Antoni
Belina Brzozowski (1914-1995) był synem Zenona Beliny Brzozowskiego (1877-1940)
i Izabelli Krasińskiej, córki Józefa hr. Krasińskiego i Heleny ze Stadnickich z
Radziejowic położonych niedaleko Warszawy. Tam też Izabella się urodziła, a
rodzice pana Antoniego wzięli ślub.
Kozłówka z moich wspomnień to książka
bardzo interesująca. Pan Antoni opowiada ze szczegółami o rozkładzie wszystkich
pomieszczeń w pałacu i budynków wokół niego, obchodzonych świętach, pracy,
polowaniach i zabawach towarzyskich. Czyni to z wielką starannością,
wnikliwością i staroświecką elegancją. Charakteryzuje także członków rodziny
Zamoyskich i Brzozowskich. Przede wszystkim opisuje życie codzienne i perypetie
chłopięcego wieku.
Dlaczego
Kozłówka, a nie miejsce urodzenia autora: Sokołówka. Otóż dwie rodzone siostry
pana Antoniego poślubiły dwóch rodzonych braci Zamoyskich. Autor wspomina, że
Leszka (Aleksandra) Zamoyskiego (1898-1961) poznał w roku 1924, kiedy chodził
już do szkoły Stanisława Kostki w Warszawie. Wszystkie starsze siostry przebywały
w tym czasie w klasztorze Sacré Coeur w Zbylitowskiej Górze niedaleko Krakowa.
Leszek wtedy był już w wojsku, a odwiedzając Warszawę poznał siostrę pana
Antoniego – siedemnastoletnią uczennicę, Jadzię (1908-1998). Jeszcze w tym
samym roku odbyły się zaręczyny Jadzi i Leszka, która jeszcze na rok wróciła do
Sacré Coeur. Na początku roku 1925 rodzice młodych uzgodnili datę ślubu na 3
maja. Ślub miał miejsce w Częstochowie, w kaplicy przed obrazem Matki Boskiej i
celebrowany był przez kardynała Krakowa księcia Sapiehę. Od tego właśnie
momentu rozpoczęły się coraz częstsze wyjazdy Brzozowskich na święta i wakacje
do Kozłówki.
12 września
1926 roku w Kozłówce w kaplicy pałacowej miał miejsce ślub młodszego brata
Leszka – Michała (1901-1957), z drugą starszą siostrą pana Antoniego – Marysią
(1902-1982). „Po ślubie Michałowie wsiedli do powozu, który cały był pokryty
różami, a ciągnięty przez sześć ogierów” (s.83). W podróż poślubną młodzi
wybrali się do Paryża. Powrócili do Kozłówki w parę miesięcy później i tu
urodził się ich syn Wojtek. W 1927 wyjechali do Afryki, do Angoli, na kupioną
tam plantację kawy zwaną „Boa Serra”. Ich syn, Wojtek pozostał pod opieką
Leszków w Kozłówce. W 1935 roku Michałowie powrócili do Kozłówki na pół roku, a
potem wyjechali do Angoli na stałe zabierając Wojtka. Na świat przyszedł ich
drugi syn – Maciej, który zmarł w wieku 13 lat. Antoni Belina Brzozowski spisał
również dalsze losy rodziny Zamoyskich na emigracji…
Wspomnienia
zostały wydane przez Muzeum w Kozłówce dzięki przekazanym zapiskom przez żonę
Antoniego, Irenę Brzozowską. Stanowią unikatowy dokument dotyczący życia
codziennego mieszkańców pałacu w Kozłówce. W pięknie wydanej pozycji odnaleźć
można liczne zdjęcia pochodzące z rodzinnych archiwów rodzin Brzozowskich i
Zamoyskich oraz muzeum. Książkę czyta się szybko, ale do fragmentów tekstu i
fotografii wraca się często. Antoni Belina Brzozowski zmarł w Montrealu 10
marca 1995 roku. Miesiąc przed śmiercią skończył pisać wspomnienia… To jedna z tych lektur, która zapada w pamięć.
Antoni Belina Brzozowski, Kozłówka w moich wspomnieniach 1924-1942, Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, wydanie 2005, opracowała Grażyna Antoniuk, okładka twarda, stron 125.
Piękna książka.
OdpowiedzUsuńMam, posiadam na jednej z honorowych półeczek.
Na uwagę na pewno zasługuje wydanie, choć w moim egzemplarzu (mam już jakiś czas) złocone literki okładki już nieco się wycierają.
Bardzo ciekawe fotografie! Dla wszystkich zainteresowanych dziejami polskiej arystokracji i rodowych rezydencji - pozycja obowiązkowa!
Dobrze, że przypomniałaś.
A to wszystko dzięki muzealnej bibliotece i szukaniu powiązań rodzinnych Krasińskich :) Bardzo mi się podobała:)Archiwalne, przedwojenne zdjęcia wnętrz poruszają serce.
UsuńMyślę, że warto pisać o takich książkach wydawanych przez muzea, bo one giną w natłoku innych wydawnictw.
Dziękuję :)
W Kozłówce zapamiętałam m.in. srebrne zabawki należące prawdopodobnie niegdyś do samego Zygmunta Krasińskiego. Eksponowane są w specjalnej szklanej gablotce. Urokliwe - fotelik, instrumenty muzyczne, koszyki, dzbanuszki.
UsuńDo Kozłówki mam wielki sentyment, nie tylko jest to jedno z najlepiej zachowanych polskich muzeów-rezydencji, ale także ze względu na zbiory zgłaszam się często do nich po ilustracje do własnych książek. Tak będzie też w przypadku przygotowywanej obecnie książki :)
W Kozłowce bodajże jeszcze w październiku, ma być sesja naukowa związana z ikonografią dzieci, zabaw, nauki, dziecięcej mody, gier i zabawek, literatury dla dzieci, podręczników, poglądów na wychowanie, opieki nad dzieckiem (mamka, guwerner). Jest też wystawa "Bakalaureaty arystokraty. Wychowanie i edukacja dzieci w minionych wiekach".
UsuńBylam w Kozłowce wiele lat temu i oczywiście zachwycona :)
Nie znałem tej książki. Muszę ją przeczytać! Przy okazji przypomniałaś mi, że miałem wybrać się do Kozłówki. Ostatni raz byłem tam jakieś 10 lat temu. Czas odświeżyć pamięć :) Zwłaszcza, że mam niedaleko.
OdpowiedzUsuńJak niedaleko to koniecznie powinieneś:)
Usuń