ja wieczorami nie oglądam TV, myslałam, że będzie na vod.tvp, ale okazało się, że nie będzie. Ku mojej uciesze powtórki są w niedzielę i wtedy mogę obejrzeć,bo małż zajmie się dziećmi. Nie jest tak źle:) Pamiętać trzeba, że Anna German w ZSRR była uwielbiana:)
UsuńCiekawa jestem tego serialu. Najpierw zadzwoniła w piątek moja Mama, żeby koniecznie oglądać wieczorem (nie dociera do Niej, że TV nie oglądam), dziś z kolei koleżanka z pracy się zachwycała, że z niezwykłą precyzją zrobiony... Serial u mnie na półce leży i czeka na szczęście, teraz tylko znaleźć czas. Głos AG to głos mego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńJa też nie oglądam TV. Mamy jeden, starowinka i w dodatku okupowana przez dzieci. Jak włączony to króluje minimini i tyle.W niedzielę o 13.00 są powtórki, to wtedy mogę:)
UsuńZa sprawą serialu, bardziej zainteresowała mnie postać Anny German i w sumie chętnie bym jej biografię kiedyś przeczytała ;)
OdpowiedzUsuń