26 lipca 2012

Roland Topor, Chimeryczny lokator.

Roland Topor bliżej właściwie do tej pory był mi znany, jako Autor grafik niż powieści. A poznając go bliżej, to muszę stwierdzić, że nie za bardzo ciągnęło mnie do jego twórczości. Daleko mi do fascynacji i zachwytu nad utworami pełnymi odniesień do absurdu i groteski, w których dominuje wszechobecny niepokój, symbole i czarny humor.

Chimeryczny bohater to powieść, w której ów wskazany niepokój wraz z upływem przeczytanych stron rośnie coraz bardziej aż do finalnego apogeum. Niezmiernie udziela się to czytelnikowi. Owym tytułowym bohaterem jest Trelkovsky, który wprowadza się do wynajętego mieszkania. Wszystko byłoby jak to jest zwykle, gdyby nie to, że poprzednia lokatorka Simone Choule to niedoszła samobójczyni, a wokół mieszkają niecodzienni sąsiedzi, którzy za wszelką cenę chcą dostosować nowego mieszkańca kamienicy do swoich potrzeb i racji. Starają się przede wszystkim wykorzystywać manipulacje, wywoływać lęki i uczucie strachu, wpływać na zachowanie. Poprzez intrygi i szalbierstwo potrafią posunąć się nawet do kradzieży walizki lokatora, aby dowiedzieć się, co nieco o jego przeszłości. Trelkovsky takim łatwym materiałem na bezwarunkowe podporządkowanie nie jest, za to do końca nie wie czy dzięki intrydze sąsiadów czasem nie popadł w obłęd. Czytelnika z kolei nurtują pytania czy to sąsiedzi są dziwni czy to, aby Trelkovsky nie jest za bardzo wrażliwy.

Specyficzna atmosfera zbudowana przez Topora bardzo niepokoi, ale jednocześnie nie pozwala nam odłożyć książki. Historia w niej przedstawiona na długo zostaje w pamięci. Warto wspomnieć, że na podstawie książki powstał w 1976 roku film Romana Polańskiego pod tytułem Lokator.



Roland Topor, Chimeryczny lokator, wydawnictwo Replika, czerwiec 2012, oprawa miękka, stron 200.

7 komentarzy:

  1. O kurcze, chyba wreszcie coś nowego ;) poza tym brzmi psychologicznie, więc coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe to nie jest, raczej w nowym wydaniu rzekłabym:)

      Usuń
  2. myślę, że byłabym zadowolona z lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Lokatora" wspominam z dreszczykiem. Brrr.... A Topora czeka w kolejce "Bal na ugorze". Za groteską nie przepadam, myślałam, że to podsumowanie życia artysty. No, zobaczę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam wierzę na słowo, że to mocna rzecz. Choć serce skradł mi Polański i jego Trelkovski jest już nie do przebicia. Ależ okładka! W pewnym sensie logiczna, te krzyczące usta z wybitym zębem, ale mimo to dziwna.
    Pozdrawiam!
    Cieszę się, że dodałaś opcję komentowania za podaniem adresu URL, bo inaczej nie mogłam się przecisnąć, pozapominały mi się własne hasła (Google) i ciągle mnie odrzucało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka nawiązuje raczej do grafik Topora, którego twórczość inspirowana była surrealizmem, pełna groteski. Ja za tym kierunkiem w sztuce raczej nie przepadam.

    dziękuję, że zawitałaś w progi:)

    serdeczności

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.