Ostatnio mam szczęście w dobieraniu bardzo dobrych lektur, które
proponowane są przez wydawnictwa. Po raz kolejny również przekonałam się, jak
niesamowicie dobrym i piszących w sposób niezwykle sugestywny jest Autor poczytnych
książek Bernard Cornwell. Złodziej z
szafotu to, bowiem wciągający historyczny kryminał osadzony w realiach dziewiętnastowiecznej
Anglii.
Tym razem to nie jest przyjemny świat bali, rautów czy
romansu. Mowa jest o więzieniu w Newgate, publicznych egzekucjach, szafocie,
brutalnych zbrodniach i drobnych kradzieżach. W Londynie roku 1817 panuje
przekonanie, że srogie kary odstraszają przestępców. Dlatego też, na egzekucję
skazywano zarówno morderców jak i złodziei. Często z życiem żegnały się osoby, które
były niesłusznie oskarżone, nie mogły jednak liczyć na wsparcie wysoko
urodzonych osób. Takie szczęście spotkało jednak skazanego na szafot malarz
Charles Corday, oskarżonego o dokonaniu gwałtu i morderstwa na hrabinie
Avebury. Do ministerstwa spraw wewnętrznych wpłynął podpis samej królowej z prośbą
o szczegółowe zbadanie sprawy winnego. Minister wicehrabia Sidmouth powołuje na
stanowisko śledczego kapitana Ridera Sandmana, który w wyniku długów ojca utrącił
majątek, dobre imię i co najważniejsze narzeczoną Eleanor. Sprzedawszy patent
żołnierski, mieszkał w obskurnej i pełnej przestępców londyńskiej gospodzie. Sandman,
który dotąd nie robił nic, podejmuje pracę, ale na zbadanie sprawy ma jedynie siedem
dni. Tyle, bowiem dzieli Cordaya od dnia egzekucji. Po spotkaniu z oskarżonym, Sandman
odkrywa nieścisłości w sprawie, a kolejne badane tropy dają śledczemu wiele do
myślenia.
Cornwell znakomicie odmalował niziny angielskiego społeczeństwa
ubiegłego wieku pełne zepsucia, nędzy, drastycznych postępków, zamieszkujących
w mrocznych i cuchnących miejscach. To również obraz ówczesnego sądownictwa i brutalnej
publicznej rozrywki, jaką był szafot.
Fabuła wciąga, a pełna zwrotów akcja jak na prawdziwy kryminał
przystało jest wartka i pełna emocji. Dodać do tego wspaniały klimat powieści powstały
dzięki realistycznym i plastycznym opisom. Z zapartym tchem czytelnik towarzyszy
Sandmanowi w śledztwie, które musi się skończyć przed wyznaczoną egzekucją. Warto
nadmienić, że Bernard Cornwell opiera swoją książkę na rzeczywistym tle
historycznym, a co jest tylko wyimaginowaną wyobraźnią Autora zaznacza na końcu
książki. Prawdziwy kryminalny rarytas wśród powieści historycznych.
Bernard Cornwell, Złodziej z szafotu, wydawnictwo Bellona, kwiecień 2012, przekład: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, oprawa miękka, stron 456.
Aż dziwne że jeszcze sama nie czytałam żadanej jego książki, trzeba to zmienić :)
OdpowiedzUsuńOj, należałoby:)
UsuńŚwietna książka z pogranicza kryminału i powieści łotrzykowskiej. Podobny pomysł w polskiej literaturze realizuje Mariusz Wollny w cyklu Kacper Ryx, który gorąco polecam
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie, bo nawet nie słyszałam chyba:)
UsuńKoniecznie muszę dorwać :)
OdpowiedzUsuńCaitri to również Twoje klimaty, więc spodoba Ci się:)
UsuńNo proszę, to Cornwell i w kryminałach się sprawdza.
OdpowiedzUsuńWłaściwie wole go w takiej odsłonie choć wszyscy zachwycają się trylogią arturiańską.
Usuń