23 lutego 2013

Rebecca Serle, Kiedy byłeś mój.


Zwykle się pilnuję. Zwykle czytam jedynie do północy. Zwykle, bowiem wstaję między 5.30 a 6.00. Tej nocy, kiedy sięgnęłam po książkę, Kiedy byłeś mój moje postanowienia na nic się zdały i zanim się obejrzałam na zegarku było blisko godziny czwartej. Nie mogłam spokojnie odłożyć książkę, dopóki nie dobrnęłam do ostatniej strony. To, bowiem powieść, która wyzwala emocje i porusza w jakiś sposób duszę za sprawą niezwykle plastycznego, niemal poetyckiego stylu, w jakim została napisana. A nic przecież na to z początku nie wskazywało. Do książki byłam sceptycznie nastawiona. Zaintrygowała mnie jednak wówczas wiadomość, że prawa do ekranizacji powieści Serle już zostały sprzedane, a główną rolę w filmie ma zagrać Keira Knightley. A ona ostatnio nie przyjmuje banalnych kreacji. 
 
Co prawda moje zafascynowanie twórczością Szekspira zaczęło się w nastoletnich latach od Hamleta, po pamiętnym przedstawieniu w latach 90. w warszawskim Teatrze Dramatycznym z Mariuszem Bonaszewskim w roli głównej (mam jeszcze nawet bilet), to jednak do Romea i Julii mam wielki sentyment i zapewne, gdybym była w tym okresie nieszczęśliwie zakochana, to ten utwór byłby na pierwszym miejscu. Gdy otworzyłam mój egzemplarz Romea i Julii, znalazłam w nim płatki róż i liczne podkreślenia, czasami daty, jakie zwykłam robić i wpisywać na marginesach. To właśnie na tym utworze Szekspira wzorowała się Rebecca Serle pisząc swoją pierwszą powieść. Tyle, że miłosna historia przeniesiona do współczesności została ukazana z perspektywy Rosaline. Czy pamiętacie z Szekspira, kim była? To w niej Romeo kochał się rozpaczliwie zanim nie poznał Julii i to dla niej udał się na organizowany bal przez swojego wroga.


Rosaline od dzieciństwa przyjaźni się z sąsiadem Robem. Rozpoczyna się właśnie nowy rok szkolny, dla nich i ich przyjaciół to ostatnia czwarta klasa liceum w amerykańskim systemie szkolnictwa. Rose i Rob marzą o przyjęciu na Uniwersytet Stanforda. Nie widzieli się całe wakacje, a ostatnie spotkanie z Robem było dla dziewczyny niezwykle wymowne. Rosaline boi się jednak spełnienia marzeń, postanawia trzymać się przysłowiowej ziemi, mimo, że jej dwie przyjaciółki: Charlie i Olivia, są pewne w swoich interpretacjach i przepowiadają, że w tym roku na pewno prawdziwa miłość w końcu wybuchnie między kumplami. Zdawałoby się, że mają rację, bo jeszcze tego samego dnia Rosaline i Rob spędzają razem wieczór, ale w zupełnie inny sposób niż to było niegdyś. Wydawać by się mogło, że Rose jest szczęśliwa, gdy do miasteczka wraca brat jej taty z żoną i piękną acz kapryśną córką Juliet i to w dniu, gdy w szkole ma się odbyć jesienna zabawa. Jeżeli pamiętacie Romea i Julię to być może domyślicie się, co się stanie. W dodatku rodziców Rosaline i Roba oraz kuzynki Juliet łączy jakaś tajemnica. Rosaline będzie załamana, ale oprócz przyjaciółek przy jej boku pojawi się Len, którego zawsze uważała za nieprzyjemnego obiboka. 


Pewnie myślicie, że książka, w której bohaterami w głównej mierze są nastolatkowe, ma szybkie tempo. Na szczęście tak nie jest, a to za sprawą narracji prowadzonej przez Rosaline i tego, że pozwala poznać swoje myśli, rozważania i swoje postrzeganie wydarzeń. W takim wydaniu powieść, staje się wspaniałą opowieścią o miłości, w której znajdziemy mądre słowa i która momentami może czytelnika wzruszyć do łez. To bardzo dobra powieść o pierwszej, ale kruchej miłości. Co więcej Serle pisze w tak zachęcający sposób, że czytelnik pragnie jeszcze raz przeczytać Romea i Julię Szekspira. To wielka zaleta tej lektury, do której znakomicie pasuje mi poniższy fragment.

To książka dla duszy, w której tlą się romantyczne iskierki i która przeżywa rozpacz niespełnionej miłości. Nie napiszę jednak, że jest to wyłącznie jedynie książka dla nastolatków, bo tak jak Romea i Julię czytać można w każdym wieku, tak przekaz powieści Kiedy byłeś mój może mieć wymiar ponadczasowy, bo jak powiedział jeden z bohaterów książki: To, że czasem nie można czegoś zobaczyć, nie znaczy, że tego nie ma.

Romeo i Julia we fragm. w przekładzie Barańczaka.

Rebecca Serle, Kiedy byłeś mój, Wydawnictwo Literackie, marzec 2013, tłumaczenie Hanna Pasierska, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 320.

STRONA AUTORKI 


Rebecca Serle jest pełnoetatową pisarką, co oznacza, że do pracy ubiera się w piżamę. Ukończyła Uniwersytet Południowej Kalifornii, studiowała też na Wydziale Sztuk Pięknych w The New School w Nowym Jorku. (Woli Nowy Jork od Los Angeles, ale nie mówcie tego nikomu). Uwielbia lśniące włosy, kawę, jogę i symulowanie, że jest Brytyjką. Przeżyła zawód miłosny, który na szczęście nie skończył się źle, między innymi dlatego, że swoje doświadczenie przelała na karty książki. Kiedy byłeś mój to jej pierwsza powieść.
 
Dlaczego postanowiłaś na nowo opowiedzieć historię Romea i Julii?
Wpadłam do mojej najlepszej przyjaciółki tuż po ciężkim rozstaniu z ówczesnym chłopakiem. Oglądałyśmy film i nagle rozmowa zeszła na Romea i Julię. Jedna z nas rzekła „Co właściwie stało się z Rosaline?” Od razu wiedziałam, że to moja historia, którą chcę opowiedzieć. Czułam się dokładnie jak ta dziewczyna, którą porzucono.

W książce Kiedy byłeś mój proponujesz współczesną wersję najsłynniejszej historii miłosnej świata. W których momentach „zgadzasz” się z Szekspirem, a w których z nim „polemizujesz”?
Często powtarzam, że w mojej książce zostały odwzorowane losy Romea i Julii – ale to nie są identyczne historie. Kiedy patrzymy na wydarzenia przez pryzmat innego bohatera nagle wszystko się zmienia i to jest piękne. Myślę, że tematyka pozostaje ta sama – los, przeznaczenie, wolna wola. Jak wiele od nas zależy, a ile rzeczy jest z góry przesądzonych? Myślę, że to największa zagadka ludzkiej egzystencji. 

Kim była Rosaline, porzucona dziewczyna z Verony i kim jest Rosie, nastolatka z USA?
To jest interesujące, ale w sztuce Szekspira prawie wcale nie mówi się o Rosaline. Szczerze, nie mam pojęcia kim ona była! Tym bardziej czułam się więc  podekscytowana faktem, że mogę z niej uczynić bohaterkę – bez żadnych ograniczeń, według własnych upodobań. W szkole średniej byłam całkiem taka jak Rosie – trochę nieśmiała i skrępowana. Ona też wielu rzeczy się domyśla, ale na razie tylko domyśla.

Dlaczego Rob, w odróżnieniu od Julii i Rosie, nosi imię odmienne od swojego prototypu z dramatu Szekspira?
Z początku książka miała przede wszystkim opowiadać o relacji między Julią i Rosaline. Pod wieloma względami wciąż jest to główny temat powieści. Romeem mógłby zostać ktokolwiek, naprawdę. To zwykły chłopak. Myślę, że w tym tkwi sedno. To nie jest Romeo. Romeo nawet nie był Romeem. Ten romantyczny wzorzec nie istnieje. 

Jak myślisz, dlaczego Romeo (i Rob) wybrali Julię? 
To wielka zagadka dramatu Szekspira, na którą nikt jeszcze nie znalazł odpowiedzi. Dlaczego Romeo wybrał właśnie Julię? Tego nie sposób wyjaśnić. Owszem, Julia była piękna i urocza, ale przecież młodzieńcza miłość i pożądanie są nieprzewidywalne. Myślę, że Szekspir w gruncie rzeczy mówi nam, że takiej miłości nie da się zrozumieć. Ona po prostu jest. Nie sądzę, że Romeo umiałby ją uzasadnić. Serce rządzi się swoimi prawami.

Rosie ma złamane serce. Jaką radę dałabyś wszystkim dziewczynom, które cierpią na tę chorobę?
Zmierzenie się z odrzuceniem jest niezwykle trudne, ale czas okazuje się tu najlepszym lekarstwem. Ostatecznie spoglądasz wstecz i nagle rozumiesz dlaczego wszystko ułożyło się tak a nie inaczej. W rezultacie jesteś wdzięczna losowi za takie doświadczenie – ale w tamtej chwili nie jest to aż takie oczywiste. 
Z perpsektywy kogoś, kto ma takie doświadczenie za sobą, mogę powiedzieć tylko tyle: to nie będzie bolało wiecznie. Pewnego dnia niebo zaczyna się przejaśniać.

Dzięki twojej książce na chwilę możemy zajrzeć do świata amerykańskich nastolatek. Co zmieniło się od 1597 roku? Dlaczego człowiek wciąż potrzebuje miłości? 
Wydaje mi się, że tak naprawdę w relacjach międzyludzkich od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Każdy z nas chce zostać czyjąś miłością na całe życie. Jedyną i ostateczną. Dlaczego wciąż się umawiamy ze sobą, bierzemy śluby? Oczywiście zmieniła się obrzędowość i sposób, w jaki ludzie się spotykają. Jednak miłość pozostaje miłością. Zawsze była i będzie.

Dlaczego zdecydowałaś się na tak ekstremalne zakończenie?
Nie wybierałam go, ono było już napisane! Pamiętajmy jednak, że to nie jest historia Romea i Julii. Ich losy kończą się, ale nie kończy się historia Rosaliny.

Dlaczego historia Romea i Julii, a także Roba i Julii zakończyła się tragicznie? Czy to przeznaczenie, fatum, czy po prostu zły wybór?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Czy gdyby legendarni kochankowie nie umarli, byliby ze sobą razem aż do końca? Czy miłość między nimi rozkwitałaby czy więdła? Musimy pamiętać, że to uczucie było niezwykle gwałtowne. Jednak rzeczy toczą się swoim torem i widocznie stoi za tym jakaś przyczyna.

Czy wierzysz w przeznaczenie?
Wierzę w dialog między przeznaczeniem a wolnym wyborem. Myślę, że nie zawsze możemy zadecydować o tym, co się nam przydarza (kogo spotykamy, jak rozwija się nasza historia miłosna), ale możemy wpłynąć na to, jaka jest nasza reakcja. Życie nie zawsze jest perfekcyjne, ale jeśli zaakceptujemy swoją własną drogę i będziemy dążyć do celu, być może wylądujemy dokładnie tam, gdzie byśmy chcieli być. 

źródło: materiały prasowe Wydawnictwa Literackiego

15 komentarzy:

  1. Twój wpis mnie zachęcił :) Super! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię książki, które nie pozwalają nam zasnąć!
    Chociaż ta okładka pewnie by mnie zniechęciła...
    Może być ciekawie!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest identyczna jak w wersji amerykańskiej.
      Zapewniam, że jest ciekawie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Miłość wydaje się nieodłączną cząstką naszego istnienia, w wersji literackiej niemniej niż w życiu :) Z przyjemnością sięgnę po "Kiedy byłeś mój" z nadzieją na bezczasowe zaczytanie. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej, że okazuje się, że miłość można przybrać w piękną, literacką formę:)

      Usuń
  4. Ostatnio poszukuję książek miłosnych, na pewno nie romansideł. Najczęściej są to książki nawet wojenne ale z doskonale wplecionymi wątkami miłosnymi. I tak np powstał wiersz:

    Kama

    Tutaj rzeka nie mogła zamarznąć;
    od zimna osłaniały ją pnie brzóz i sosen.
    Płynęła jak mokra kobieta,

    ocierając się piersiami o brzegi.
    Była najczarniejsza z wron ze swoim:
    grzech, grzech. Rozwidlała się jeszcze
    przed deltą.

    Do tej książki zostałam zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Bogumiło dziękuję bardzo za wpis z wierszem! Piękny:)

      Usuń
  5. Nie słyszałam o niej ale po Twoich pozytywnych słowach z chęcią po nią sięgnę. Wydaje mi się, że spodoba mi się ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na tę książkę i czekam. Myślę, że im bardziej czegoś chcę, tym później będzie mi to dane. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto zwrócić uwagę na tę historię. Bardzo również spodobał mi się wywiad z pisarką, muszę się jej bliżej przyjrzeć.

    Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Premiera książki już blisko - to 7 marzec.
      Wywiad również mnie zaciekawił. W ogóle nie zamieszczam wywiadów na blogu, ale w tym przypadku wydaje mi się, że ów wywiad jest uzupełnieniem opinii.

      Usuń
    2. Och nie czekam na premierę, a na egzemplarz od Wydawnictwa. Tylko ostatnio listonosz przychodzi do mnie wedle humoru.

      Usuń
  7. O mamo, po takiej recenzji trudno powiedzieć "nie"! Koniecznie musze przeczytać te książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno doszła do mnie ta książka i niebawem wezmę się za lekturę. Moja siostra już przeczytała "Kiedy byłeś mój" i powiedziała, że jest to świetna pozycja, dlatego nie mogę już doczekać się, kiedy będę miała odrobinę więcej czasu. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.