Nowa powieść Zafóna niektórych zachwyci, inni będą czuć
niedosyt po przeczytaniu książki, a jeszcze inni będą twierdzić, że i tak najlepszą książką tego Autora jest Cień wiatru. Więzień nieba to trzecia kontynuacja opowieści Daniela, która przenosi
nas w rok 1957. Daniel Sempere jest mężem Bei i ojcem Juliana. Wraz z ojcem
pracuje w księgarni Sempere i Synowie, której obrót finansowy nie jest
najlepszy. Przyjaciel Daniela, Fermín Romero de Torres, który już niedługo ma
opuścić stan kawalerski. Tuz przed Bożym Narodzeniem księgarnie odwiedza
tajemniczy i kaleki osobnik, który pozostawia Danielowi książkowy prezent dla
Fermina. Daniel zaintrygowany odnalezionym w niej wpisem postanawia śledzić
nieznajomego. Śledztwo właściwie do niczego nie prowadzi, a Fermin na początku niechętnie
odpowiada na zadawane pytanie. Wkrótce jednak decyduje się powierzyć Danielowi swoją
przeszłość pełną cieni, smutku, przemocy, cierpienia i mrocznych zagadek. Oszołomiony
bohater będzie musiał zmierzyć się z tym, co dotąd było niewiadome.
Ponownie wędrujemy ulicami Barcelony i poznajemy historię
tego miasta. Historia dotycząca więzienia na wzgórzu Montjuic jest pełna
goryczy i niebezpieczeństwa. Czytelnik powraca do losów Isabelli Sempere i Davida
Martina. W ten sposób czytelnik ma świadomość, że rzeczywiście czyta cykl, bo wszystkie
trzy powieści: Cień wiatru, Gra anioła i Więzień nieba, łączą się. Mniej jest
jednak o cmentarzu Zapomnianych Książek.
Książka inteligentnie napisana i charakterystycznym dla
Zafóna stylem, może wciągnąć czytelnika. Podobał mi się zwłaszcza humor i ironia
Fermina. Zafón nie odkrywa jednak w powieści kart do końca. Pozostawia otwartą
furtkę na kontynuacje w kolejnej pozycji, przez co czytelnik może czuć się
zawiedziony, niemal oszukany. Stosując niedopowiedzenia, trzyma czytelnika w
oczekiwaniu. Podkreśla, że prawdziwa
Historia jeszcze się nie skończyła. Dopiero się zaczęła. Przeczytałam, ale porwana tajemnicami nie zostałam. Umocniłam się tylko w przekonaniu, że do fanów Zafóna należeć jednak nie będę. Rzecz gustu.
Carlos Ruiz Zafon, Więzień nieba, wydawnictwo Muza, premiera 16 kwietnia 2012, oprawa miękka, stron 416.
Książka czeka już na półce. Bardzo zachęcająca recenzja i już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po tę pozycję!
OdpowiedzUsuń"prawdziwa Historia jeszcze się nie skończyła. Dopiero się zaczęła" - tutaj mnie masz ;) Normalnie, co jak co, ale te słowa mnie ujęły :) Może fanką Zafona nie będę, tak jak Ty, ale przeczytać - przeczytam :)
To zdanie z końca książki:) Stąd ten niedosyt:)
UsuńDobrze mi się kojarzy imię Fermin ;) Po książkę chętnie sięgnę, ale najpierw chciałabym przeczytać Grę Anioła i Cień Wiatru ;)
OdpowiedzUsuńTo wszystko przed Tobą:)
UsuńJa na Twoim miejscu przeczytałabym najpierw Cień Wiatru, potem Więźnia Nieba, a na końcu Grę Anioła. Myślę, że Grę Anioła, lepiej się czyta po Więźniu Nieba. Po przeczytaniu w kolejności napisania i wydania tych powieści, Gra Anioła mnie nieco rozczarowała, a po Więźniu Nieba (który to zachęcił mnie do powrotu do Gry Anioła), czytam Grę ponownie i dużo bardziej mi się podoba.
UsuńJa czytałam tylko "Cień wiatru", tą książkę mam już na półce, ale zastanawiam się czy na pewno mi się spodoba. Miałam mieszane uczucia co do pierwszej części... mhm. Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuń"Cień wiatru" moim zdaniem jest najlepszy z tych trzech. Ale to tylko moje zdanie:)
UsuńNie wiedziałam, że to kontynuacja, czyli przeczytać trzeba. Zafona lubię, chociaż nie należy do moich naj, a "Cień wiatru" - jako jedna z niewielu książek - długo krążył po znajomych.:)
OdpowiedzUsuńJa tak do końca nie mogę zrozumieć fascynacji Jego pisarstwem.
UsuńJa pewnie będę z tych, co i tak będą twierdzić, że "Cień wiatru" był najlepszy ;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:)
UsuńI ja...
UsuńJa się póki co o książce nie wypowiadam, ale przeczytam na pewno. :) "Cień wiatru" podbił moje serce i nie wyobrażam sobie tej pozycji odpuścić. :) Jak tylko będę miała trochę grosza przy duszy to biegnę do księgarni. :)
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńCień wiatru czytałam, ale nie zaliczam go do moich ulubionych pozycji, na Więźnia nieba zdecyduję się na pewno, ale bardziej z ciekawości niż z uwielbienia do autora :)
OdpowiedzUsuń"Cień wiatru" jest dla mnie najlepszą pozycją w twórczości Zafona, nie napisałam, że ulubioną:)"Marina" tez przyciąga uwagę, ale nie wchodzi w skald cyklu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Wpierw przeczytałem recenzję tutaj http://stacjakultura.pl/1,1,27107,Wiezien_Nieba_recenzja_ksiazki,artykul.html i mimo kąśliwych uwag kupiłem i jestem zawiedzony. Bardzo załuję, że nie posłuchałem autora i ominąłem tę powieść szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, to rzecz gustu.Mnie jakoś Zafon nie za bardzo podchodzi. Zastanawiam się dlaczego jest tak wielu fascynatów jego twórczością i chyba nie mogę tego zrozumieć.Dziękuję za link:)
UsuńKupiłem, przeczytałem... Cóż... to mógłby być koniec opisu moich wrażeń dot. "Więźnia nieba", niestety.
OdpowiedzUsuńKsiążka rozpoczyna się kilkustronicowymi przedrukami achów i ochów z różnych recenzji "Cienia wiatru" i "Gry anioła". Już ten fakt wzbudził moją podejrzliwość. Ale ok., czytam. I co? Totalne rozczarowanie. Tak, jak pewnie większość czytelników, Zafona poznałem podczas lektury "Cienia wiatru", książki niezwykle klimatycznej, magicznej z aurą niedopowiedzeń. "Gra anioła" to już istne arcydzieło. Po "Złym" Tyrmanda, jest chyba moją drugą książka życia. Następnie, na skutek odzyskania praw do swoich starszych książek wychodzą kolejne "zafony" "Książę mgły", "Światła września" ,"Marina". Proza młodzieżowa na średnim poziomie. No i wychodzi "Więzień nieba". Kupiłem w ciemno (bo przecież Zafon ewidentnie się rozwija) razem z "Pałacem północy" . A tu figa z makiem. "Więzień nieba" to książka do bólu schematyczna. W klimacie nawet do połowy niezbliżająca się do dwóch poprzednich. Akcja przebiega niemalże liniowo, przewidywalnie. Być może dlatego, że jestem świeżo po lekturze "Cmentarza w Pradze" U. Eco, pejzaż namalowany w "Więźniu..." kojarzy mi się bardziej z wdziękiem "Domu nad rozlewiskiem". Czy akcja aby na pewno dzieje się w tej samej Barcelonie ? No i te wręcz prostackie nawiązania do dwóch poprzednich tytułów autora, które odebrałem jako ewidentą zachętę do zakupu "Gry anioła" Martina. Gdyby nie postaci sugerujące, że to dalszy ciąg sagi, pomyślałbym, że Zafon napisał tę książkę gdzieś między "Światłami września" a "Mariną".
W zasadzie przemyślenie mam takie, że autor tą kasiążką sugeruje, że te dwie poprzednie napisał zupełnie ktoś inny (Martin ?). Przeczytam jeszcze tylko "Pałac północy" Zafona i poczekam na książki Martina. :)
Bardzo dziękuję za konstruktywnie wyrażoną opinię:)
Usuń"Cmentarz w Pradze" jest bez dwóch zdań lepszy,choć jak zaznaczyłam nie gustuję w takich teoriach.
Pozdrawiam serdecznie