Seria: Powieść Obyczajowa
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-238-6572-8
Premiera: 18.03.2011
Miałam możliwość przeczytania drugiej części serii Kronik Portowych autorstwa Sheryll Woods. Nic dziwnego, że Autorka cieszy się popularnością, bo sama coraz bardziej jej pisanie lubię.
Wracamy do historii rodziny O’Brien i do miasteczka Chesapeake Shores. Tym razem poznajemy bliżej młodsza siostrę Abbey – Bree. Akcja rozpoczyna się parę tygodni po zorganizowania przyjęcia z okazji otwarcia pensjonatu Jess. Bree O’Brien nie ma na razie zamiaru wyjeżdżać z rodzinnego miasta, które opuściła sześć lat temu. Zresztą tak właściwie nie ma, po co wracać do Chicago. Jej związek z dramatopisarzem Mattym nie układał się, o ostatnia jej sztuka poniosła dotkliwą klapę na deskach teatru. Krytycy pastwili się nad biedną Bree w prasie zapominając o tym, że parę lat wcześniej pisali o odkrytej i utalentowanej młodej dramatopisarce. Teraz ich zdaniem dwudziestosiedmioletnia kobieta wypaliła się. Bree postanowiła jakiś czas odpocząć od pisania, dać sobie szansę w roli kwiaciarki i pozostać w Chesapeake Shores. Nie jest to łatwe, bowiem musi uporać się z przeszłością. Na jej drodze stanie dawny chłopak Jake Collinsem, a jak wiadomo stara miłość nie rdzewieje, tym bardziej, że miłość była prawdziwa, szczera, a wspólna przyszłość zaplanowana. Czemu więc tak naprawdę Bree wyjechała?
Bree jest oczywiście postacią pierwszoplanową. Nie należy jednak zapominać o tym, że głowa rodziny Micke pragnie odbudować swoje relacje z byłą żoną Megan. Po za tym rodzice nadal pracują nad polepszeniem kontaktów z dziećmi, a zważywszy na to, co się stało w przeszłości, nie jest to łatwe. Ostoją wszystkiego wydaje się być babcia Nell. Niespodziewanie w rodzinnym mieście zjawia się też przebywający w Iraku Kevin, który potrafił zaskoczyć całą rodzinę.
Powieść utrzymana w tej samej konwencji, co część pierwsza. Miałam wrażenie, że czytam kolejny rozdział, ale tym razem z perspektywy życia drugiej siostry. To mile mnie zaskoczyło. Książka dosłownie pochłonęłam, bowiem perypetie rodziny O’Brien potrafią mocno zaciekawić. Po za tym urzeka małe nadmorskie miasteczko, gdzie wszyscy się znają, wszystko o sobie wiedzą i w którym panuje bardzo ciepła atmosfera.
Polecam serdecznie wszystkim, którzy przeczytali już „Smak marzeń”. Nie zawiedziecie się. Warto nadmienić, że część trzecia zatytułowana „Światła portu” ukaże się już w połowie kwietnia.
Już prawię kończę i jestem co raz bardziej pewna, że uwielbiam styl pisania autorki!!
OdpowiedzUsuńno i właśnie... mnie Smak marzeń nie zauroczył. Owszem fajna historyjka, ale jak dla mnie znacznie przesłodzona i aż nadto nierealna. Ale i takie książki czasem warto przeczytać... czy sięgnę po część drugą? Na pewno dokładnie tę sprawę przemyślę, a jeśli będę miała sposobność... to czemu nie?
OdpowiedzUsuńSil dla mnie jest to wspaniały odpoczynek o poważnej literatury, które przez lata czytałam i jak widać czytam. Czasem warto przeczytać coś dla przyjemności, aby umysł nie zwariował:)Wobec tego lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńSabinko czekam na Twoją więc recenzję:)
pozdrawiam serdecznie
o jejkuuuuu, a do mnie dotarła książka w piątek i już nie mogę się doczekać kiedy po nią sięgnę. Byłam zauroczona 1 częścią :)
OdpowiedzUsuńPierwszej części nie czytałam, ale ta pozycja wydaje mi się bardzo interesująca. I do tego ta piękna okładka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
montgomerry - zgadzam się z Tobą :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, dlatego do każdej lektury podchodzę indywidualnie :)
Staram się by powieści były urozmaicone, wszystko zależy od mojego nastroju i apetytu na daną powieść :)
Taka już jestem, chyba dziwna i lekko szturchnięta :)
Po waszych zachętach jak najszybciej zabieram się za "Smak marzeń ", a potem za tę pozycję :-]
OdpowiedzUsuńSabinko każdy ma swój gust i tym się powinien kierować, a nie patrzeć na innych. Nie jesteś więc "szurnięta":)
OdpowiedzUsuńKasandro zgadzam się, mnie również urzekła oprawa graficzna serii.
Dziewczyny książkę polecam, ale warto najpierw przeczytać "Smak marzeń".
pozdrawiam serdecznie