Lindsey jest jednak niedościgniona jak na razie w romansach
historycznych przez mnie ostatnio czytanych. Pisze znakomicie, ma niebagatelne słownictwo
i lekkie pióro, co więcej nie ulega schematom, a stara się, aby każda jej książka
miała moc przyciągającą a o jej istocie stanowiła wśród wielu podobieństw jasna
odmienność. Poza tym jak nikt inny dba o szczegóły, buduje i koncertuje się również
na elementach związanych z tłem historycznym, potrafi nadspodziewanie sugestywnie
i plastycznie, acz w krótkich zdaniach dokonać opisów związanych z krajobrazem,
wyglądem pokojów, zakładanych ubrań. Dodać do tego trzeba to, że wymyślając
historię miłosną, przede wszystkim trzyma się mocno ziemi, nie fantazjuje za
nadto, daje do zrozumienia, że być może taka historia mogła się w przeszłości wydarzyć.
Ophelia Reid to młoda kobieta, prawdziwa piękność, anioł,
debiutantka brylująca na londyńskich salonach. Zawsze otoczona wianuszkiem
adoratorów, fałszywych przyjaciółek i mężczyzn, którzy nie poznając jej wnętrza
oświadczali jej się. Złośliwa, krnąbrna, majestatyczna, wyniosła, królowa lodu,
wypełniająca wolę ojca, dziewczyna, którą właściwie nikt nie lubi. Właśnie ku
rozpaczy ojca, dla którego liczy się tytuł i pieniądze, zerwała ku radości
niedoszłego pana młodego, po raz drugi swoje zaręczyny ze Szkotem Duncanem. Za wszelką cenę i szybko pragnie wyjechać z posiadłości
Duncana, nie wie jednak, że ten zakłada się z lordem Raphaelem Lockem. Ten
ostatni porywa Ophelię do oddalonej rodzinnej posiadłości i gotuje jej niezłą przeprawę
po gorących węglach pragnąc zmienić zachowanie złośnicy. Przebywanie pod jednym
dachem z piękną kobietą odbije się jednak rykoszetem na synu księcia.
Lindsey nie wymyśliła niczego odkrywczego, bo ona niewinna,
on doświadczony i nie myśli się żenić w tym stuleciu. Potrafiła jednak stworzyć niebagatelną
opowieść z dialogami zbudowanymi na bazie humoru, złośliwych podtekstów przy
udziale szczypty ironii. Książkę czyta się szybko i znakomicie przy nie
wypoczywa. Wielbiciele gatunku nie będą rozczarowani.
Świetna, bo czytałam, ale są jeszcze lepsze :)
OdpowiedzUsuńKobieta fajowo pisze :) Jej książki jak Camp zawsze trafione w nasz gust :)
O Sabinko, muszę poszperać na Twoim blogu:)
UsuńSerdeczności
Uwielbiam romanse, wręcz je pochłaniam :) Jeśli będę miała okazję, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa też, co nie przeszkadza mi czytać też innego rodzaju literatury:)
UsuńZ romansami jest jak z fantastyką, albo je lubisz, albo je nienawidzisz:) wolę romanse i to historyczne:D
pozdrawiam
no cóż, jedna nie moja tematyka, dlatego tę sobie odpuszczam
OdpowiedzUsuń