Nie napiszę, że się spodziewałam, bo aż takiej opowieści, bo tak nie było. Dość sceptycznie podeszłam, bowiem do sloganów typu światowy bestseller czy indyjskie Przeminęło z wiatrem, które to napisy widnieją na cudnej zresztą moim zdaniem okładce książki.
Tygrysie Wzgórza Sarity Mandanny to opowieść niezwykła, malownicza, to historia o miłości, przeznaczeniu i odwadze. Wszystko zaczyna się w roku 1879, kiedy na świat przychodzi dziewczynka o imieniu Dewi. Postawione horoskopy nie są pomyślne, ale mała dostaje amulet, który ma ją strzec przed niebezpieczeństwem. Wkrótce w wiosce pojawia się chłopczyk o imieniu Dewanna. Dzieci zaprzyjaźniają się ze sobą i spędzają czas. Kiedy jednak Dewi spotyka pogromcę tygrysa Maću, wszystko się zmienia. Dziewczynka postanawia w przyszłości poślubić kuzyna Dewanny. Gdy dorasta miłość do pogromcy tygrysów staje się odwzajemniona. Z biegiem lat dziewczyna nie zdaje jednak sobie sprawy z tego, że Dewanna zakochuje się w niej. Tragiczne wydarzenia i decyzje wypływające z emocji zmieniają całe życie Dewi.
Nakreślona przez Autorkę opowieść jest niezwykle malownicza, a co za tym idzie magiczna. Mamy tu zarówno indyjskich wróżbitów, jak i wykształconych lekarzy; obraz indyjskiej roślinności i krajobrazów Kodagu; opis ówczesnych panujących obyczajów panujących w rodzinach, uroczystości ślubnych, pogrzebowych i wkraczającej europejskiej mody; zmiany na arenie politycznej Indii na przestrzeni lat. Bohaterowie opowieści zostali świetnie nakreśleni, to indywidualiści, mający swoje wady i zalety.
Historia tchnie realizmem, a język jest lekki i barwny. W tekście znajdziemy indyjskie słowa, a słowniczek z wyjaśnieniami zamieszczony jest na końcu książki. Nie jest to jednak opowieść wesoła i ze szczęśliwym zakończeniem. Opowieść przesycona jest smutkiem. Skłania do refleksji na tematy uniwersalne takie jak niespełniona miłość, gwałt, przyjaźń, umiejętność wybaczania. To również swego rodzaju indyjska saga rodzinna. Opowieść urzeka czytelnika i nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że jak najbardziej polecam ja poznać i ulec zaczarowanym chwilom.
Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2011, oprawa miękka, stron 472.
Sarita Mandanna urodziła się i dorastała w Indiach. W dzieciństwie fascynowały ją historie opowiadane prze dziadka. Jej rodzina pochodzi z regionu Kodagu, gdzie toczy się akcja powieści.
Pracowała w Hongkongu, potem przeprowadziła się do USA. Jest ekonomistką, obecnie pracuje w Nowym Jorku.
Pracowała w Hongkongu, potem przeprowadziła się do USA. Jest ekonomistką, obecnie pracuje w Nowym Jorku.
Jestem pierwsza :) Bardzo chciałabym przeczytać ową książkę, ponieważ chciałabym na wakacje przenieś się do Indii, poczuć klimat, delektować się zapachem przypraw i zobaczyć kolorowe kobiety indyjskie :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się, bo lubię historie miłosne, Indie mnie fascynują, a nieszczęśliwe zakończenia zawsze są zaskoczeniem. I nawet przymknę oko na słowniczek umieszczony na końcu książki, czego tak bardzo nie znoszę (wolę dolne przypisy ;)).
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytałabym tą książkę, więc się zgłaszam. Czemu? Po pierwsze interesuje mnie ten napis na okładce "Indyjskie Przeminęło z wiatrem". "Przeminęło z wiatrem" to klasyka, kilkakrotnie ją czytałam. Postać Scarlett jest niezwykle plastyczna, barwna, ciekawi mnie jaki będzie jej indyjski odpowiednik. Po drugie Indie to kompletnie egzotyczne i inne od naszego państwo, marzy mi się podróż do Indii. Na razie pozostają mi podróże kulinarne ( testuję czasem przepisy tej aromatycznej kuchni mniam, polecam) i literackie. Po trzecie okładka jest starannie dopracowana, a jestem osobą dla której okładka jest konstytutywną częścią książki, więc sama okładka mnie zachwyca.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńbardzo chętnie przeczytałabym powyższą książkę.
Już jej okładka intryguje i zachęca, opis książki jest równie ciekawi. Jednak nie to mnie tak skłania do jej przeczytania...
Kiedyś czytałam "Ulicę Rajskich Dziewic", której akcja toczyła się w Egipcie - dzięki niej poznałam niemalże jako naoczny obserwator kulturę i zwyczaje Egiptu, ale też jego zapachy, smaki i wspaniałe krajobrazy.
Bardzo chciałabym w podobny sposób poznać inny orientalny kraj - piszesz, że "Tygrysie Wzgórza" są powieścią niezwykle malowniczą, a więc powinnam odnaleźć w niej to czego szukałam - poznać nowy kraj, nową kulturę. Wraz z czytaniem kolejnych stron zagłębiać się w dotąd niepoznany przeze mnie świat.
Chcę sprawdzić, czy rzeczywiście to co piszesz jest prawdą :)
Pozdrawiam magdalenardo
www.biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com
witam.chetnie bym sobie poczytala...bylby fajny prezent na wlasne urodziny
OdpowiedzUsuńzgłaszam sie do losowania, bo coś mi sie wydaje że nigdy nie czytałam nic z literatury indyjskiej, a ona, podobnie jak i Indie jawi mi się wieloma kolorami :)
OdpowiedzUsuńCo prawda, nie na urodziny, bo swoje mam w lutym ale bardzo chętnie taki prezent bym przyjęła :-).
OdpowiedzUsuńDlaczego? Zaintrygowały mnie te wszystkie pozytywne opinie na blogach i chętnie bym sięgnęła po tą pełną magii opowieść.
Pozdrawiam serdecznie!
Uwuelbiam indyjskie klimaty i takie historie - a książka byłaby pierwszym z prezentów na moje zbliżające się urodziny.
OdpowiedzUsuńWarto poznawać nowe nieznane kraje,obyczaje...tylko miłość ta sama.Chciałabym bardzo przeczytać tę książkę,po to by wiedzieć,jak można kochać po indyjsku,uam20@wp.pl
OdpowiedzUsuńPowieść bardzo chciałabym otrzymać, o powodach pisałam już u Clevery, niestety nie udało się wygrać, więc próbuje dalej :) Póki co - przytaczam moją wypowiedź: Indie zawsze mnie pociągały, czytałam literaturę non fiction, marzyłam o podróży (cena!), namiętnie pochłaniałam filmy Bollywood (na mojej półce w kolejce czekają 2 opracowania tego typu kinematografii ;)). A "Przeminęło z wiatrem"... cudo! Dodam jeszcze (tego nie było w cytowanej wypowiedzi), że wszelka azjatycka, ezgotyczna!, literatura niezmiernie mnie pociąga. W kolejce czeka Manicka i Lahiri, mam nadzieję, że z czasem i Mandanna do nich dołączy :)
OdpowiedzUsuńzglaszam sie - bo mi sie okladka podoba
OdpowiedzUsuńZgłaszam się ponieważ literaturą indyjską interesuję się od jakiegoś czasu. Przeczytałam między innymi "A Fine Balance", "Q &A" (na jej podstawie nakręcono film "Slumdog Millionaire" ) i wiele innych. Na podróż do Indii raczej nie mam szans w najbliższej przyszłości, ale na kartach książki zawsze chętnie się tam wybiorę. :)
OdpowiedzUsuńZgłoszę się, bo chociaż nie lubię "Przeminęło z wiatrem", to uwielbiam Indie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Są wakacje, a orientalny indyjski klimat na pewno przeniósłby mnie w jedno z piękniejszych miejsc świata :) Pamiętam kiedyś swoja fascynację Indiami- filmy Bollywood, setki zdjęć makijaży tamtejszych kobiet.. :)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią przeczytałabym tę książkę. Po pierwsze zachwyciła mnie okładka, jej kolory aż krzyczą: PRZECZYTAJ MNIE! Poza tym lubię poznawać obce kultury, przenieść się w świat tak odległy, że dla mnie pewnie do końca życia niedostępny (jaka szkoda!). Chciałabym mieć wszelkie indyjskie smaki, aromaty, barwy, języki, zwyczaje, a przede wszystkim społeczność tego kraju i mentalność ludzi na wyciągnięcie ręki :) Ot, tak przez chwilę być częścią Indii, móc założyć barwne sari, usłyszeć orientalne dźwięki, potargować się na miejscowym targu, poczuć woń kadzidełek...
OdpowiedzUsuńZgłaszam się i ja. Tyle słyszałam ,,ochów i achów'' nad tą książką iż sama bym chciała się przekonać, czy rzeczywiście tak bardzo porusza i powoduje drżenie serca. Ponadto, niesamowicie intryguje mnie tematyka i cudowna okładka. Nie wiem dlaczego, ale pierwsze moje skojarzenie z ta książka nawiązuje do filmu ,,Czasem słońce , czasem deszcz''. To mój ulubiony film.
OdpowiedzUsuńMoże i ,,Tygrysie wzgórza'' stały by się moją ulubioną książką.
Losowanie wypada 23 lipca w przed dzień moich imienin. czy mógłby być cudowniejszy prezent na moje święto niż książka? ja wiem, że nie ma lepszego...
zgłaszam się ,bo gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawniczych automatycznie uznałam ,że to kolejna powieść napisana tylko po to by się dobrze sprzedać ,a tu czytam twoją recenzję i okazuje się ,jak bardzo się myliłam,tak więc teraz muszę ją zdobyć i sama na własnej skórze się przekonać,że moja książkowa intuicja jednak zawodzi :D
OdpowiedzUsuńZgłaszajcie się zgłaszajcie ;)
OdpowiedzUsuńWarto! Piękna historia, która wciąga niesamowicie ;)
Okładka cudnie zielona, a porównanie do Przeminęło z wiatrem zachęcające... więc jak tu się oprzeć??
OdpowiedzUsuńagnzimka@gazeta.pl
Jeszcze nigdy nei trafiląm na książkę z Indii, która by mi się podobała. Mam nadzieję, że Tygrysim Wzgórzom uda się przełamać czarną serię:).
OdpowiedzUsuń(izabella_g(małpa)gazeta.pl)
Zgłaszam się.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę książkę, bo zainteresowałaś mnie swoja recenzją.
Okładka kojarzy mi się z kinem Bollywood, którego nie lubię, ale opis i recenzja mnie przyciąga.... :)
kamkap@gazeta.pl
Ja nie chcę przeczytać tej książki. Ja tego pragnę. Powód? Może błahy, ale w sumie... moją ulubioną książką jest "Matka Ryżu". Dzieje się na Malajach, ale rodzina, która w niej występuje, jest hinduska. Dlatego zawsze kojarzy mi się z Indiami. Co gorsza - nowe wydanie MR jest w takiej samej tonacji kolorystycznej i z podobną kobietą. W dodatku wszelakie opisy mówią mi, że one będą do siebie podobne i pokocham "Tygrysie Wzgórza" równie mocno. Ja po prostu muszę ją przeczytać, a ostatnio nie mam w ogóle pieniędzy, żeby kupić jakąkolwiek książkę. A tę muszę. Po prostu muszę. To jest mój klimat, moja miłość i... muszę. MR raz stanęła na mojej drodze i wywróciła moje czytelnictwo do góry nogami. I ta książka jest w tym momencie moimi rzęsami, na których mogę stanąć, byleby ją dostać.
OdpowiedzUsuńZgłaszam się bo już czytałam wiele pochlebnych opinii, interesują mnie egzotyczne kultury, o Indiach jeszcze nie miałam możliwości nić poczytać...
OdpowiedzUsuńA poza tym mam w przyszłym tygodniu imieniny;)
Zgłaszam się, ponieważ czytałam same pozytywne recenzje tej książki, interesują mnie inne kultury i Indie w innym wydaniu niż bollywoodzkie filmy. Jeżeli bym wygrała, egzemplarz ten oprócz mnie przeczytałyby co najmniej 3 inne osoby: mama, siostra, koleżanka jedna a może nawet dwie :) Ostatnio robię za bibliotekę :D I mam podobny powód jak Anek7, w tym tygodniu ma imieniny moja siostra Anna :)
OdpowiedzUsuńja również zgłaszam się do losowania
OdpowiedzUsuńjak dotąd z literatury indyjskiej przeczytałam tylko: "Sto odcieni bieli", Preethi Nai. Zachwyciła mnie ta powieść. Chętnie poczytałabym coś jeszcze z tego kręgu kulturowego,
pozdrawiam
http://tococzytam.blogspot.com
Książka mnie interesuje ze względu na tematykę, jak również piękną okładkę. Starałam się już ją wygrać w innych konkursach, ale szczęści mi nie dopisało. Nigdy nie czytałam nic osadzonego w Indiach. Jedyne wyobrażenie jakie mam o tym kraju jest zaczerpnięte z filmu Slamdog. Bardzo chciałabym to nadrobić, a szansa nadarza się u Ciebie, więc chcę ją wykorzystać.
OdpowiedzUsuńP.S. Mam Cię w ulubionych i postanowiłam zaproponować Ci udział w zabawie One Lovely Blog Award. Oczywiście, nie ma przymusu. To tylko zabawa... Pozdrawiam! :)