Wydawnictwo: Walkowska
Październik 2010
ISBN: 978-83-61805-22-9
Liczba stron: 272
„Pałac z Lusterkami” Anny Pasikowskiej to opowieść o trzydziestoczteroletniej kobiecie, która postanawiała na nowo rozpocząć swoje życie. Do tej pory nie była rozpieszczana pozytywnymi doznaniami i doświadczeniami. Zarówno w dzieciństwie jak i w okresie swojej młodości nie zaznała tak naprawdę prawdziwej miłości rodzicielskiej. Rodzice byli stanowczy, wymagający i dobierali sobie przyjaciół pod względem posiadania majątku. Dziewczyna przez lata czuła się zaniedbywana. Gdy pokochała ze wzajemnością mężczyznę, ten nie zyskał uznania w oczach jej rodziców. Postanowiła, więc na dobre opuścić Szczecin i zamieszkać z mężem Warszawie. Data 11 września zaważy na jej dalszej przyszłości, która nie będzie należeć do szczęśliwych.
Po latach nasza bohaterka o niespotykanym imieniu – Honorata - wraz z córką Małgosią postanawia jednak zacząć swoje życie na nowo i wrócić do rodzinnego miasta. W pociągu poznaje przesympatycznego starszego pana, któremu nie wiadomo, dlaczego dla samej siebie, opowiada historię swojego życia. Zafrasowany pan Andrzej składa Honoracie niecodzienną propozycję. Od tej pory życie Honoraty i jej córki ulega radykalnej zmianie. Zazna jednak nie tylko miłości, ale i cierpienia. Po za tym czekają ją trudne wybory.
Anna Pasikowska prezentuje nam baśń dla dorosłych. To historia Kopciuszka, który ma okazję zamieszkać w pałacu – starej poniemieckiej willi, której ściany wysadzane są kawałkami z lustra. Tak dom pamiętała zresztą z dzieciństwa. Pojawia się też królewicz i jest wielkie wieczorowe przyjęcie. Nic jednak nie jest ani łatwe ani proste. Powikłane są stosunki Honoraty z rodzicami i dziwne jest to, że już po pierwszym przypadkowym spotkaniu kobieta zupełnie rezygnuje z odbudowania utraconych więzi rodzinnych. Mamy tu też wielką dawkę cierpienia i bólu.
Powieść nie ma jednak nic z infantylności. Co prawda denerwujące jest to, że dialogi są tak czasami przesłodzone, eleganckie, że aż przy tym mdłe. Tak jakby wszyscy łącznie z Honoratą przeszli jakąś szkołę ogłady. Oczywiście mam świadomość, że rodzina Wysocickich ma arystokratyczne pochodzenie. Jedyny wyjątek stanowi tu wykreowana postać ekscentrycznej babci, szalonej kobiety ponad osiemdziesięcioletniej, wielbicielki starych samochodów i historii Szczecina. Historia jej życia jest moim zdaniem ukazana przez Autorkę z ciekawej strony, po za tym łączy się ona z wydarzeniami mającymi miejsce na tzw. ziemiach odzyskanych po II wojnie światowej. Z kolei zachowanie samej Honoraty trochę mnie denerwowało. Niby stara się być silna, ale z drugiej strony jest wewnętrznie rozbita. Jej częste biadolenie na los, rozpamiętywanie, rozdrapywanie starych ran, nawet na nowym miejscu.
Mimo wszystko książka może napawać optymizmem i dodać wiary w nadchodzącą przyszłość szczególnie tym osobom, które borykają się z wielkimi życiowymi trudnościami i są na tak zwanych życiowych zakrętach i w momentach dokonywania wyborów. Powieść napisana jest prostym i klarownym językiem. Jedyny mankament to niestety zbyt mała czcionka. Czytanie takiej książki na dłuższą metę jest bardzo meczące. Mimo to polecam, bo jest to spora dawka energii.
Cóż... Mdłe dialogi, cierpienie, marudzenie, nieszczęśliwa przeszłość i złe stosunki rodzinne. Obok tego: miłość, optymizm, ekscentryczna staruszka (możesz napisać, czy mówi ona sporo o swoich zainteresowaniach historią Szczecina? A dokładniej: o samym Szczecinie? Bardzo lubię poznawać bliżej miasta, które oglądam tylko na pocztówkach i cieszę się, kiedy w książkach z miasta również czyni się bohatera) - toż to mieszkanka wybuchowa! Ale skrajności z reguły odbieram dobrze - jednostajność przytłacza, a takie nagromadzenie emocji może dodać lekturze kolorytu :) Mała czcionka co prawda mnie przeraża i na samą myśl o niej zaczynają boleć mnie oczy, ale chyba da się to znieść, prawda?
OdpowiedzUsuńNa książkę tę może natychmiast się nie rzucę, ale jeśli nadarzy się okazja, to chętnie ją poznam.
mnie ta książka nie kupiła. Czytałam... może raczej powinnam napisać, że się starałam. Nie dotrwałam do końca. Może to o mnie najlepiej nie świadczy, bo nie dałam rady. Dla mnie zbyt infantylna, zbyt kopciuszkowata, zbyt przesłodzona i zbyt nierealna...
OdpowiedzUsuńFutbolowa mowa jest o sytuacji Niemców po II wojnie świtowej, braku dla nich akceptacji przez Polaków, ukrywaniu się i częstej zmianie tożsamości na polską. Babcia opiekuje się muzeum, które zajmuje się zbieraniem pamiątek przedwojennego Szczecina. Wspomniane są stare kamioenice, wille, wnętrza i fotografie. To chyba byłoby tak w skrócie tyle:)
OdpowiedzUsuńSil rozumiem Cię:) Każdy jednak obiera kisiązki na swój sposób. Ja mam ten czas, że doskonale pasują mi cukierkowate opowieści:)
pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za odpowiedź :) Z ciekawością kiedyś sięgnę po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńO tej książce wiem od niedawna, ale wydaje mi się, że warto ją nabyć ;)
OdpowiedzUsuńFutbolowa proszę bardzo:)
OdpowiedzUsuńBujaczku można przeczytać i się odprężyć:)
pozdrawiam serdecznie