6 lipca 2012

Candace Camp, Czarny brylant.


Czarny brylant autorstwa Candace Camp to kolejna książka, pozwoliła mi znieść kolejny dzień upałów. To również następna książka, w której właściwie dominuje przygoda, a watki romansowe są spełniają role pewnego wisienkowego dodatku.

Czytelnik wkracza w dość oryginalną jak na arystokratów rodzinę Morelandów. Księżna to była socjalistka, silna osobowość kobieca, która wyszła za mąż z miłości za księcia – pasjonata starożytności. Ich dzieci są właściwie odchowane i mają swoje dość nietypowe pasje. Jedyny kłopot sprawiają małoletni bliźniacy. W związku z tym, że nikt jakoś nie chce zająć się przygotowaniami do ślubu i wesela Olivii, to na Kyrie spoczywa cały ten ambaras z przyjmowaniem i rozlokowaniem gości z rodziny, wydawaniem poleceń służbie, sprawowaniu opieki nad bliźniakami i nie dopuszczaniu do żadnej z ich strony nieprzewidzianej akcji. W tej całej bieganinie, Kyria w dość nietypowy sposób poznaje przyjaciela pana młodego Amerykanina Rafe’a McIntyre’a. Ślub siostry Kyrii przebiega bez zakłóceń, poza małym wyjątkiem, o którym nie dowiedzieli się jednak goście. Rafe jest świadkiem napadu, a ofiara przekazuje mu wiadomość dla Kyrii. Okazuje się, że jest to przepięknie rzeźbiona szkatułka z czarnym brylantem. Dlaczego nieznajomy pojawił się w posiadłości, czemu szukał Kyrii i jaki sekret związany jest ze szkatułką – na te i inne pytania będzie próbowała szukać odpowiedzi Kyrie wraz ze wspierającym ją przystojnym Rafem.

Autorka wykorzystała w swojej opowieści, przekaz związany z wizją cesarza Konstantyna I Wielkiego mówiącej o krzyżu i słowach In hoc signo vicens (pod tym znakiem zwyciężysz) przed bitwą przy Moście Mulwijskim w roku 312, która po dziś budzi wątpliwości historyków, ale o której można przeczytać w opracowaniach. Źródła potwierdzają, że jego żołnierze ruszyli do walki, mając tarcze opatrzone niebiańskim znakiem Bożym, monogramem chi–rho. Tworzyły go dwie splecione greckie litery: chi (X) oraz rho (P). W ikonografii chrześcijańskiej stały się one później symbolem Chrystusa. Niesiono także sztandar – labarum, który był ozdobiony wieńcem z monogramem chi–rho w środku. Do niego również nawiązuje Autorka, jak też do kultów bogiń wywodzących się z Mezopotamii. To co już jest fikcją wskazuje sama autorka w słowie wstępnym.

Książka napisana jest przystępnym językiem, a odkrywanie tajemnicy wraz z Kyrią jest interesujące dzięki wyobraźni i pomysłowości Camp. Akcja wartka i sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Na drodze Kyrie i Rafe’a staną dość nietuzinkowe osoby, a niespodzianek jest niemało.  Dobra lektura.


Candace Camp, Czarny brylant, wydawnictwo Harlequin/Mira, 29.06.2012, Seria: Powieść Historyczna, okładka twarda, stron 416.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.