Nie pytajcie się jedynie tylko, kiedy przeczytam. Jestem jednak usatysfakcjonowana, bo powoli wracam do korzeni. Po raz pierwszy chyba na tym blogu prezentuję książki nie całkiem już pierwszej świeżości. Pierwsze trzy fotografie to książki, które zagarnęłam z bibliotecznej półki typu "przygarnij mnie". Do biblioteki chodzę ze Starszą, która wypożycza dziesięć książek - na moją i swoją kartę. Zdaniem mojej córki mi już nic z biblioteki do szczęścia nie trzeba, bo w domu mam dużo książek, co nie znaczy, że nie ma ich Starsza. Młodszy też już jest "zaksiążeczkowany" na odpowiednim poziomie. Więc nie wypożyczam acz szperam po półkach, gdzie są książki, które można zabrać. Ludzie zostawiają niesamowite pozycje. O "zabraniu całego Kraszewskiego" myślałam od dawna dzięki recenzjom pojawiającym się na stronie Projekt Kraszewski, a że tak stał, i stał, i stał, to widocznie na mnie tylko czekał. Nie za bardzo mądre tłumaczenie, które zresztą nie umniejszy ciężaru moim domowym półkom.
efekt przedostatniej wizyty |
efekt ostatniej wizyty |
wynik ostatniej wizyty |
A owe książki poniżej zakupiłam na allegro od jednego intratnie działającego przedsiębiorcy antykwarycznego, bardzo tanio i w dodatku z kurierem za 9,90. Do koszyka wrzuciłam na poczatku multum pozycji, acz po nocy, rozum podpowiedział mi, że przecież nie mogę sobie w dobie domowego kryzysu folgować za bardzo w tym szaleństwie. Mimo to dochodzę do wniosku, że jakoś raz w miesiącu należy takie zakupy czynić dla zdrowia. W ten sposób moja lista będzie się zmniejszać. Jakże cieszyłam się, gdy wykreślałam powyższe z niej pozycje.
Nie oznacza to oczywiście, że teraz będę czytać stare książki. Uwielbiam nowości zwłaszcza te z dziedziny sztuki, kultury i historii. Ale to o tym chyba już wiecie.
I to by było na tyle w nawiasie.
Zacne zakupy, zgadzam się z argumentacją - dla zdrowotności taki czyn jest jak najbardziej wskazany :D
OdpowiedzUsuń"Krystyna córka Lavransa"! Mam stare wydanie, które prawie się rozpada, fajnie byłoby zaopatrzyć się w nieco bardziej nadające się do czytania:)
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za poparcie:)
UsuńO! Czytałam "Krystynę córkę Lavransa", miło wspominam tą lekturę. Chciałam kiedyś dorwać "Pustelnię parmeńską", nie udało się. A tutaj proszę.
OdpowiedzUsuńWarto czasem zaglądać na allegro i w inne miejsca gdzie można tanio przygarnąć książkę.
Uwielbiam takie książki, bo mają w sobie duszę! Są po prostu cudowne :)
OdpowiedzUsuńA dasz link do antykwariusza:-)?
OdpowiedzUsuńNick milion_ksiazek:)
UsuńDziękuję:-)
UsuńKrystyna, córka Lavransa to jest moja lektura marzenie, mam identyczne wydanie Strasznego Dziadunia, zresztą cała Rodziewiczównę mam z tej serii (dokładnie to ciotka ma, ale jeden dom więc co tam). A Kraszewski cudo, cała seria, szkoda, że u mnie w bibliotece nie ma takiej półki:(
OdpowiedzUsuńRodziewiczównę czytałam całą w 7-8 klasie. W domu mam tylko niestety obecnie dwie książki. "Krystyny..." jeszcze w ogóle nie czytałam, więc się cieszę:) A nie wiem czy to cala seria Kraszewskiego, muszę popytać znawców w temacie:D
UsuńNawet nie masz pojęcia jak ci zazdroszczę takich łupów. Nowości książkowe może mieć każdy, gorzej z takimi starociami, książkami z duszą, jak ja je nazywam. szkoda, że część tytułów nie jest wznawiana, np. Kraszewski...Nie wiem czy wynika to praw autorskich, czy może z małego zainteresowania klasyką, małej chodliwości tytułu. Przecież teraz wszystko musi się sprzedawać, przynosić zyski...
OdpowiedzUsuńMiłej lektury, miłego patrzenia na ksiażki. Ja tak mam, często staję przed regałem i patrzę, patrzę...
Ja też mam nawyk patrzenia:))) Mój mąż, mimo, że regał w salonie, stara się nie patrzeć. Ostatnio jednak przyjrzał się i zapytał czy ja aby wiem, że już upycham książki i stawiam podwójnie na regale, który ma ponad dwa lata. Oczywiście, że wiem:)
UsuńBardzo dużo tego :) I nie, nie będę pytać, kiedy to przeczytasz :)
OdpowiedzUsuńAle i tak życzę przyjemnej lektury :)
Kiedy to przeczytasz? ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTutaj akurat czcionka nie należy do tych z rodzaju większych:)
Usuń"Krasiński" Z.Sudolskiego, "Panny Szymanowskie" i "Delfina i inne" B. Krzywobłockiej to bardzo zacne tytuły. Akurat "Delfinę" dałam teraz do oprawy, bo mam wydanie klejone z lat 80. i po prostu rozpadło się.
OdpowiedzUsuńJa również mam książki, które wymagają starań introligatora, zwlaszcza te najstarsze pozycje.
UsuńPodziwiam darmowe zasoby z biblioteki! W mojej bibliotece również zaglądam do tych rozdawanych książek, ale nic zacnego jeszcze nie upolowałam :) Do niedawna traktowałam allegro jako miejsce, gdzie kupowałam głównie rzeczy dla dziecka (no dobrze przede wszystkim chodzi o zabawki), ale ostatnio dokonałam kilku zakupów książkowych. "Panny Szymanowskie" również zakupiłam ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli mam coś kupić, kupuję na allegro. Siedzenie w domu nauczyło mnie szperania po sieci i wyłapywania jak najtańszych okazji.Nie mam zresztą czasu i nie pamiętam kiedy chodziłam sobie ot tak po sklepach.
Usuń"Oldies but goldies" :-) chociaż z Myśliwskim czeka Cię ciężki orzech do zgryzienia :-)
OdpowiedzUsuńZobaczymy:)
UsuńO! Jak miło! Ile fajnych starych książek :)
OdpowiedzUsuńNieważne KIEDY się to w końcu przeczyta, ważne, że są już pod ręką i w odpowiedniej chwili do niej wskoczą :) Panny Szymanowskie kojarzę z niedawnego omówienia na blogu Magdaleny Bioggraff, a Muszyńską-Hoffmannową mam w innym wydaniu, wyobraź sobie, że cieńszą niż Twoja :)
A ja dzisiaj się podłamałam, gdy na stronie biblioteki na Rajskiej przeczytałam, że w kwietniu był kiermasz książek wycofanych... aj, takie coś mnie ominęło, a to przez to, że staram się w bibliotekach jak najmniej bywać, żeby czytać swoje. No i proszę jaki rezultat! Kto wie, co mi koło nosa przeszło!
UsuńNa nick >milion książek< pamiętam, że się nieraz już natknęłam na allegro :)
Ja chodzę dla córki, zapisałam ją do osiedlowej jak miała 2,5 lat i od tamtej pory wypożyczamy. Czasami coś sobie biorę, ale za bardzo nie da mi szperać niestety, a sama sobie też tłumaczę, że w domu czekają do przeczytania inne.
Usuńw mojej bibliotece rowniez jest takie miejsce. Zawsze jest tam pelno Kraszewskiego :). Czasami mozna trafic na nowe wydania... Prawie zawsze wychodze z stamtad z pelna torba ksiazek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M.M :)
O, jejku, Tajemniczy Opiekun!!! Jedna z najcudniejszych książek mojego dzieciństwa. Kocham ją miłością nieustanną!
OdpowiedzUsuńWspaniałe rzeczy zdobyłaś. Jaka szkoda, że w naszej bibliotece nie ma takiej półki. U nas wyprzedają starocie PRL-owskie po złotówce, ale same gnioty...
A ja jeszcze nie czytałam:)
UsuńNawet wśród "gniotów" jest coś z perełek:)
Jeden jedyny raz udało mi się tam trafić na coś ciekawego (z wyjątkiem książek, które już mam oczywiście, bo zawsze tam pełno starych Faraonów, Lalek, Emancypantek i innych perełek w wersji nie nadającej się już do wypożyczania), była to biografia Isadory Duncan (pozdrowienia dla Karoliny:):):)).
UsuńCudowne książki ujrzałam tu u Ciebie na zdjęciu.
"Krystynę córkę Lavransa", całą serię M.Rodziewiczówny i wiele powieści Kraszewskiego czytałam ponad 10 lat temu. Byłam zachwycona tymi książkami. Z chęcią powróciłabym do tych lektur jeszcze raz. Chciałabym również przeczytać ponownie cykl "Dzieje Polski" Kraszewskiego. Czasami jestem z tego powodu okropnie "rozdarta". Z jednej strony chcę czytać nowości, które ciągle pojawiają się na naszym rynku czytelniczym, z drugiej strony chwyciłabym w ręce te starsze, o jakże urzekające powieści. Tyle człowiek chciałby przeczytać, a czasu na to ma tak mało.
Życzę przyjemnie spędzonych chwil podczas czytania tych wspaniałości:)
Bardzo dziekuję za wpis i podzielenie się wrażeniami:) rzeczywiście jest mało czasu, warto więc wybierać dobrze lektury. Nie zawsze nowość jest dobra. Pozdrawiam serdecznie
Usuń