Nie wiem jak wy, ale ja, kiedy zaczynają się zimne dni, w okresie jesieni i
zimy, bardzo lubię smakować nalewki (i nie piszę tego dlatego, bo wyrażam opinię o książce). W ostatnich latach nie miałam jednak za
wiele ku temu możliwości z powodu przyjścia na świat dzieci. Należę do tego
kręgu ludzi, którzy są nastawieni anty wobec picia jakiegokolwiek alkoholu w
okresie ciąży i karmienia piersią.
O ile wiem, jak się robi wino, choć
specem w tym zakresie jest mój tata, to o tyle nie za bardzo kojarzyłam
proporcje związane z nalewkami. Bardzo dobre receptury znalazłam w książce Piotra
Adamczyka, który prezentuje nam porady jak dobrze zrobić prawdziwą nalewkę nawiązującą
do polskich tradycji. Jak się okazuje są to przepisy jak najbardziej do
realizacji i proste w przygotowaniu. Oprócz receptur czytelnik odnajdzie w książce
wyjaśnienia skąd wzięły się poszczególne nazwy nalewek, kto wymyślił przepis,
od jakiego okresu zaczęto je pić, kiedy najbardziej cieszyły się popularnością.
I tak nazwa Ajerówki pochodzi od regionalnej nazwy tataraku i nie ma nic
wspólnego z ajerkoniakiem[1],
a Krupnik jest uznawany za jedną z najstarszych wódek polskich, bo w składzie
zamiast cukru obecny jest miód[2].
Z kolei wódka na bazie malin tak zwany malinnik, był najczęściej pity w okresie
saskim[3].
Mowa jest o rodzajach trunków, właściwym ich podaniu oraz o działaniu zdrowotnym,
jeżeli takowe mają, a także o owocach i przyprawach na bazie, których wykonana
jest nalewka. Przykładowo niejaki Kordiał jest nalewką wyśmienicie działającą
na serce[4],
a Dzięgielówka stosowana jest przy zaburzeniach trawienia spowodowanych
niedoborem soku żołądkowego, żółci i soku trzustkowego, przy braku łaknienia,
skurczach żołądka i osłabieniu ruchów perystaltycznych jelit[5].
Autor odwołuje się do fragmentów źródeł, gdzie mowa jest o omawianej
nalewce czy też ogólnie o piciu alkoholu. W książce przeczytać można również o
kieliszkach do nalewek stosowanych w danym czasie i karafkach do ich
przechowywania. Jak dla mnie jest to pozycja bardzo ciekawa i na pewno
wykorzystam niektóre receptury do własnych prób zrobienia nalewki.
Piotr Adamczyk, Nalewki staropolskie. Tradycja na współczesnym stole, wydawnictwo Świat Książki, październik 2012, stron 128.
*zdjęcia własne
W grudniu wybieram się na spotkanie poświęcone Kresom, na którym będzie mowa między innymi o "naftusi". Czy o tym trunku też jest napisane?
OdpowiedzUsuńnie, nie ma takiej nazwy:)
UsuńDzięki Bogu wnuki rosną zdrowo, więc okres ciąży i karmienia piersią owinął szal niepamięci, zatem z rozkoszą mogę oddać się kontemplacji tematu i nalewek. Lubię tę tradycję na polskim stole. Na zdrowie:)
OdpowiedzUsuńNa szczęście moje dzieci rosną szybko:)
UsuńRobiłam kiedyś nalewki, ot tak, bez podbudowy teoretycznej. Przydałaby mi się taka książka :)
OdpowiedzUsuńTo TEN Adamczyk :> ? Jeśli tak, to ręce opadają...
OdpowiedzUsuńNie:) Adamczyk od nalewek popełnił jeszcze "Kuchnię staropolską". Zbieżność:)
Usuń