11 kwietnia 2012

Sylvie Simmons, Serge Gainsbourg.

Brytyjska dziennikarka muzyczna Sylvie Simmons pokusiła się o napisanie biografii francuskiego muzyka, aktora, scenarzysty i reżysera Serge’a Gainsbourg. Bardzo dobrze, że się zdecydowała, ponieważ spod jej pióra wyszła całkiem ciekawa książka, która nie skąpi czytelnikowi ciemnych stron życia kontrowersyjnego muzyka.

Simmons opisuje burzliwe życie Serge’a Gainsbourg, obfitujące w skandale, romanse, uzależnienia od alkoholu i papierosów marki Gitane, ale również pełne ciężkiej twórczej pracy przynoszącej blask sławy. Serge Gainsbourg rzeczywiście nie był spokojnym facetem. Był kochany i uwielbiany przez publiczność, jako romantyczny poeta zyskał status ikony. W mediach nie stronił od skandali, chociażby takich jak ten z paleniem banknotu (pięćsetfrankowy, potem zdmuchnął płomień, dopiero, kiedy została mu ćwiartka i oznajmił, że taka suma mu zostaje po odprowadzeniu podatku) czy incydent z Whitney Houston (w programie na żywo po wypiciu butelki whisky Serge po występie piosenkarki oznajmił publicznie po angielsku: Powiedziałem, że chcę ją zerżnąć). Alkohol doprowadził go jednak do delirium tremens, koszmarów sennych, a potem śpiączki. Miał zniszczoną wątrobę, miażdżycę nóg, przeżył ataki serca. Kochał też kobiety. Zafascynowany był Brigitte Bardot i brytyjską aktorką i piosenkarką Jane Birkin, która związała się z czterdziestoletnim Sergem, jako dziewiętnastolatka. Nawet po odejściu Jane, Serge nadal mógł liczyć w razie potrzeby na jej pomoc. 

Jego zawodowe życie również było pełne skandali. Piosenka Je t’aime, moi non plus w duecie z Jane Birkin zna chyba każdy. Pierwsza wersja nagrana była z Bardot. Prasa wówczas spekulowała, że Serge i Jane nagrali swój prawdziwy akt miłosny na magnetofon ukryty pod łóżkiem. Kontrowersyjny wydawał się duet z trzynastoletnią córką Charlotte (ze związku z Jane; poza Charlotte, która Grala w jego filmach miał jeszcze troje dzieci) w piosence miłosnej Lemon Incest, której teledysk pokazywał Serge’a i Charlotte obok siebie na wielkim łóżku. Pisał piosenki o miłości, ale i o … pierdzeniu. Nawet pokusił się o eksperyment z Marsylianką. Jego teksty były przede wszystkim francuskojęzyczne, a tłumaczone na angielski wiele traciły, przez co nie był za bardzo doceniany w Wielkiej Brytanii.

Książka napisana jest sprawnie, potoczystym, czasami dosadnym i obscenicznym językiem. Warto docenić również tłumaczenie. Tytuły piosenek i albumów są podane w wersji oryginalnej. Do książki dołączono zresztą spis filmografii, dyskografii Serge’a Gainsbourg wydanych w latach 1958-2000 oraz jego piosenek wykonywanych przez innych artystów w latach 1958-2011. Ponad to książka zawiera przypisy, a autorka w ostatnim rozdziale ukazuje wpływ twórczości francuskiego muzyka na artystów z całego świata. Warto przeczytać.


Sylvie Simmons, Serge Gainsbourg, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2012, przelozyła: Ewa Penksyk - Kluczkowska, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 300.

6 komentarzy:

  1. oglądałam film o Gainsbourgu i zaintrygowała mnie jego postać, więc chętnie też przeczytam o nim książkę. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmu o nim nie widziałam, ale książkę mogę polecić jak najbardziej. choc pisała ją brytyjka, więc mamy tu przede wszystkim angielskie spojrzenie, ale jednocześnie Simmons jest dziennikarką muzyczną, która wie o czym pisze.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. We Francji jego legenda jest ciągle żywa, ludzie rozmawiają o nim w barze tak, jakby na chwilę wyszedł. I te jego papierosy... Zawsze gdy widziałam jak ktoś pali Gitanesy, to duch Serge'a też przy tym był.
    Teraz już nie pali się w barach, i ja już nie palę, i Paryż daleko.
    Ale i tak o nim pamiętam.

    Charlotte jest niesamowicie do niego podobna.
    Trochę/całkiem to teraz dla mnie inny świat, ale dobrze jest sobie powspominać :)

    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się to ikona wśród artystów francuskich. Paryż daleko, ale jest oszałamiający. Marzy mi się powrót w jego progi, ale już bez bazy wycieczkowej tylko takiej na własną rękę.
      Nałogom również obecnie nie ulegam:)
      ściskam

      Usuń
  3. Rzetelna i rzeczowa recenzja książki. Doskonale ujęte wszystkie ważne aspekty. Biografia Serga ostatnio przeczytana zrobiła na nas ogromne wrażenie. Nieznaną szerzej francuską piosenkę przedstawia w zachęcający sposób. Po przeczytaniu książki Simmons wielu ludzi sięgnie po tą muzykę. Zapraszamy do zapoznania się z naszym komentarzem :) http://mrmrssandman.blogspot.com/2012/05/francuski-pop-je-taime-i-opary-dymu.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.