Nie będzie to recenzja pełna peanów na cześć autora i książki. Owszem początek tematycznie ciekawy – świat tirowców, o czym mało w polskojęzycznej literaturze. Wraz z upływem stron jednak byłam coraz bardziej rozczarowana. To taki misz – masz. Poznajemy więc nie tylko Margot wychowaną w domach dziecka i poprawczaku, ale również Asię od Tirowców, która jest porównana do Magdy Buczek. Czytamy też o zapleczu niby show-biznesu przełomu lat 2008 i 2009 Waldka Mandaryny i Starzejącej się Gwiazdy, gdzie spotkać można także wymienione postacie: Dodę, Górniak, Roberta Leszczyńskiego, Grażynę Torbicką i innych.
W tym wszystkim oprócz odwołania się w mottcie do „Metamorfoz” Owidiusza, nic nie pobudza do refleksji. Jest płytkie i miejscami wręcz żenujące w swym wyrazie.
Nie jestem, bowiem zwolenniczką literatury wyuzdanej, pełnej wulgaryzmów i slangu jaki istnieje w półświatku. Nie bawi mnie również czytanie paszkwili na temat babci, która słucha Radia Maryja i ogląda Telewizję Trwam czy też na temat księdza – mięśniaka z uśmiechem ze sklepu Mango, który lubi chłopczyków (i dziewczynki), a zamiast „pochwalony” mówi „pochwa” i zamiast „Łaska” mówi „Laska Pana Naszego Jezusa Chrystusa”, a na terenie plebani pozwala istnieć nocnemu męskiemu klubowi. Nie rozśmieszyła mnie Sekta Czcicieli Świętego Napletka, która utrzymuje, że Chrystus jest pochowany w Licheniu wraz z Matką Boską.
Czytając książkę miałam niestety wrażenie, że jest ona nastawiona na masowego odbiorcę i zdobycie łatwego zysku i poklasku. Pisana jest językiem łatwym, wręcz podwórkowym, zdaniami krótkimi, bez żadnych tam uniesień. Książka na pewno bulwersuje i moim zdaniem jest kontrowersyjna. Może nie rozumiem literatury, ale ewidentnie to nie moje klimaty.
To ja się wpisuję jako pierwsza chętna :)
OdpowiedzUsuńJestem druga!
OdpowiedzUsuńA ja jestem na tak! Sam Witkowski powiedział, że "Margot" jest literaturą popularną, dla mas, a co za tym idzie, nie niesie ze sobą głębszych wartości. Polecam wywiad z M. W. w Dużym Formacie. Ma bawić, ma służyć rozrywce. Taka właśnie jest. Rubaszna i pełna groteskowych sytuacji. Mnie się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńA skoro ja książkę rozdaję, swojego egzemplarza się pozbędę, to chyba mogę wziąć udział w losowaniu np. u Ciebie. Może wróci do mnie inny egzemplarz? ;) Chyba to nie jest zabronione.
Pisałam na temat ksiązki ze swojego punktu widzenia i według własnych przekładanych wartości co się komu podoba.
OdpowiedzUsuńOczywiście Matyldo uważam, że możesz wziąść udział w losowaniu:)
To ja się zgłaszam ;)
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Tobą, zresztą jak jesteś chętna poznać szczegóły zapraszam swojego bloga.
OdpowiedzUsuńKtrya byłam, czytałam, dodałam Cię do mojej listy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno właśnie - przekartkowałam tę książkę i tak mi się zdawało, że to to, o czym piszesz. To ja zaczekam z czytaniem na odpowiedni nastrój:)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam chęć przeczytania "Margot":)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się, próbuję u wszystkich, może gdzieś mi się uda:)
OdpowiedzUsuńto i może ja się dopiszę :)
OdpowiedzUsuńchociaż szczęścia nie miewam ;)
To ja się zgłoszę też tutaj, może w jednym miejscu szczęście będzie mi sprzyjać ;)
OdpowiedzUsuńTeż chcę ją dostać!
OdpowiedzUsuńTeż się zapisuję :)
OdpowiedzUsuńAaa, podwoję sobie szanse. Poproszę :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiłam się recenzjami z różnych blogów i chciałabym właściwie sprawdzić sama, jakie wzbudzi we mnie odczucia. Poproszę o dopisanie do zainteresowanych ;)
OdpowiedzUsuńI jeszcze Anuszka. Baaardzo chętnie. Poczytam wreszcie coś Michaśkowego świeżego. Mniam.
OdpowiedzUsuńAha, będę uszczypliwa, ale skoro się ma bloga literackiego, wypada ładnie pisać.
Pisze się wziąć, Pani/Panno Montgomerry.
Brrr...
Pozdrawiam zza biurka :}
Ależ wszelkie uwagi są zawsze mile widziane:)
OdpowiedzUsuńNie miałam szczęścia u Prowincjonalnej Nauczycielki to może tutaj będę i zgłaszam swoja chęć.:)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńRównież jestem chętna :)
Witam,
OdpowiedzUsuńZ Pani recenzji wynika, że Witkowski nadal bawi się konwenansami, tym razem ekstremalnie postmodernistycznie. Wydaje mi się, że tylko krok dzieli nas od nowego nurtu, w którym już istniejemy, ale jeszcze go nie zdefiniowaliśmy, "Margot" jest jednym z przykładów na wyczerpanie treści, pozostaje więc szydercza gra kopiami.
Przeczytam z chęcią.
również dostałam Margot do przeczytania,leży i czeka,jakoś zabrac sie nie mogę. A tu jeszcze taka recenzja! ale zobowiązalam sie,ze do konca tygodnia wystawie recenzje,wiec co poczac... ciekawe czy bede miec podobne wrazenia...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
www.magdamatraszek.blox.pl
Dziekuję WAM za wszystkie wpisy:)
OdpowiedzUsuńhm...nie wiem,czy nie za póxno moje zgłoszenie,ale chciałabym owe dzieło przeczytać,tym bardziej że mam w rodzinie kilkoro TIR-owców
OdpowiedzUsuńNiestety dziś już książka dotarła do szczęśliwcy Pani Rumburakowej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDroga autorko,
OdpowiedzUsuńskoro pisze Pani o literaturze, to może wypadałoby przynajmniej zadbać o poprawność językową tekstu.
Poza tym - o ile sama uważam, że "Margot" jest książką raczej słabą, to akurat o jej języku trudno powiedzieć, że jest "prosty, wręcz podwórkowy". Trudno mi uwierzyć, że oczytana osoba nie widzi formalnego skomplikowania języka powieści.
Pozdrawiam
Szanowna Pani Dorotko,
Usuńskoro piszę o literaturze, to nie znaczy, że jestem wolna od popełniania błędów w warstwie stylistycznej mojej wypowiedzi. Nie oznacza to rownież, że jestem znawcą literatury. Subiektywnie wyrażam zdanie na temat tego, co przeczytałam, a jak to w dziedzinie estetyki bywa, to, co się komu podoba to rzecz gustu. Akurat na tym blogu - mojego.
Co do języka "Margot" - muszę Panią niestety rozczarować, z tego co pamiętam warstwa językowa rzeczywiście w ogóle mi się nie spodobała, bo ja z natury nie lubuję się w stosowaniu takiego słownictwa. Zabawa słowem to już inna sprawa, ale akurat to się zawsze ze sobą łączy.
Może nie jestem tak bardzo oczytana jak Pani się wydaje? Proszę zrewidować swoje podejście do odwiedzanych blogów, wówczas obejdzie się bez użycia w ironicznym podtekście słowa "droga autorko". Nota bene "droga" jestem dla najbliższych i przyjaciół, a autorka ze mnie żadna.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam i życzę mniej uszczypliwości w komentowaniu wpisów na blogach.