30 stycznia 2012

Andrew Roberts, Napoleon i Wellington. Długi pojedynek.


Andrew Roberts postanowił napisać dość niezwykłą i oryginalną książkę, która według niego nie miała być w założeniu biografią życia ani Napoleona I, ani Wellingtona. Stanowić ma raczej analizę ich osobistych relacji i ukazaniu drogi, jaką ta relacja przeszła przez lata ich kariery[1]. Nie jest to zabieg łatwy, tym bardziej, że Napoleon i Wellington nigdy się nie spotkali ani nawet nie korespondowali ze sobą. Co więcej stoczyli ze sobą tylko jedną bitwę pod Waterloo 18 czerwca 1815 roku. 

Autor koncentruje się na tym, co oni o sobie myśleli, mówili i pisali. Andrew Roberts analizuje ciągle ich zmieniające się relacje i ukazuje jak Napoleon i Wellington cenili nawzajem swoje umiejętności dowódcze. Dokonuje swoistego porównania dróg kariery dowódców i poszukuje podobieństw. Tych znajduje nie mało: obaj urodzili się w 1769 roku, choć nie wiadomo dokładnie, którego dnia; zmieniali nazwiska; byli przystojni, ale nie znaleźli szczęścia w małżeństwie; radzili sobie z matematyką i studiowaniem map. Porównuje ich pochodzenie, wykształcenie, poglądy polityczne, uprzedzenia, ulubione taktyki bitewne. Zaznacza zmianę w stosunkach między Napoleonem a Wellingtonem. Nowa faza rozpoczęła się po odparciu Massény spod linii Torres Verdas w 1810 roku. Do tej pory Napoleon pogardzał Wellingtonem i uważał go za „generała sipajów” lekceważąc umiejętności wojskowe przeciwnika. Od wspomnianego momentu w wypowiedziach cesarza czuć respekt dla zdolności Wellingtona. Gdy Napoleon przebywał na Elbie, to Wellington został mianowany ambasadorem i pojawił się w Paryżu. Z kolei w 1815 roku ten ostatni miał szczęście, bo gdy Napoleon lądował w Prowansji, Wellington przebywał na kongresie wiedeńskim. Punktem kulminacyjnym książki jest bitwa pod Waterloo. Angielski dowódca przyglądając się przez lunetę liniom wroga miał powiedzieć: „Tan gość nie ma pojęcia, jakie niewyobrażalne lanie dostanie, nim ten dzień się skończy”[2]. W dodatku w czasie bitwy miał wyrazić się o Napoleonie: „W cholerę z nim, wychodzi na to, że zwykły z niego tłumok”[3]. Wellington zapytany, czy widział Napoleona w czasie bitwy, miał odpowiedzieć: „Nie, nie mogłem – dzień był ciemny – w powietrzu dało się czuć deszcz”[4]. Zarówno wokół Napoleona jak i Wellingtona wyrósł kult jednostki. Faktem jest również, że Wellington zbierał pamiątki po swoim przeciwniku, a pokonanie Napoleona uważał za pewnego rodzaju misję. Nawet po śmierci Napoleona, Wellington pisał o nim i analizował minioną bitwę. Ostatnia uwaga Wellingtona o Napoleonie była napisana przez niego na dziesięć dni przed śmiercią w 1852 roku. Dowódcy mieli także niezwykłe pogrzeby. Według Autora, który dokonuje porównań sarkofagów, pochodów i powozów pogrzebowych oraz cała organizację pogrzebów, wynik tej drugiej bitwy był remisowy.

Spod pióra Andrew Roberts’a powstała książka pełna porównań i analiz dotyczących dowódców wojskowych. O ile o Napoleonie każdy może coś powiedzieć, o tyle już nie jestem tego taka pewna, jeśli chodzi o osobę Wellingtona. Książka na pewno bardziej przybliża czytelnikowi tę postać. Nie jest łatwo napisać taką książkę. Być może jest to wyobrażenie, które wynika z przytoczenia przez autora wielu źródeł. Można wśród nich odnaleźć liczne fragmenty pochodzące z ówczesnej prasy, listów, pamiętników, dzienników, w których Napoleon wypowiada się o Wellingtonie i na odwrót. Autor powołuje się na badania innych historyków. Warto nadmienić dla zainteresowanych lekturą w szerszym kontekście, że w książce odnaleźć można mapy, fotografie rycin i obrazów, chronologię porównawczą Napoleona i Wellingtona, bibliografię, indeks. Warto!


[1] A. Roberts, Napoleon i Wellington. Długi pojedynek, Zakrzewo 2011, s. 9.
[2] Tamże, s. 212.
[3] Tamże, s. 219.
[4] Tamże, s. 228.


Andrew Roberts, Napoleon i Wellington. Długi pojedynek, wydawnictwo Replika, listopad 2011, przekład: Mateusz Fafiński, oprawa twarda z obwolutą, stron 436.

2 komentarze:

  1. Zastanowię się nad tą publikacją. Napoleon jest jedną z moich ulubionych postaci historycznych. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nati, jeżeli jedną z ulubionych to jak najbardziej powinnaś przeczytać, warto!

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.