12 maja 2013

Metin Arditi, Turquetto.

Metin Arditi to szwajcarski pisarz pochodzenia tureckiego, którego powieść Turquetto otrzymała w roku 2011 Prix Jean-Giono, nagrodę przyznawaną od 1990 roku dla książek francuskojęzycznych. Autor opierając się na przeprowadzonych badaniach dotyczących obrazu Tycjana Mężczyzna z rękawiczką postanowił stworzyć niebanalną historię rozgrywającą się w XVI wieku na pograniczu kultur Konstantynopolu i Republiki Weneckiej.

Gdy czytelnik poznaje Eliasza w 1531 roku, ten ma niespełna dwanaście lat. Jest Żydem, mieszkającym na ziemi zamieszkałej w głównej mierze przez muzułmanów. Od małego uwielbia rysować, malować i obserwować obrazy w kościołach. Niestety marzenia chłopca nie mogły się spełnić, ponieważ religia zabraniała mu parać się tą czynnością. Mimo to po kryjomu wymyka się od chorego ojca, handlarza niewolników, aby zdobywać wiedzę od ludzi mu przychylnych, a tuz po jego śmierci ucieka z Konstantynopola zmieniając tożsamość do Wenecji. Od tej pory jest Grekiem z Konstantynopola, nazywanym Turchetto – Małym Turkiem, który przez lata uczy się w warsztacie Mistrza, a następnie robi zwrotną karierę. Ma żonę, córkę, jest szanowany i bogaty, a jego dzieła cieszą się powodzeniem. Tylko, że tajemnica, którą skrywa niedługo przestanie być sekretem, a po dniach sławy nastaną dni upadku. 

Mężczyzna z rękawiczką, ok. 1520, Tycjan

To powieść, która przede wszystkim pokazuje ówczesną mentalność mieszkańców Konstantynopola i Wenecji. Panoszyły się zawiść, zazdrość i obłuda. Eliasz będąc Żydem nie mógł malować, bo zabraniała mu tego religia, ale mieszkając w Wenecji, jako Żyd nie miałby właściwie żadnych praw, nie mówiąc już o jakiekolwiek możliwości pobierania nauki malarstwa. Jedynym środkiem do celu było wiec ukrywać swoje prawdziwe pochodzenie. Swoje obrazy podpisuje jako Turchetto. Słynie w biegłości i doskonałości disegno i colorito. Maluje między innymi Mężczyznę z rękawiczką. Tak jest oczywiście w historii zarysowanej przez Metina Arditi. W rzeczywistości ujawnione badania przeprowadzone na początku XXI wieku dotyczące anomalii kolorystycznej sygnatury znajdującej się na obrazie wskazują na hipotezę, iż obraz nie wyszedł spod pędzla Tycjana. Aby uprawdopodobnić swoją opowieść Autor książki wykorzystał również list Tycjana do nuncjusza Gandolfiego napisany w sierpniu 1576 roku. Jak do tej pory nie ustalono tożsamości mężczyzny na portrecie.

Niemniej książkę dobrze się czyta. Na opowieść złożyły się krótkie rozdziały, acz całość jakoś mnie nie porwała. Być może dlatego, że czasami miałam wrażenie, że Autor na siłę wplata zbyt wiele wątków o tematyce związanej z seksualnością. Moim zdaniem niczemu to za bardzo nie służy w tej historii, albo po prostu nie rozumiem mowy pióra Metina Arditiego.



Metin Arditi, Turquetto, Oficyna Literacka Noir sur Blanc, kwiecień 2013, tłumaczenie z francuskiego: Agata Kozak, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 304.

8 komentarzy:

  1. Historia interesująca, warta by się z nią zapoznać.
    Ja tez nie rozumiem dlaczego autorzy włączają sprawy seksualności swych bohaterów, gdy to nic nie wnosi. Chodzi chyba o zwiększenie poczytności i to jest niedobre.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I koniecznie musi być z watkami homoseksualnymi w tle, a jak to jest to już nagroda murowana, albo książka okrzyknięta znakomitością.

      Usuń
    2. Niestety tak fatalne gusta mają dzisiejsze i to głównie czytelniczki.
      A im młodsze tym bardziej rzucają się na taką literaturę. Te wszystkie Gray'e i inne wypociny osobiście uważam za szkodliwe, ale ja jestem stara i nie nowoczesna niestety. Ale mnie to w jakimś stopniu nawet przeraża, że nikt jakoś nie wpływa w domach na gust czytelniczy swoich córek gimnazjalistek, licealistek.)

      Usuń
    3. To o czym piszesz to niestety prawda. Sprowadza się to jednak do tego, że w domu albo rodzice nie czytają i się nie interesują, wobec tego nie wnikają w to co czytają ich dzieci; albo też z tego, żeby czytać i być na topie i móc rozmawiać na te same tematy z innymi.

      Usuń
  2. Sam pomysł wydaje się ciekawy, no ale jak widać wykonanie zawiodło. Generalnie rzucam się niemal na każdą książkę z malarstwem w tle, a potem jaki zawód, kiedy malarz jest jedynie magnesem/nazwiskiem, które ma przyciągnąć czytelników, a jak jeszcze wplecie się parę pikantnych historyjek to wszyscy są zadowoleni, poza takimi czytelniczkami, ja np. ja :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz jak ja:) Nie jestem zwolenniczką tego typu wstawek.

      Usuń
  3. Książki niestety nie czytałam, ale aż jestem zaskoczona, że już ukazało się tłumaczenie. Dodam tylko, że pan Arditi, jest przeuroczym starszym panem mieszkającym dosłownie 100 metrów od mojego domu w Genewie w pięknej ogrodzonej płotem rezydencji. Zajmował się całe życie handlem nieruchomościami, zbił majątek i mając wystarczająco dużo pieniedzy, zaczął pisać: bardzo eruducyjnie, ale jedno jest pewne, akurat on nie musi używać erotyki, aby przyciągnąć czytelnika, ale może się mylę, może inaczej tej historii nikt nie chciałby czytać?. A tak na marginesie, oglądałam ostatnio film "w ciemnościach" Agnieszki Holland z pewnym bardzo starym panem-Żydem i oboje byliśmy zaszokowani scenami uprawiania seksu w filmie, uznając je za zupełnie niepotrzebne. Holland twierdziła, że pokazanie seksu, nawet w sytuacjach ekstremalnych, jest konieczne, bo jest on elementem życia. Ja kocham filmy Borowczyka, ostatnio widziałam Bestię, i jego pornografia mi nie przeszkadza, przeciwnie, a w "Ciemnościach" tak. Podobnie chyba z książką o której piszesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Holly dziekuję Ci za ten wpis i podzielenie się wiadomościami o Autorze:)Nie chcialabym zdradzać szczegółów książki, ale nie za bardzo mi pasowały pewne wtręty i jakby powstał film na podstawie książki Pana Arditiego, to seksu w rożnych odmianach byłoby sporo.
      co do filmów Agnieszki Holland, zauważyłam, że nie stroni ona od tego, acz filmu "W ciemnościach" nie widziałam. Seks jest elementem życia, ale czy tak nagminnie trzeba nim szastać we wszystkich sferach kultury?

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.