9 listopada 2010

Ewa Lenarczyk, Zojda z Bieszczad.

Gdynia 2010
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 360
ISBN: 978-83-61194-62-0

Powieść przeczytałam ładny kawałek czasu temu, ale jak do tej pory jakoś nie składało się, aby napisać o niej parę słow. Po za tym jak się okazało leżała pod stosem nieprzeczytanych książek. Przypomniała mi się dopiero, gdy na niektórych blogach zobaczyłam recenzje książki Ewy Lenarczyk.

Zojda z Bieszczad a właściwie Zofia to prosta dziewczyna, wychowana przez kobietę, która ją przygarnęła w jednej z bieszczadzkich wsi. Przyszywana matka nauczyła ją znajomości ziół, a także czytać i pisać. We wsi, w której mieszkała nie była mile widzianą osobą. Zdecydowała się na ślub z łemkowskim chłopem. Jak się miało okazać nie było to małżeństwo udane. Wkrótce wraz z mężem Zojda udaje się na emigrację aż do Brazylii. Dzięki znajomości pisania i czytania zostaje nauczycielką dzieci chłopskich emigrantów. Po rozpadzie małżeństwa, wychodzi za mąż po raz drugi, tym razem z miłości za naczelnego urbanisty Kurytyby. Z prostej, ubogiej dziewczyny Zojda przechodzi przemianę w kobietę mądrą i pewną siebie.

Zojda uosabia kobiety, które podziwiam. Dzięki własnemu uporowi i własnej pracy był możliwy jej awans społeczny. Mimo tego nie zapomina o swoich korzeniach i potrafi swoje potomstwo wychować w duchu miłości do polskich ziem.

W powieści można odnaleźć język stylizowany na gwarę. Oddaje to obraz środowiska, w jakim znajduje się Zojda. Mimo to jest to język przystępny dla potencjalnego czytelnika. Autorka ukazała zapomniany obraz emigracji tej dalekiej. Mało, kto bowiem pamięta, że wielu rodaków poszukiwało szczęścia w Ameryce Południowej właśnie w XIX wieku, a do dziś żyłą potomkowie tych, którzy opuścili polską ziemię.

6 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę kupić sobie tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam książki wydawnictwa Novae Res, więc na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to ciekawe, Brazylia, nawet bym nie pomyślała. Wydawało mi się, że tytuł kojarzę, ale po Twoim opisie już wiem, że się myliłam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A, w każdym razie brzmi to wszystko bardzo interesująco. To mnie jednak trochę dołuje, gdyż lista książek do kupienia nieustannie rośnie (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Ksiązka na pewno jest "inna" i warta przeczytania:)

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Do Futbolowej: O matko, a po co kupować? Czy nie ma bibliotek??? Gdybym miała czytać to, co kupuję, czytałabym jedną książkę na kilka lat ; nie stać mnie na kupowanie, więc biblioteki błogosławię po wsze czasy!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.