12 marca 2013

Elżbieta Szczęsnowicz, Powstali 1863.


Inspiracją dla Elżbiety Szczęsnowicz do napisania powieści, której akcja rozgrywa się w okresie powstania styczniowego stały się Moje wspomnienia z 1863 (wydane w 1908 roku) napisane przez Stefana Brykczyńskiego (1847-1834). Był synem ziemianina Stanisława oraz hrabiny Wandy Zamoyskiej. Jego trzej bracia: Stanisław, Antoni i Józef tak jak on, również walczyli w powstaniu. Ranny w bitwie pod Mozołowem przedostał się do Lwowa. Został adiutantem Teodora Cieszkowskiego. Walczył pod Tyszowcami, Tuczępami, Kowalą, Wirem i Puławami[1]. W powieści poznajemy losy piętnastoletniego Stefana, który przybiera pseudonim Bryk, i wraz z przyjaciółmi ucieka ze szkoły, aby jako ochotnik przyłączyć się do oddziałów polskich. 
 
Oprócz treści nawiązującej do wspomnień Stefana Brykczyńskiego, Autorka wzbogaciła opowieść o roli kobiet w powstaniu styczniowym. Czytelnik poznaje ponad sześćdziesięcioletnią Eufemię, cioteczną babkę trzydziestotrzyletniej Marianny. Obie kobiety to stare panny, ale przede wszystkim działaczki na rzecz sprawy polskiej. 

Książka napisana jest językiem prostym i stylistycznie nawiązującym do dawnej epoki. Autorka w bardzo dobry sposób potrafiła ukazać ówczesne zasady wychowania dzieci, szacunek i posłuszeństwo wobec rodziców oraz patriotyczną postawę kobiet. Dość dobrze przedstawione są zimowe, trudne warunki bytowe powstańców, brak broni, a niekiedy aprowizacji oraz wykonywanie skomplikowanych zabiegów medycznych w dość niesprzyjających warunkach i przy braku środków znieczulających. Wstrząsa szczególnie opis amputacji kończyn. Z drugiej strony Autorka zaznajamia czytelnika z tym, czym zajmowały się wówczas kobiety. Wśród nich wymienić należy odlewanie kul czy drezlowanie, czyli wykręcanie złotych lub srebrnych nitek z drogich tkanin: wykręcasz zloty drucik, oskubujesz z niteczek i to cała filozofia![2] A po cóż to owo drezlowanie? Mam wspaniałe wiadomości! Wyskubałyśmy razem pięć karabinów! Czyż to nie cudowne? Czy nie zdajesz sobie sprawy ilu Rosjan można zabić tymi pięcioma karabinami?[3]
 
Szczęsnowicz zwraca również uwagę na wydarzenia poprzedzające powstanie. Mowa jest między innymi o pogrzebie pięciu manifestantów zabitych przez Rosjan, jaki miał miejsce 27 stycznia 1861 roku, który miał miejsce w Warszawie. Od tego dnia kobiety nosiły czarne suknie i skromną biżuterię przypominającą kajdany czy łańcuchy. W powieści nawet salonik panny Eufemii był odziany w żałobne kolory. Są również nawiązania do branki, powstania listopadowego i Wiosny Ludów. W powieści można odnaleźć fragmenty polskich modlitw i ówcześnie śpiewanych pieśni, a postaci fikcyjne przeplatają się z historycznymi. 

To dobrze napisana powieść, dostosowana do wymogów młodego czytelnika, ale ten starszy również będzie ukontentowany. W dodatku mamy tu doskonale połączenie fikcji i historii XIX wieku.

[2] E. Szczęsnowicz, Powstali 1863, Poznań 2013, s. 51.
[3] Tamże, s. 71.
 

Elżbieta Szczęsnowicz, Powstali 1863, wydawnictwo Zysk i S-ka, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 358.

8 komentarzy:

  1. Przeglądałam książkę w Empiku, ale nie skuszę się...
    Szkoda, że zabrakło ilustracji. Szczególnie, że książka - z założenia - adresowana jest do młodego czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może dlatego, że to powieść. Choć nie przeczę, że z graficznymi ilustracjami wydanie byłoby jeszcze ciekawsze:)

      Usuń
  2. Myślałam, że ja lubię książki historyczne, ale po ilości zamieszczanych u ciebie recenzji zwątpiłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Ja uwielbiam:) Od lat interesuje mnie ujęcie historii od strony też literackiej. Nie zawsze się to w pełni wszystkim udaje, ale jest ciekawie:)

      Usuń
  3. Jak dla mnie temat z dechę! Bardzo ważne jest przekazywanie historii młodemu pokoleniu, szczególnie w tak przystępny sposób. Zaliczam tę książkę do klubu" do przeczytania" i pozdrawiam serdecznie.
    zielenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki historyczne dla młodzieży czytam jakoś tak od dziewiątego roku życia i do tej pory mi się nie znudziły:) Zawsze, gdy w księgarniach pojawi się kolejna, biegnę po nią w podskokach. Ostatnimi czasy już prawie nie było po co skakać:(

    "Powstali 1863" tak mnie oczarowała, że nie mogłam się powstrzymać przed "ochami" i "achami" w trakcie pisania mojej recenzji - cudnie mi się ją tworzyło;) Oby jak najwięcej na rynku takich przyjemności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to pierwsza pozycja od lat z przeznaczeniem dla młodych ludzi, co oczywiście cieszy. Nie wiem czemu wampiry, wilkołaki są ważniejsze od historii.

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.