Roland Topor bliżej właściwie do tej pory był mi
znany, jako Autor grafik niż powieści. A poznając go bliżej, to muszę
stwierdzić, że nie za bardzo ciągnęło mnie do jego twórczości. Daleko mi do fascynacji
i zachwytu nad utworami pełnymi odniesień do absurdu i groteski, w których dominuje
wszechobecny niepokój, symbole i czarny humor.
Chimeryczny
bohater to powieść, w której ów wskazany niepokój wraz
z upływem przeczytanych stron rośnie coraz bardziej aż do finalnego apogeum. Niezmiernie
udziela się to czytelnikowi. Owym tytułowym bohaterem jest Trelkovsky, który
wprowadza się do wynajętego mieszkania. Wszystko byłoby jak to jest zwykle,
gdyby nie to, że poprzednia lokatorka Simone Choule to niedoszła samobójczyni, a
wokół mieszkają niecodzienni sąsiedzi, którzy za wszelką cenę chcą dostosować
nowego mieszkańca kamienicy do swoich potrzeb i racji. Starają się przede
wszystkim wykorzystywać manipulacje, wywoływać lęki i uczucie strachu, wpływać
na zachowanie. Poprzez intrygi i szalbierstwo potrafią posunąć się nawet do
kradzieży walizki lokatora, aby dowiedzieć się, co nieco o jego przeszłości. Trelkovsky
takim łatwym materiałem na bezwarunkowe podporządkowanie nie jest, za to do końca
nie wie czy dzięki intrydze sąsiadów czasem nie popadł w obłęd. Czytelnika z
kolei nurtują pytania czy to sąsiedzi są dziwni czy to, aby Trelkovsky nie jest
za bardzo wrażliwy.
Specyficzna atmosfera zbudowana przez Topora bardzo
niepokoi, ale jednocześnie nie pozwala nam odłożyć książki. Historia w niej
przedstawiona na długo zostaje w pamięci. Warto wspomnieć, że na podstawie książki
powstał w 1976 roku film Romana Polańskiego pod tytułem Lokator.
O kurcze, chyba wreszcie coś nowego ;) poza tym brzmi psychologicznie, więc coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNowe to nie jest, raczej w nowym wydaniu rzekłabym:)
Usuńmyślę, że byłabym zadowolona z lektury :)
OdpowiedzUsuń"Lokatora" wspominam z dreszczykiem. Brrr.... A Topora czeka w kolejce "Bal na ugorze". Za groteską nie przepadam, myślałam, że to podsumowanie życia artysty. No, zobaczę:)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie jak ja:)
UsuńJa tam wierzę na słowo, że to mocna rzecz. Choć serce skradł mi Polański i jego Trelkovski jest już nie do przebicia. Ależ okładka! W pewnym sensie logiczna, te krzyczące usta z wybitym zębem, ale mimo to dziwna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się, że dodałaś opcję komentowania za podaniem adresu URL, bo inaczej nie mogłam się przecisnąć, pozapominały mi się własne hasła (Google) i ciągle mnie odrzucało.
Okładka nawiązuje raczej do grafik Topora, którego twórczość inspirowana była surrealizmem, pełna groteski. Ja za tym kierunkiem w sztuce raczej nie przepadam.
OdpowiedzUsuńdziękuję, że zawitałaś w progi:)
serdeczności